Reklama

Ciąg dalszy sprawy działek w rejonie Wiejska-Graniczna

18/03/2008 16:11

Zamieszanie z planem

Jak wielokrotnie informowaliśmy, w grudniu ubiegłego roku rada miasta Płońska uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego dla terenów w północnej części miasta Wiejska-Graniczna. Andrzej Domański - jeden z właścicieli działek w tym rejonie - nie zgadza się z zapisami dotyczącymi przeznaczenia jego nieruchomości. Zwrócił się do rady o zmianę uchwały w tej sprawie. Uchwała nie została podjęta, ale Domański może dochodzić swoich praw w sądzie.

Domański twierdzi, że jego grunty, wskutek uchwalenia planu, będą mniej atrakcyjne, z powodu zaprojektowanego dojazdu do działki należącej do burmistrza. Inni właściciele działek objętych planem złożyli w ratuszu petycję, w której żądają, by uchwała w sprawie planu zagospodarowania była realizowana.

Podczas konferencji prasowej w tej sprawie, projektanci podnosili, że plan został opracowany logicznie i rozsądnie, i mimo że wielu właścicielom się nie podobał, jednak osiągnięto kompromis, co nie udało się w przypadku pana Domańskiego. Mówili również, iż nie można projektować tak, by działka była pozbawiona dojazdu, nawet jeśli należy do burmistrza, który, jak inni, jest mieszkańcem Płońska i ma takie same prawa. Andrzej Domański nie zgadza się z twierdzeniami, jakie padły na konferencji w urzędzie i dostarczył do naszej redakcji oświadczenie (publikujemy je poniżej).

Katarzyna Olszewska

Oświadczenie Andrzeja Domańskiego

„Pragnę poinformować, że przystępując do zmiany miejscowego planu zagospodarowania wnioskowałem o przeznaczenie terenu pod budownictwo jednorodzinne i wydzielenie drogi przez środek mojej nieruchomości, dając przez to dojazd do wszystkich działek, wydzielonych na mojej własności. Taki podział nie naruszał interesu prawnego osób trzecich, polityki szczebla lokalnego, ponadlokalnego i centralnego, nie burzył ładu przestrzennego miasta. Sporządzony kilkakrotnie projekt zmiany planu od samego początku sporządzony był w sposób, który sprawiał, że moje działki byłyby nieatrakcyjne, straciłyby na wartości i wymagałyby niejednokrotnie zmiany zabudowy z jednorodzinnej na budownictwo wielorodzinne. W momencie, gdy po raz kolejny nie uwzględniono mojego wniosku, mimo że rada przyjęła go jednogłośnie do realizacji, czując się bezsilny, złożyłem ostateczny wniosek o pozostawienie mojej nieruchomości w nie zmienionym stanie. Jak widać, wniosek ten też został zignorowany.

Przedstawiona na konferencji prasowej informacja, że w trakcie poszczególnych etapów opracowywania planu - na skutek dyskusji, licznych targów - doszło do wypracowania kompromisu, nie jest do końca prawdą. Nie poinformowano opinii społecznej o bardzo istotnym fakcie. Otóż Urząd Miasta próbując wykorzystać nieznajomość prawa większości właścicieli działek, nic nie wspominając o konsekwencjach, próbował przeforsować i przekonać właścicieli do korzyści, jaki przyniesie im scalenie i podział nieruchomości. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu dopiero na skutek interwencji organu nadzorczego. Ustosunkowując się do słów pana Kamasy, że moje pismo, skierowane do rady miasta na posiedzeniu sesji zawiera wiele insynuacji wobec burmistrza i urzędników jest nieprawdą. Pismo zawiera bowiem fakty, poparte przepisami prawa. Czyżby przytoczenie słów, które wypowiedziała dyrektor wydziału planowania w jednym ze swoich pism było insynuacją? A może stwierdzenie, że podział mojej nieruchomości został sporządzony pod kątem i dla dobra sąsiadującego ze mną burmistrza? To są przecież niezaprzeczalne fakty. O tym mówili na konferencji projektanci, stwierdzając, że wytyczona z mojej nieruchomości droga stanowi dojazd do działek burmistrza.

Jeżeli chodzi o stwierdzenie, że mój sprzeciw jest wynikiem animozji sąsiedzkich, to muszę stwierdzić, że pan Andrzej Pietrasik jako sąsiad, już od wielu lat nie jest zainteresowany utrzymaniem dobrosąsiedzkich stosunków. Wielokrotnie usiłowałem to zmienić, umawiając się na spotkania przy okazji innej sprawy, w godzinach urzędowania burmistrza. Nic to jednak nie dało. Jednym z przykładów może być fakt, że gdy kilka lat temu chciałem uzyskać decyzję o warunkach zabudowy na starym siedlisku, gdzie obecnie mieszkam, nie uzyskałem tej zgody od burmistrza, gdyż godziło to w interes majątkowy rodziny burmistrza. Osobiście jestem zwolennikiem dyskusji, do której potrzebna jest wola dwóch stron. Po co pan Pietrasik ma się dogadywać z sąsiadami w sprawie przedmiotowego planu, skoro może z pozycji siły i władzy próbować osiągnąć swój cel?

Nieprawdą jest, że pan Pietrasik jako uczestnik postępowania wyłączył się z prowadzenia tej sprawy, skoro w jednym z pism urzędu poinformowano wszystkich zainteresowanych, że ewentualne uwagi, wnioski należy kierować właśnie do burmistrza. Nieprawda jest też, że gdyby zaprojektowano inaczej, działka burmistrza byłaby wyłączona i bezużyteczna. Problem nie istniałby, gdyby swoją wąską działkę pan burmistrz przeznaczył na dojazd do własnej, bardzo szerokiej nieruchomości o powierzchni ok. 5 ha, położonej w dalszej części planu. Takie zaprojektowanie nie naruszałoby niczyjego interesu prawnego a pan burmistrz uzyskałby przecież odszkodowanie od miasta, które nie uchyla się od płacenia za przejęte drogi.

Każdy właściciel ma świadomość, że wydzielając działki musi zapewnić do nich dojazd. Jak widać, innego zdania jest pan burmistrz. Tak oto wygląda nasza małomiasteczkowa rzeczywistość Płońska. Pozostaje mi mieć nadzieję, że powyższe wyjaśnienie rozwieje wszelkie wątpliwości i spotka się ze zrozumieniem właścicieli działek, objętych przedmiotowym planem zagospodarowania”.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do