
Setne urodziny
W sobotę, 4 sierpnia płońszczanin Feliks Jurkiewicz skończył 100 lat. Po mszy świętej w kościele parafii św. Maksymiliana Kolbego w Płońsku, stulatek w gronie rodziny świętował swoje urodziny.
Ze Zgierza do Płońska
Korzenie rodziny Feliksa Jurkiewicza sięgają Wileńszczyzny. Wskutek różnych zawirowań dziejowych Jurkiewiczowie zamieszkali w Zgierzu, gdzie 4 sierpnia 1907 roku urodził się Feliks, syn Józefy i Stanisława. Matka Feliksa zmarła podczas porodu jego młodszej siostry Natalii. Ojciec był w wojsku, w czasie I wojny trafił do niewoli rosyjskiej. Dlatego Feliks został oddany na wychowanie do rolnika z okolic Płocka, który, można powiedzieć, miał dług wdzięczności w stosunku do rodziny Jurkiewiczów. Ojciec Feliksa uratował mu życie, gdy ten leżał ranny na polu bitwy podczas I wojny światowej.
Feliks uczył się w Płocku, gdzie zdobył zawód kierowcy i jeździł na trasie z Płocka do Płońska. Poznał właściciela warsztatu samochodowego z Płońska i za jego namową podjął w płońskim warsztacie pracę - miała trwać 7 lat; takie były plany.
Pewnego dnia idąc ulicą Płocką w Płońsku zobaczył Janinę Słupecką. Poznali się, zaczęli spotykać. Pobrali się w kwietniu 1931 roku i zamieszkali przy ulicy Płockiej. Gdy wybuchła druga wojna światowa, mieli trójkę dzieci. Feliks miał już własną taksówkę - fiata sprowadzonego z Włoch. Chciał chronić swoją rodzinę, postanowili uciekać z Płońska. Wyjechali 2 września o świcie wywożąc też rodzinę rejenta. Kierowali się na Rumunię, ale ucieczka w tym kierunku okazała się niemożliwa, drogi były zbyt zatłoczone. Feliks postanowił pojechać w stronę poleskich bagien. Uciekając przed okupacją niemiecką rodzina Jurkiewiczów trafiła do Moroczna. W drugiej połowie września 1939 roku napadli te ziemie Sowieci. Zarekwirowali samochód, a Feliksa, który znał się na mechanice, zaangażowali do pracy.
Z opowieści Feliksa, przekazywanej rodzinie wynika, że był to najtrudniejszy okres w życiu jego rodziny. Uniknęli wywózki na Sybir, dzięki ostrzeżeniu pułkownika Armii Czerwonej. Nie tylko ich ostrzegł, ale pomógł w ucieczce, dał inny samochód i dokumenty. Do końca nie wiedzieli, czy nie jest to prowokacja. Ale oficer ten rzeczywiście chciał im pomóc. Pojechali w stronę Brześcia nad Bugiem, mosty były zniszczone, ale udało im się przeprawić przez rzekę. Cały czas mieli przy sobie obraz Matki Boskiej, jedyną pamiątkę, która przetrwała do dziś. Feliks Jurkiewicz mówił potem swoim bliskim, że to Matka Boska ich wtedy prowadziła. Do dziś obraz jest w domu pana Feliksa i do dziś, od wielu, wielu lat, nieustannie pali się przy nim światełko.
Rodzina jest najważniejsza
Jurkiewiczowie wrócili do Płońska zimą 1940 roku, zastali splądrowane mieszkanie przy ulicy Płockiej. Przetrwali do końca wojny, chociaż Jurkiewicz pomagał akowcom. Później pracował w różnych przedsiębiorstwach państwowych, miał również warsztat, gdzie naprawiał motory.
Mieli ósemkę dzieci, z których żyje sześcioro Wojciech, Henryk, Teresa, Józef, Krystyna, Zofia. Żona Feliksa, Janina zmarła w październiku 2002. Obecnie stulatek ma 12 wnucząt, 26 prawnucząt i 2 praprawnucząt.
- Mój dziadek to szalenie skromny człowiek, nie rzucał się w oczy - mówi wnuk stulatka i ojciec ósemki dzieci, Cezary Jurkiewicz. - Nigdy nie szukał dokumentów poświadczających, że pracował dla AK. Nie szukał sprawiedliwości, zawsze powtarzał, że Pan Bóg wie, co robi. Dziadkowie prowadzili tradycyjny dom, gdzie kobieta pełni rolę matki i żony. Dziadek nigdy nie jadał na mieście, a babcia zawsze czekała na niego z obiadem. Wspólne posiłki były bardzo ważne i ważna była rodzina. Był człowiekiem ciężkiej pracy. Dziadek nigdy nie wstydził się swojej wiary, co przeniosło się na naszą rodzinę. Nauczył nas, by nie wchodzić w żadne układy, ani ojciec ani matka nie zapisali się do partii. Dziadek jest dla nas autorytetem, naprawdę wierzy w Boga, wyznaje wartości. To jest takie prawdziwe, nie na pokaz.
Katarzyna Olszewska
Materiał przygotowano na podstawie informacji przekazanych przez wnuka Feliksa Jurkiewicza, syna Wojciecha - Cezarego Jurkiewicza.
foto: Marcin Knisiewicz
Z okazji setnych urodzin Feliksa Jurkiewicza w sobotę, 4 sierpnia w kościele parafii św. Maksymiliana Kolbego w Płońsku odbyła się msza święta, a później rodzinna uroczystość. Rodzina jubilata dziękuje wszystkim, którzy przyszli na mszę świętą w tym uroczystym dla Jurkiewiczów dniu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie