Tam gdzie władza się nie sprawdziła - po prostu ją wymieńcie przy urnach Wiele gmin sobie radziło, kilka próbowało walczyć - powiat nawalił na całej linii
Ubiegły tydzień większość z nas będzie wspominać, delikatnie rzecz ujmując, jako koszmarny. Część dróg była nieprzejezdna, a zdesperowani mieszkańcy dzwonili do naszej redakcji głównie w sprawie dróg powiatowych. W połowie stycznia zima drogowców zaskoczyła. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć wszystkim wiosny… Ludzie odcięci od świata, a z licznych telefonów najlepiej działał ten do... Płońszczaka
Telefony w redakcji Płońszczaka w sprawie nieprzejezdnych dróg zaczęły dzwonić już w poniedziałek, 27 stycznia wieczorem. Jeden z takich przypadków dotyczył powiatowej drogi z Gralewa w stronę Góry w powiecie płockim, przebiegającej m.in. przez Dobrska Włościany. Interweniujący w tej sprawie mieszkaniec twierdził, że w zaspach grzęzły kolejne auta i nie można się było doprosić interwencji służb powiatowych, choć usiłowano to wyegzekwować przez powiatową radną. Zdaniem naszego rozmówcy, sytuacja starostwo powiatowe przerosła i gdy w końcu służby dojechały, z zaspami poradzić sobie nie mogły. Czytelnik podnosi, że można było sobie poradzić, bo to nie jest zima stulecia, wystarczyło odśnieżyć od razu i nie tak wąsko. Gdyby zaspy usunięto dalej, nie byłoby potem problemu z zawiewaniem drogi, gdy zaczęło wiać.
W naszej redakcji interweniowali również mieszkańcy części Sosenkowa (gm. Naruszewo), gdzie nieprzejezdna była droga z Nacpolska do Kucic. Również powiatowa. Mieszkańcy części tej miejscowości relacjonowali w piątek, 31 stycznia, że od kilku dni droga jest nieprzejezdna, a autobus PKS, który na niej utknął, nadal tam stoi. Nadesłali też zdjęcia i opowiadali, że drogą pieszo też nie mogą się przedostać z uwagi na wysokie zaspy, a w Powiatowym Zarządzie Dróg usłyszeli, że przesadzają.
- Jesteśmy odcięci od świata, jeśli coś się stanie, to karetka nie dojedzie - mówił jeden z mieszkańców.
Czytelniczka, można powiedzieć, skazana komunikacyjnie na powyższą drogę argumentowała, że może stracić pracę. Przewoźnik, który przewozi ludzi do pracy w Warszawie, nie był w stanie przejechać, wykorzystała urlop na żądanie i w pracy usłyszała, że jeśli weźmie dwie enki, to zostanie zwolniona. Mówiła, że gdy dzwoni do Powiatowego Zarządu Dróg, słyszy, że droga będzie udrożniona, ale nic się nie działo. Problem tej samej drogi sygnalizowali mieszkańcy Kucic.
Dzwonili mieszkańcy Wierzbicy Pańskiej w gminie Dzierzążnia, sygnalizowano kłopoty na drodze powiatowej z Baboszewa do Dzierzążni, był również problem w Gościminie, które z Nowym Miastem łączy droga powiatowa.
Dzwonili mieszkańcy Strachowa i Dalanówka w gminie Płońsk, Rzewina w gminie Baboszewo - w tym przypadku chodziło o drogę powiatową z Baboszewa do Polesia. Był również problem na przykład z dojazdem do Kępy w gminie Sochocin, to też droga powiatowa, podobnie jak droga w Drożdżynie, którą także zasypało.
W piątek, 31 stycznia mieszkańcy skarżyli się na drogę wojewódzką z Płońska do Nowego Miasta.
To są tylko niektóre przykłady. Argumentacja telefonujących do nas była podobna, że służby zaspały, a potem nie dały sobie rady, że to skandal, że wystarczyło odśnieżać systematycznie i utrzymywać przejezdność. Mówili, że rozumieją, iż odśnieżanie oznacza koszty, ale oszczędzać na tym nie można, zresztą po to płacą podatki.
Niektórzy sygnalizowali, że zarządcy poszczególnych dróg nie współpracują - był przykład, że ktoś zadzwonił do urzędu gminy z pytaniem czy konkretna droga jest przejezdna. Usłyszał odpowiedź, że to droga powiatowa i na tym rozmowa się skończyła. Inny problem - w przypadku niektórych samorządów po godzinach pracy urzędów nie wiadomo było gdzie dzwonić, albo, że do urzędu nie można było się dodzwonić.
Walka oddana walkowerem - zamknięte szkoły i brak chleba w sklepach
Jaka sytuacja panowała w naszym powiecie mogliśmy dokładnie się przekonać podczas środowego (29 stycznia) kolportażu „Płońszczaka”. Najlepsza przejezdność była w tym dniu na terenie gmin Sochocin, Joniec i Nowe Miasto. Tam dotarliśmy do wszystkich sklepów. W pozostałych gminach było raz lepiej, raz gorzej, ale do około 20 procent sklepów gazety (o chlebie nie wspominając) dostarczyć się nie dało. Próbowaliśmy też w czwartek - w wielu przypadkach się udało, ale wiele miejscowości nadal pozostawało odciętych od świata.
Niektóre z gmin z uwagi na nieprzejezdność dróg zawiesiły zajęcia w szkołach. W gminie Płońsk w piątek, 31 stycznia zawieszono zajęcia w szkole w Siedlinie, w gminie Dzierzążnia przez dwa dni nie było zajęć w szkołach w Dzierzążni i Kucicach, natomiast przez jeden dzień w Baboszewie i Mystkowie. W gminie Raciąż odwołano zajęcia na trzy dni - w szkołach w Uniecku i Kodłutowie i na jeden dzień w Krajkowie. W gminie Czerwińsk zajęcia odwołano na dwa dni we wszystkich szkołach. W gminie Nowe Miasto, Sochocin, Załuski zajęć w szkołach nie zawieszano.
Jedna wójt miała wypadek, druga - bezradna - dzwoniła do redakcji ze skargą na starostwo...
W gminie Naruszewo zajęć w szkołach nie odwołano, pługi puszczano przed szkolnym autobusem. W związku z nieprzejezdną drogą powiatową od Nacpolska przez Sosenkowo, gmina udrożniła swoją drogę przez Zaborowo, nie była bowiem w stanie udrożnić drogi powiatowej. Wójt Beata Pierścińska sprawdzając przejezdność dróg, uległa wypadkowi na powiatowej drodze w Radzyminku. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Przyznaje, że również interweniowała w sprawie dróg powiatowych.
Recepta na utrzymanie przejezdności wydaje się interweniującym w naszej redakcji mieszkańcom prosta - trzeba systematycznie odśnieżać i znaleźć dodatkowe siły i środki w trudnej sytuacji, jaka miała miejsce w ubiegłym tygodniu. Przykładowo gmina Sochocin, która choć przejezdność na swoich drogach utrzymywała, to miała w ubiegłym tygodniu problemy na drogach powiatowych, m.in. w Drożdżynie i nie mogła wyegzekwować ich udrożnienia. Ewenement, bo dzwoniła do nas zdenerwowana tą sytuacją wójt Anna Zwierzchowska, potem również prezes gminnej spółki odpowiedzialnej za odśnieżanie gminnych dróg, Milena Konopka. Argumentowała, że gdyby powiat dał na swoje drogi gminie pieniądze, potrafiłaby to zorganizować, bo gminie się to udało, wynajęto dodatkowy sprzęt, odśnieżano nawet w uzasadnionych przypadkach drogi dojazdowe do posesji, np. w przypadku kobiety w ciąży czy rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem, a powiatową drogą do Kępy karetka by nie dojechała.
Szefowa Powiatowego Zarządu Dróg, Elżbieta Rachocka za każdym razem, gdy dzwoniliśmy w sprawie drogowych problemów, twierdziła, że cały możliwy i dodatkowo wynajęty sprzęt pracuje na drogach, nie można już więcej sprzętu pozyskać, a mieszkańcy muszą być cierpliwi, bo sytuacja jest bardzo trudna, wiatr zasypuje drogi z powrotem i że tak trudnej sytuacji nie było od lat 70., powiat ma setki kilometrów dróg, nie można więc go porównywać z gminą, a powiatowe drogi mają kilka standardów odśnieżania.
Gminy by sobie poradziły - problemem powiat
Samorządowcy gminni twierdzą, że pomagali odśnieżać drogi powiatowe, ale nie mogą odśnieżać ich wszystkich z uwagi na koszty i czas, muszą odśnieżyć własne drogi, a mieszkańcy się niecierpliwią. W przypadku gmin również jest stosowana kolejność odśnieżania - w pierwszej kolejności pługi jadą na drogi, którymi jeździ szkolny autobus. Nie zmienia to faktu, że samorządom dostaje się nie tylko za własne drogi, ale również za powiatowe.
Większość wójtów widzi potrzebę zawarcia porozumienia z powiatem, na mocy którego gmina odśnieżałaby drogi powiatowe, oczywiście powiat musiałby pokryć koszty. Taki pomysł przedstawiał już dawno temu wójt gminy Załuski, Romuald Woźniak, który zapytany o to w poniedziałek, 3 lutego powiedział, że nadal jest zwolennikiem takiego porozumienia, po co bowiem podnosić pług. Wójt zapewnił, że poruszy ten temat na najbliższym konwencie wójtów i burmistrzów powiatu płońskiego.
W poniedziałek, 3 lutego samorządy zapewniały, że drogi są przejezdne. Zapewniały również, że są posypywane mieszanką soli z piaskiem.
Wyciągali auta i karetki, czyli tragedia była dosłownie o krok
W ubiegłym tygodniu strażaków wzywano do przypadków związanych z nieprzejezdnymi drogami.
W czwartek, 30 stycznia strażacy interweniowali w Śródborzu (gm. Baboszewo), gdzie karetka pogotowia ratunkowego nie mogła dojechać do chorej osoby, by zabrać ją na dializę. Tego samego dnia straż pożarna została wezwana do Pólki Raciąż, gdzie na powiatowej drodze utknęło kilkanaście samochodów. Na miejsce wezwano pług i wyciągarkę.
W piątek, 31 stycznia strażacy wyciągali karetkę pogotowia ratunkowego, która utknęła w zaspie w Siedlinie (gm. Płońsk). Tego samego dnia wyciągali karetkę z zasp w Sosenkowie (gm. Naruszewo), a dzień później przy ulicy Kopernika w Płońsku.
O odśnieżaniu na sesji
Odśnieżanie dróg było jednym z tematów obrad środowej seji rady powiatu, 29 stycznia. Niektórzy radni nie szczędzili krytyki powiatowym służbom, padły uwagi, że w takiej sytuacji należałoby ściągnąć posiłki, że jest chaos a system zawiódł.
Radny Krzysztof Wrzesiński mówił, że zima przyszła dopiero w połowie stycznia a na powiatowe drogi mieszkańcy mocno się skarżyli i pytał o koszty posypywania dróg w miejscach strategicznych, by w krytycznych sytuacjach zapewnić bezpieczeństwo. Radny pytał, czy nie powinny być ściągnięte posiłki w sytuacji, gdy jest problem z przejezdnością dróg. Podawał przykład, gdy kierowca autobusu odmówił dalszej jazdy, nie chcąc brać odpowiedzialności, gdyby doszło do wypadku. Mówił, że zdaniem mieszkańców to skandal, tym bardziej, że zimy dotychczas nie było.
- Nie wiem za co wy tam bierzecie pieniądze - zwrócił się do powiatowych służb radny.
Radna Elżbieta Grodkiewicz powiedziała, że dziwi się, iż niektórzy koledzy radni odśnieżaniem powiatowych dróg się zachwycają, bo jej zdaniem system zawiódł, np. w Cywinach (gm. Baboszewo) na drodze do Gralewa, gdzie z uwagi na nieprzejezdność powiatowych dróg odwołano w szkole zajęcia na trzy dni. Radna opowiadała, że w sprawie jednej z powiatowych dróg interweniowała na prośbę mieszkańców w poniedziałek wieczorem (27 stycznia), gdy w zaspach utknęło 10 samochodów, w tym ludzie z dziećmi i nie można było się dodzwonić. Zdaniem radnej system polegający na tym, by zachować przejezdność, w tym roku zawiódł.
- Powinniśmy się przygotować, zima zaskoczyła nas w styczniu - powiedziała radna Grodkiewicz dodając, że wicedyrektor Powiatowego Zarządu Dróg (szefowa tej placówki była na urlopie) jest młody i może pewne rzeczy bagatelizuje.
- Nie można personalnie atakować dyrektora - powiedział radny Adrian Dalecki pytając, jakie powiat ma zapasy piasku i soli, jaki sprzęt i jak to się ma do innych samorządów.
- Jest zima, śnieg i mróz - zauważył radny Andrzej Rzucidło dodając, że kiedyś nie było maszyn i ludzie sobie radzili, więc może wziąć łopaty zamiast czekać, aż biedny starosta z biednym naczelnikiem odśnieżą i opuszczając salę obrad powiedział, że właśnie idzie odśnieżać.
Radny Zbigniew Sadowski mówił, że od kilku dni pada śnieg non stop, pługi nie dają sobie rady, bo to nie jest kilkugodzinny opad.
- Co się na Boga dzieje? - pytał radny Ryszard Gortat, dodając, że również droga wojewódzka od Chociszewa to tragedia, a droga z Czerwińska woła o pomstę do nieba, tymczasem nawet w komuniźmie dawano sobie radę z odśnieżaniem. Zdaniem radnego, system odśnieżania należy usprawnić i apelował, by wpłynąć również na usprawnienie odśnieżania przez zarządcę dróg wojewódzkich.
- Co to za zima? To namiastka zimy - stwierdził Gortat. - Były takie zimy, że zaspy były do drzew.
Zastępca dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg, Marcin Piechocki mówił na sesji, że na powiatowych drogach pracuje cały sprzęt, jaki był możliwy, w tym ciężkie pługi i wirniki, sytuacja jest kryzysowa, bo po dwóch godzinach droga znów jest nieprzejezdna i zaprasza radnych w teren, by przekonali się, jak to wygląda.
Piechocki mówił, że do posypywania dróg używana jest mieszanka soli z piaskiem w stosunku 1 do 4, która działa w temperaturze do - 6 stopni, rzeczywiście jest ślisko, ale nic to nie daje, apeluje więc do kierowców o zachowanie rozsądku, bo nawet na drogach krajowych są problemy.
- Staramy się pracować, ile potrafimy - mówił. - Pracujemy po 18 godzin od 3 rano.
Piechocki mówił również, że nie może się dodzwonić do pracowników w terenie, bo non stop odbierają telefony od mieszkańców, sytuacja jest wyjątkowa, bo ciągle pada śnieg i wieje, a pogoda nie daje szans.
Wicestarosta Andrzej Stolpa mówił, że trudno nad taką sytuacją zapanować, bo jest porównywalna z powodzią.
- Nie ma chaosu, tylko kolejność odśnieżania - mówił. - Przegrywamy z pogodą, nie można się przed tym zabezpieczyć. Oczywiście można, ale czy nas na to stać?
Katarzyna Olszewska
foto: Katarzyna Kołodziejczyk, zbiory prywatne Zdjęcie nadesłane przez jednego z mieszkańców Sosenkowa niewyraźne ale wielce wymowne - ten rejsowy autobus utknął na powiatowej drodze na wiele dni. Starostowie do raportu, albo na... taczki. Wyobrażenie o stanie dróg, po środowym kolportażu Płońszczaka do punktów w całym powiecie płońskim, mieliśmy pełne. Tak wyglądały drogi (te przejezdne) na trasie wędrówki naszej gazety do sklepów. Większość bardzo ciężka do przeprawy, ale jednak przejezdna. To dowód na to, że niektóre gminy działając z rozmysłem, planem, a przede wszystkim systematycznie nie pozwoliły zimie wygrać tego pojedynku. Tłumaczenie zatem władz powiatu, że to był tak ogromny kataklizm jest groteskowe. Chcieć to móc. I jak ktoś chciał, to dał radę. Dziwnym trafem tylko powiatowi zawsze przysłowiowy wiatr w oczy. Za wyjątkiem oczywiście pędu do kasy władców starostwa i ich dworu - wielomilionowe (z ciągłymi podwyżkami) nakłady na urzędników, którzy nawet z kilkudniowym atakiem zimy sobie nie radzą to dowód na to, że albo powiaty są szkodnikiem, tylko przeszkadzają gminom i wymagają likwidacji, albo trzeba wymienić tych powiatem zarządzających. Panie starosto Mączewski, panie wicestarosto Stolpa - do raportu. Tylko zostawcie te kieliszki z szampanem... A powiatowi radni, za te sowite diety i czteroletnie politykowanie bez odpowiedzialności zarządzania, zacznijcie wreszcie reprezentować mieszkańców, którzy czekają, że weźmiecie te elity do galopu. I albo pokażecie, że z zaspami (tak jak w gminach) umiecie sobie poradzić, nie mając przy okazji mieszkańców w... głębokim poważaniu, albo razem ze starostami... łopaty w dłoń i do roboty. No chyba że wolicie dostać od mieszkańców... taczki jesienią przy urnach. Skrótowy obraz polityki oszczędzania władz na odśnieżaniu. Wąsko, węziej, wąziuteńko (proponujemy w związku z tym w takim stopniowaniu pensje im wypłacać - w sekundę by zmądrzeli), a potem jeszcze większe koszty, by zaniedbane problemy po kilku dniach rozwiązać. I żeby nie było, że to tym razem nasi rajcy. Nie, to ci, którzy tak pięknie z telewizorni opowiadają, że wszystkie drogi w zarządzaniu władz centralnych są OK, a tylko na tej Lubelszczyźnie ci źli samorządowcy doprowadzili do kataklizmu. Bardzo ważna droga prowadząca z Płońska przez Nowe Miasto do podwarszawskich Marek - na wysokości Kołozębia ścieżka, która akurat w czasie robienia zdjęcia była przejezdna, ale wielokrotnie zasypywana przez odpychany permanentnie na zaledwie kilkadziesiąt centymetrów śnieg. Odpychanie, zasypywanie, odpychanie, zasypywanie. Po rozum do głowy nasi dzielni drogowcy (którymi chyba mało kto zarządza i jeszcze mniej pilnuje), zdopingowani „delikatnymi” słowami zdenerwowanych już tym idiotyzmem mieszkańców, poszli - a jakże - dopiero po kilku dniach. Ale za to ile razy skasowali swoje, za pracę w jednym i tym samym miejscu? Ot, oszczędności. Aha, pewnie nadmiernie się czepiamy, bo to przecież (zdaniem tłumaczących się urzędników) niemal... zima stulecia. Postscriptum... do elity. Jeden z czytelników przysłał nam także zimowe zdjęcie zupełnie nie interwencyjne, ale prezentujące drugą stronę zimy - tę bardziej urokliwą. Nam - w przenośni - kojarzy się to z sugestią, że ludzie oswoili się z zimą, z jej negatywnymi i pozytywnymi stronami. I rozumieją, że jak jest zima, to... musi być zimno. I rozumieją, że nawet z chwilowymi trudnościami liczyć się trzeba, wyrozumiale podchodząc do tzw. akcji zima, oszczędności itp. Mamy wrażenie, że nie rozumieją tylko dlaczego ktoś robi z nich idiotów ukrywając (nieudolnie zresztą) swoje nieróbstwo. Po tym numerze Płońszczaka, wszelkiej maści władze z pewnością zarzucą nam przesadę, populizm wręcz. Tak: okładka, wiele sformułowań, zestawień graficznych jest w tym wydaniu gazety populistyczne. Ale kochana elito, zrobiliśmy tak celowo, by przypomnieć wam, że społeczeństwo też nie jest bezbronne - jaka propaganda z waszej strony, taki populizm. I może w te długie (tak, od kończonej o 16-tej pracy naprawdę są urokliwie długie) zimowe wieczory pomyślcie, że nie zawsze to wy macie rację. A jak wniosków żadnych nie będzie, to życzymy... spokojności wszelkiej dosłownie i w przenośni. Bo niektórzy z was - na szczęście - kolejnej akcji „zima” nadzorować i organizować już nie będą. Wszak jesteśmy najlepszym rolniczym powiatem na Mazowszu, więc powszechna jest u nas wiedza, że jesienią... wykopki. PS do PS. Może dużo więcej byście rozumieli, gdybyście przynajmniej telefony od ludzi odbierali.
Komentarze opinie