
Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku otrzymała za realizację tarczy antykryzysowej nagrodę 26.500 zł, a 31 pracowników - nagrody w wysokości od 500 do 12 tys. zł. O tej sprawie mówiono podczas piątkowej konferencji prasowej posła Lewicy Arkadiusza Iwaniaka. Zdaniem byłego dyrektora PUP, Piotra Skierkowskiego taka sytuacja jest niedopuszczalna. Zdaniem posła - skandaliczna.
Gwoli wyjaśnienia - interpelację w sprawie nagród w ramach tarczy antykryzysowej wystosował do starosty radny powiatu Jacek Ryziński. W odpowiedzi na powyższe zapytanie dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku, Agnieszka Nec poinformowała, że kwota z tytułu nagród dla kierownika tejże jednostki wyniosła 26.500 zł. Dyrektor argumentowała, że taka była wysokość jej nagrody przy 199 godzinach nadliczbowych i odpowiedzialności za prawidłowe wydatkowanie środków publicznych w kwocie blisko 35 mln zł. Argumentowała również, iż kwota nagrody stanowi 0,07 procent wydatkowanych środków i jest to niski próg procentowy w stosunku do nagród przyznanych przez starostę w poprzedniej kadencji. Dyrektor argumentuje również, że w latach 2014 - 2019 nagrody wynosiły od około 3,5 tys. zł do 20,5 tys. zł (2016 rok), stanowiąc od 0,05 do 0,15 proc. wydatkowanych przez PUP środków.
Dyrektor PUP w odpowiedzi na interpelację informuje również, iż pracownicy PUP rozdysponowali środki dla przedsiębiorców w kwocie blisko 27 mln zł, a nagrody otrzymało 31 pracowników zajmujących się obsługą zadań w ramach tarczy antykryzysowej i wynosiły od 500 do 12 tys. zł.
- To, że nagrody są wypłacane za skuteczność w walce z bezrobociem, to jest jakby rzecz normalna. Natomiast doszło, w mojej ocenie, do sytuacji skandalicznej, ponieważ starostwo, a tak naprawdę pani starościna przyznała nagrodę pani dyrektor PUP w wysokości 26 tys. zł, przy czym część pracowników nie otrzymało żadnej nagrody - powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej poseł Arkadiusz Iwaniak, dodając, że złoży w tej sprawie pismo do starosty i komisji rewizyjnej rady powiatu.
Na piątkowej konferencji był obecny były dyrektor PUP, Piotr Skierkowski.
- Pracowałem w urzędzie pracy od 2012 roku. Co roku nagrody otrzymywaliśmy, ale staraliśmy się je rozdysponowywać wśród pracowników w sposób sprawiedliwy, by nie było niepotrzebnych emocji - mówił. - Każdy otrzymywał 80 czy 90 procent swojego wynagrodzenia, a jeśli chodzi o mój pion, to nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek jakiegoś kierownika szczególnie traktował, bowiem wszyscy pracowali dobrze.
Skierkowski dodawał, że z informacji PUP wynika, iż tylko 31 osób otrzymało nagrody od 500 do 12 tys. zł, czyli ponad 21 osób nie otrzymało ani grosza, a pani dyrektor kwotę 26.500 zł.
- Nie znajduję w moim języku słów, które by dostatecznie oceniały tego typu działania - stwierdził Skierkowski, dodając, iż pani dyrektor PUP uzależnia wysokość własnej nagrody od ilości środków publicznych, jakimi dysponuje urząd na realizację zadań. - Ja tego rozumowania kompletnie nie pojmuję. Czy pani dyrektor nalicza sobie procent od środków publicznych, którymi dysponuje?
Skierkowski argumentował, że analogicznie byłoby, gdyby wójt, burmistrz czy prezydent, który otrzymał 30 mln zł dofinansowania na wykonanie inwestycji, rościł sobie prawo do jakiegoś procentu.
- To jest dla mnie niedopuszczalne, i naprawdę, robię to z poczucia sympatii dla pracowników PUP, bo uważam, że ten podział nagród był dla nich krzywdzący - mówił były dyrektor.
- Zajmujemy się tym tematem, ponieważ to bulwersuje opinię publiczną - powiedział poseł Arkadiusz Iwaniak. - Otrzymałem kilka e-maili w tej sprawie.
tekst i foto: Katarzyna Olszewska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie