Dzieci niczyje? Dwuletni Pawełek z opóźnionym rozwojem psychoruchowym i padaczką, czteroletni Bartuś z zespołem Downa, Dominika (lat 5) z głębokim zespołem FAS, Weronika (lat 15) z mózgowym porażeniem dziecięcym, Maja (2 lata) z wcześniactwem, niedotlenieniem i opóźnionym rozwojem psychoruchowym – ich i nie tylko ich miejscem na ziemi, od miesięcy, a w wielu przypadkach lat, jest specjalistyczny oddział w niepublicznym Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Kraszewie Czubakach. Jak można traktować te dzieci jak niczyje i odmawiać ośrodkowi należnego finansowania?
O dzieciach z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Kraszewie Czubakach, w gminie Raciąż zrobiło się głośno w ogólnopolskich mediach. Przypomnijmy jednak dlaczego, zaczynając od początku. Zakład dla dzieci i młodzieży od 0 do 18 lat życia zaczął funkcjonować w 2010 roku. Jest oddziałem opieki długoterminowej, gdzie leczeni są małoletni pacjenci z różnymi wadami rozwojowymi, z porażeniem mózgowym, wcześniactwem, zespołem Downa, alkoholowym zespołem płodowym w skrócie zwanym FAS, dzieci dializowane i żywione dojelitowo. Aktualnie na oddziale znajduje się 33 dzieci, których leczenie i rehabilitacja refundowane są przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Koszty zakwaterowania i wyżywienia ponoszą rodzice. A co dzieje się w przypadkach, gdy rodzice, z różnych powodów nie chcą lub nie mogą ponieść tych kosztów? Za każdym z 33 dzieci umieszczonych w Kraszewie Czubakach stoi różna, chwytająca mocno za serce historia. Tylko o ośmioro z tych dzieci troszczą się rodzice, a pięcioro umieszczonych jest w pieczy zastępczej. Dla kolejnych dwunastu jest już orzeczenie sądu o umieszczeniu w pieczy zastępczej, która dzieli się na rodzinną i instytucjonalną.
Według prawa organizacja pieczy zastępczej pozostaje w gestii powiatu. Zanim jednak piecze te zostały wobec dzieci z Kraszewa Czubak zasądzone, nikt do nich nie chciał się przyznać, żaden samorząd nie chciał płacić na ich utrzymanie w ośrodku. Wydawało się, że ustanowienie pieczy rozwiąże ten problem, ale tak się nie stało. Powiaty dalej wypierają się dzieci, twierdząc, że nie mają gdzie ich umieścić, a skoro dziecko nie mieszka na ich terenie w dalszym ciągu nie muszą za nie płacić. Wyjątkiem jest powiat mławski, który przyjął do wiadomości orzeczenie sądu i wyraził wolę utrzymywania dzieci ze swojego terenu, przebywających na oddziale w Kraszewie Czubakach. W kilku przypadkach orzeczenia sądów są bardzo świeże, dlatego starostwa jeszcze się do nich nie ustosunkowały.
- Większość starostw jednak robi wszystko, żeby nam nie zapłacić za dzieci ze swojego terenu, zamiast nam pomóc pokonać luki prawne. Jest mi przykro, ponieważ spotykam się z opiniami, że chcemy na tych dzieciach zarobić, a wielu zapomina o tym, że przecież te dzieci muszą jeść, muszą w coś zostać ubrane, muszą być wypielęgnowane. Nam nie zależy na rozgłosie medialnym, zależy natomiast na wyegzekwowaniu przepisu o pieczy zastępczej - mówi dyrektor ekonomiczna zakładu Katarzyna Stępińska, dodając, że ośrodek z własnych środków pokrywa koszt utrzymania dzieci, który kształtuje się w granicach 30 tys. zł. miesięcznie. Można więc sobie postawić kolejne pytanie, a mianowicie, czy znajdzie się osoba prywatna czy też instytucja, która zorganizuje całodobową opiekę nad poważnie chorymi dziećmi i zrobi to non profit?
Przez wiele miesięcy ośrodek walczył o zmiany w prawie, proponował poprawki do ustawy, które nie zostały w niej uwzględnione. Dlatego powstał pomysł utworzenia przy zakładzie placówki opiekuńczo-terapeutycznej, która może stanowić pieczę zastępczą dla dziecka. Są dwie w Polsce tego typu placówki, więc można wyobrazić sobie jaki jest czas oczekiwania na wolne miejsce.
- Jeśli uda nam się otworzyć takie miejsce, a jesteśmy na dobrej drodze, wtedy nasze dzieci będą miały kompleksową opiekę. Teraz zapewniamy im leczenie rehabilitacyjne, zajęcia logopedyczne, psychologiczne, terapeutyczne, a przede wszystkim miłość i ciepło - mówi Katarzyna Stępińska, opowiadając o planach działającej przy zakładzie fundacji „Odzyskać radość”.
Mija czwarty rok działalności oddziału dla małoletnich i czwarty rok problemów związanych z finansowaniem ich pobytu w Kraszewie Czubakach. O całe cztery lata za długo.
Anna Piórkowska
* * * * *
W tej sprawie zbyt wiele osób zapomina, że chodzi o dobro dzieci, tym bardziej bezbronnych, bo chorych i często porzuconych. Nigdy więc nie powinien się zrodzić problem skąd wziąć pieniądze na ich utrzymanie i kto ma te pieniądze zapewnić. Jeśli nie może ich zapewnić rodzic - bo się dziecka wyparł, bo tych pieniędzy zwyczajnie nie ma, to jasne jest, że powinno je zapewnić państwo. I nieważne, czy wypłaci je marszałek, starosta, wójt, ważne, żeby były, i żeby nigdy nie było jałowych dyskusji i przepychanek typu „to nie jest dziecko z mojego terenu”. Dziecko to nie bezpański pies, dziecko to skarb największy i najważniejszy, a prawo powinno je chronić. Państwo zaś nie pozwalać na tworzenie w tym prawie luk, które stwarzają możliwość wyparcia się dziecka. Inna kwestia, że znajdują się ludzie, którzy z tych luk korzystają, nie patrząc we własne sumienie. Ta sprawa pokazuje, że niestety takie sytuacje mają miejsce.
Komentarze opinie