
Z akrobatyką za pan brat
Są silni (fizycznie i psychicznie), odważni i cierpliwi. Bez tego nie mogliby wykonywać efektownych fiflaków, salt, gwiazd bez rąk, motylków....
Brakuje sali
Wykonywanie fiflaków czy też salt 360, to dziś dla nich podstawa. Co oznaczają te - dość skomplikowane dla przeciętnego człowieka - nazwy? - Fiflaki to seria szybkich przerzutów z nóg na ręce - mówi Piotr Niemociński z Gralewa Starego (gm. Raciąż), nieformalny lider grupy akrobatycznej NLG (No Limits Group). Jak mówi, akrobatyką ,,zaraził się” już w dzieciństwie.
- Zamiłowanie do różnego typu fikołków i skakania mam od najmłodszych lat - twierdzi Piotrek.- A podszkolił i pokierował mnie mój kolega, Tomek Wiak, który trenował w Warszawie sztuki walki. Korzystając z jego doświadczenia założyliśmy w 2003 roku grupę akrobatyczną.
Dziś do grupy akrobatów NLG należy sześciu sportowców. Piotr Niemociński szybko zaciekawił sztuką akrobatyki swoich kolegów: Sławomira Chojnackiego z Gralewa Starego (gm. Raciąż), Łukasza Dubiela z Kraśniewa (gm. Raciąż), Adama Gąsiorowskiego z Szapska (gm. Raciąż), Patryka Komorowskiego ze Starczewa (gm. Dzierzążnia) i Grzegorza Załęckiego z Brześcia (gm. Baboszewo). W takim składzie NLG działa od pół roku, jej członkowie oglądają mnóstwo filmików przedstawiających efektowne figury akrobatyczne.
- Mamy wielu ulubieńców - akrobatów. Są to: Joe Eigo, Remi Bakkar, Alex Sayhi, Sesshoumaru, Ciril Raffaelli, Anis Cheurfa - wymieniają. - Każdy jest dobry w czym innym.
By choć trochę zbliżyć się do wzorców na treningi poświęcają wiele czasu. Gdyby mogli, każdą wolną chwilę spędziliby wykonując salta i wyskoki. Jednak nie zawsze jest to możliwe. Chłopaki z NLG nie mają specjalnego, pewnego miejsca, gdzie mogliby trenować - odpowiednio dużej i wyposażonej w materace, chroniące przed kontuzjami, sali. Tylko czasem mogą ćwiczyć w sali Zespołu Szkół w Gralewie lub Dzierzążni. Nie jest to możliwe zbyt często, dlatego akrobaci apelują o pomoc.
- Mamy nadzieję, że ktoś się nami zainteresuje i pomoże zorganizować miejsce do ćwiczeń - mówią. - Nie mając sali nie możemy trenować. Zajęcia na trawie czy asfalcie mogą być bardzo niebezpieczne.
Akrobaci z NLG przekonali się o tym już niejednokrotnie. W końcu groźne upadki kojarzone są z akrobatyką. Adam miał uszkodzoną kostkę, Grzesiek nadgarstki.
- Ale to jest normalne przy akrobatyce - zapewnia Grzesiek. - Z biegiem czasu zaczynamy już kontrolować upadki i wiemy, jak najlepiej się zachować w takim momencie.
Przełamując strach
Jak twierdzą młodzi sportowcy, najgorsze są początki.
- Psychika jest ważna - twierdzi Grzesiek Załęcki. - Na trawie lub materacach można zrobić coś na perfekt, a gdy się wychodzi na asfalt, to nogi często robią się z waty, trzęsą się. Najważniejsze to przełamać swój strach W końcu takie skoki są dość ryzykowne. Najważniejsze to nie bać się.
By przełamać strach, chłopaki z NLG najpierw ćwiczą na grubej warstwie materaców, później na cieńszej, potem próbują na trawie i na asfalcie.
- Mówi się wtedy: raz się żyje - żartuje Adam Gąsiorowski. - Gdy psychika jest słaba, to nic się nie zdziała. Ważne, by ćwiczyć z kolegami.
Opisując cechy prawdziwego akrobaty chłopaki z NLG wymieniają odwagę, refleks, mocne kości. - Trzeba też być dobrze rozciągniętym - dodaje Grzesiek. Mięśnie też się przydają - wyćwiczone ręce do chodzenia i stawania na nich, wygimnastykowane nogi potrzebne są do efektownych wyskoków.
- Nie wzrost jest ważny, ale dobre umięśnienie i sprawność - twierdzą akrobaci. Przy treningach nie można zapomnieć o rozgrzewce. Najpierw podstawowe ćwiczenia na rozciągnięcie mięśni. - Potem to już czysta fantazja - mówi Piotrek.
Gwiazdy bez rąk
Chłopaki wykonują to wszystko, co leży w zasięgu ich możliwości i wyobraźni - salta w bok, do tyłu, do przodu, z jednej nogi...
- Do podstawowych, choć nie zawsze łatwych do wykonania, zaliczyć możemy m.in. salto 360, salto od ściany, front flip - salto w przód, aerial - gwiazda bez rąk, motylek, który przypomina korkociąg - wymieniają akrobaci. - Trudno to opisać, najlepiej pokazać.
Niektóre z trików członków NLG (Piotra Niemocińskiego i Grzegorza Załęckiego) zobaczyć mogli widzowie podczas imprezy zorganizowanej 20 lipca przez Miejskie Centrum Kultury w Płońsku. Akrobaci wystąpili gościnnie wraz z płońską grupą El Płonie. Podczas tańca ogniowego akrobaci zaprezentowali kilka efektownych salt.
Kombinacje, które wyglądały na bardzo niebezpieczne, sprawiły nie tylko niesamowite wrażenie na widzach - dostarczały też dawkę pozytywnej energii jej wykonawcom.
- Akrobatyka daje nam satysfakcję, ogromną przyjemność - mówi Grzesiek Załęcki. - Adrenalina jest bardzo wysoka. To niesamowite uczucie. Chcielibyśmy swoje umiejętności pokazać też innym ludziom. Brak nam tylko sali, gdzie moglibyśmy się doskonalić w akrobatyce.
Małgorzata Kalińska
foto: zbiory prywatne
Ekipa NLG. W górnym rzędzie, od lewej: Adam Gąsiorowski, Piotr Niemociński, Łukasz Dubiel. W dolnym rzędzie, od lewej: Grzegorz Załęcki i Sławomir Chojnacki.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie