
Narodziny nowej Tęczy
Nie jest łatwo pisać o sobie w swojej gazecie, ale w tym przypadku jednak trzeba. Naprawy płońskiego klubu piłkarskiego podjął się bowiem właśnie niżej podpisany, Artur Kołodziejczyk.
Jak to rok temu się zaczęło
Kilkanaście miesięcy temu do Płońska, po wieloletniej karierze piłkarskiej w kraju i za granicą, powrócił jeden z nielicznych płońszczan, któremu się w piłce powiodło - Robert Jadczak. Został grającym trenerem, namówił kilku zawodników do gry dla Tęczy i niespodziewanie, bo bardzo szybko, dało to efekt w postaci liderowania w Mazowieckiej Lidze Seniorów, w której przez wiele lat Tęcza nie mogła się wybić ponad przeciętność. To dało impuls do zmian, m.in. do zaangażowania w klub, jako sponsora medialnego, gazety „Płońszczak”. Przez pół roku wszystko się udawało. Były wyniki drużyny - awans do IV ligi, pełne trybuny kibiców, mecze z występami artystycznymi, fajna zabawa i radość. Spróbowaliśmy też zmienić sposób funkcjonowania klubu na płaszczyźnie organizacyjno-finansowej. Do współpracy z Tęczą, przekonały się lokalne firmy, które chętnie wspierały klub, w zamian otrzymując promocje własnych marek i wizerunku. W organizacji meczów-widowisk owocnie pomagały Miejskie Centrum Sportu i Rekreacji oraz Miejskie Centrum Kultury, a samorząd miasta Płońska dalej finansował szkolenie młodzieży.
Kulminacją udanego okresu była Gala Tęczy (świętowanie awansu), która z pewnością na długo pozostanie w pamięci płońszczan, jako wspaniała (z udziałem Szkoły Muzyki i Tańca „Nutka” oraz Młodzieżowej Orkiestry Dętej) impreza wykraczająca poza piłkę nożną. Kolejne półrocze ubiegłego roku było jednak całkowitą klapą. Na odsunięcie od struktur organizacyjnych klubu sponsora medialnego i niedocenienie wartości nowego modelu współpracy ze sponsorami, nałożyły się fatalne wyniki drużyny w rundzie jesiennej, i koniec był łatwy do przewidzenia. Powrót starych (złych) schematów funkcjonowania klubu w nałożeniu ze zwiększonymi oczekiwaniami musiał zaskutkować katastrofą. W misji naprawy Tęczy zrobiono bowiem krok tylko jedną nogą. Jesienią nie dostawiono drugiej i pozycja szpagatowa długo nie mogła zostać utrzymana. Klub ponownie znalazł się na skraju upadku, a do dotychczasowych władz (prezesa Igora Gołaszewskiego i wiceprezesa Grzegorza Gruszki) środowisko piłkarskie straciło zaufanie. Z końcem roku jego przedstawiciele, o ratowanie klubu zwróciły się z prośbą właśnie do niżej podpisanego.
W przyszłość tylko z optymizmem
Nie wdając się w szczegóły, po wielotygodniowych, niekiedy ostrych i bolesnych zebraniach i dyskusjach podjąłem się tego zadania. Dlaczego? Z pewnością nie dla zaspokojenia własnych ambicji, własnego „ego”. Dlatego natomiast, że nie mogę przeżyć, że można było zepsuć tak dobry początek zmian. Dlatego też, że chcę naprawić błąd sprzed roku, kiedy nowoczesne zmiany, z moją pomocą, zostały rozpoczęte bez strukturalnych zmian w klubie. Dlatego wreszcie, że jestem przekonany, że można w Płońsku zrobić coś fajnego, bez zadęcia, od podstaw, wspólnie, bez zawłaszczania sukcesów dla jakiejś grupy. Dlatego też, że samo środowisko piłkarskie przystało na moje podstawowe warunki gruntownego remontu klubu (o tym dalej). Wiem, że jest to możliwe, bowiem pasja w Płońsku pozostała, skończył się jedynie organizacyjno-strukturalny model klubu. Wbrew pozorom, jeśli wszyscy zdają sobie sprawę, iż taki model po prostu splajtował, właśnie teraz - w tragicznej sytuacji - jest szansa na budowę nowego klubu. Jest grupa osób, która w to wierzy i jestem przekonany, że przyszłość płońskiej piłki może być już tylko lepsza. Nie od razu, wolnymi kroczkami, noga do nogi. Powoli, ale konsekwentnie. Z trudnymi i niepopularnymi decyzjami w tle. Ku normalności. A potem w konsekwencji, ku nowoczesności.
Po pierwsze - piłkarska wspólnota
By tak się stało, mówiąc obrazowo, trzeba było zburzyć cały dom, aż do fundamentów. Łatwiej oczywiście postawić nowy budynek, ale to wiązałoby się z rozwiązaniem klubu i stratą jego sportowej pozycji. I gruntowna naprawa fundamentów została już wykonana. Tęcza ma za sobą procedurę tzw. odnawiania członkostwa (klub działa bowiem jako niezależne od samorządu, stowarzyszenie) i zmianę statutu. Nie wdając się w szczegóły, w klubie - od 13 lutego - działają obecnie już tylko ci, którzy chcą to aktywnie czynić (co nie znaczy, że nie czekamy na kolejne, chętne do dzialania osoby). I pełnię władzy nad klubem mają właśnie ci członkowie, co zostało zagwarantowane zapisami statutowymi. Prezes co prawda „rządzi” klubem na co dzień, ale jest całkowicie kontrolowalny i w każdej chwili usuwalny. Bezpośredni nadzór, w imieniu członków, pełni nad nim Rada Klubu (znaleźli się w niej: Wojciech Boszko, Ryszard Domański, Ryszard Jadczak, Tadeusz Jaskot i Andrzej Waśko). Reasumując, zrobiony został początek na drodze do organizowania piłkarskiej wspólnoty. Dalszymi etapami jej tworzenia będzie powstanie: Klubu Kibica, Rady Patronackiej, Rady Sponsorów i Rady Rodziców (bo trzeba pamiętać, że klub szkoli i zagospodarowuje czas dla około 150 młodych ludzi).
Po drugie - budowanie marki
Całość organizacyjnych zmian musi doprowadzić do wspólnego budowania (a raczej odbudowywania) dobrej marki Tęczy. Wszyscy wiedzą, że dobra marka to podstawa. Zarówno w życiu prywatnym, biznesowym jak i społecznym. To priorytet. A, że fundament strukturalny jest już zdrowy, budowanie jest realne. Mozolne, trudne, ale realne. Klub będzie swą markę budował na modelu organizacji, który zakłada dwa równoważne jego człony. Pierwszy - to kadra seniorów, która będzie miała za zadanie utrzymywać tę postrzeganą na zewnątrz, dobrą pozycję sportową. Drugi z członów to system szkolenia, którym - w dalszej, owocnej współpracy z samorządem miejskim - chcemy, by klub obejmował (w dążeniu do rozumienia tego słowa bardziej jako szkoła, a nie tylko trening) docelowo do kilkunastu roczników młodych zawodników. Począwszy od pierwszej klasy szkoły podstawowej i z pełną, fachową, nowoczesną koordynacją całego systemu. Tak, by młodym adeptom piłki zapewnić nie tylko tak ważne zagospodarowanie ich wolnego czasu, ale również szansę na piłkarski rozwój i ewentualną karierę sportową. Całość programu nosić będzie nazwę „Płoński reprezentant kraju” i rozpocznie się już od lipca. To trudne i wieloletnie wyzwanie, ale też jedyny kierunek do tego, by Płońsk mógł się poszczycić ośrodkiem piłkarskim na miarę obecnych czasów. Przede mną wiele spotkań z rodzicami młodych piłkarzy, ale już dziś, publicznie, zobowiązuję się, że takowe się odbędą i zakończą erę niedoceniania funkcji szkoleniowo-wychowawczej klubu.
Po trzecie - coś więcej niż piłka
Będę też mozolnie dążył do zmiany stereotypowego postrzegania klubu piłkarskiego. Bowiem nie jest to tylko prymitywna forma rozrywki dla wąskiej, przeważnie męskiej, części społeczeństwa. To również wielka atrakcja dla mieszkańców (wiosną na stadionie regularnie pojawiało się po 300-400 ludzi), szansa dla młodych utalentowanych, ale także wielka promocyjna wartość dla całego miasta i regionu. Tym bardziej, że piłkarskie tło na Mazowszu jest, mówiąc delikatnie, szare i nijakie. Na tym tle można się pozytywnie wyróżniać, co stanowić będzie nie tylko satysfakcję, że mamy coś fajnego u siebie, ale również wspaniałą promocję Płońska. Minionej wiosny już, dzięki piłce, o naszym mieście pozytywnie mówiono na Mazowszu. A pozytywny wizerunek w tych czasach jest niezbędny. I miasto może go osiągnąć również poprzez sport. Tym bardziej, że przez kilka najbliższych lat, z powodu polskiego Euro, piłka będzie w tzw. modzie. Wiele ośrodków z pewnością to wykorzysta, inne pozostaną w sportowo-wizerunkowym niebycie. Tej szansy Płońsk nie może zaniedbać. By tak się nie stało będę, wraz z odnowioną i uaktywnioną wspólnotą piłkarską, organizował szerokie forum współpracy. Na całej linii, której osią będzie uzupełniający się trójkąt: Tęcza, lokalny biznes i samorząd. Dlaczego nie mielibyśmy razem stworzyć czegoś fajnego i być z tego dumni? Wszyscy. W imię sparafrazowanego hasła: „dobre, bo płońskie”.
I po wielokroć: uda się
I ja optymistycznie wierzę, że można tego dokonać. „Płońsk - miasto optymizmu”. Pod takim hasłem mogłoby się to odbywać. Banalne, ale zaraźliwe. I na zewnątrz w postrzeganiu naszego miasta, i wewnątrz poprzez podnoszenie morale mieszkańców. A w perspektywie nie do przecenienia. Proszę Państwa, jako nowy prezes (nie tymczasowy, ale po spełnieniu warunku „naprawy strukturalnego fundamentu” - wybrany na pełną trzyletnią kadencję) wierzę w Now(oczesną)ą Tęczę. I chcę zarażać tym optymizmem. Wewnątrz klubu już się to udało, teraz czas na pracę zewnętrzną. A ponieważ jestem młody, nie boję się zakrzyknąć okrytym złą sławą hasłem: Pomożecie?
Artur Kołodziejczyk
PS. W imię jawności poczynań piłkarskiego stowarzyszenia, którą zamierzam kultywować, trzeba ujawnić, że wieloletnie zaniedbania organizacyjne zaskutkowały bilansem klubu, w którym po stronie zobowiązań widnieje suma ponad 78 tys. zł. Ale jak ze wszystkim, i tu można być optymistą. Już udało się zredukować zobowiązania o ok. 20 tys. zł.
foto: Marcin Knisiewicz
Wysoka wygrana w sparingu.
Trzecie kolejne zwycięstwo (po 5:0 z Marcovią i 3:2 ze Skrą Drobin) zanotowała płońska Tęcza w meczach przygotowawczych do rundy wiosennej. Oprócz zmian organizacyjnych, aktualnie w Tęczy trwa kompletowanie kadry. Służą temu także właśnie mecze sparingowe. Tym razem płońszczanie wysoko (6:0) pokonali w sobotę na boisku w Ciechanowie miejscowy MKS. Gole dla płońskiej drużyny zdobyli: Hubert Wierzchowski, Krzysztof Dzięgielewski, Damian Makowski, Michał Makowski i Marcin Bogucki - 2. Tęcza zagrała w składzie: Marcin Cichowicz (Piotr Retkowski) - Charles (Daniel Janczarek), Obi, Sławomir Daniszewski, Michał Bogucki (Marcin Pierzynowski), Fabian Kotarski, Hubert Lewandowski, Damian Makowski (Michał Krupiński), Hasan (Marcin Bogucki), Hubert Wierzchowski (Marcin Malikowski), Krzysztof Dzięgielewski (Michał Makowski). Na zdjęciu najlepszy w sobotę na boisku - Damian Makowski.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie