
- No i co takiego się stało? – wzruszyła ramionami, zagniatając ciasto. Bo tym razem uwzięła się na kruche, korzenne ciastka i piekła je od tygodnia bez opamiętania. Wszystkie słoiki i puszki, jakie tylko były dostępne w domu, tymi ciastkami zostały już wypełnione…
- Mogłaś przynajmniej do mnie zadzwonić, sprawdzić, czy to prawda, zamiast wpuszczać jakiegoś nieznajomego - patrzyłam na powstającą nową partię ciastek i pomyślałam, że część będę musiała zanieść Gabrysi. - On pewnie miał złe zamiary…Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie