Nie zawsze dobrze, ale mnóstwo bramek Nie można powiedzieć, że był to znakomity weekend naszych drużyn, ale też i narzekać nie ma zbytnio na co. Trudno oczekiwać kompletów zwycięstw, choć i tych było sporo. Jednego jednak nie zabrakło - pojedynki z udziałem naszych zespołów obfitowały w gole.
Lidera potknięcie w Wołominie
Czwartoligowy lider z Raciąża udał się w minioną sobotę na wyjazdowy pojedynek z Huraganem Wołomin. I był to dziwny mecz. Błękitni wyszli na boisko z wielką chęcią i odwagą - grali szybko i organizowali groźne ataki. Już w 5 minucie Kamil Majkowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy, ale piłka po jego strzale odbiła się od słupka. Kilkadziesiąt sekund później znów Majkowski był blisko zdobycia bramki, ale znów zabrakło szczęścia. W 19 minucie groźnie uderzał Marcin Kowalski, ale bramkarz to wybronił. W jednej z nielicznych odpowiedzi gospodarze także trafili w słupek. Mecz powoli zaczął się wyrównywać, ale przed przerwą swoją przewagę w tej części gry zdołali bramką udokumentować Błękitni. W 41 minucie ładną akcję prawą stroną boiska przeprowadził Majkowski, a skutecznie wykończył ją Kowalski. Po przerwie jednak niespodziewanie na boisko wyszła jakby inna ekipa Błękitnych, którzy grali ospale i z coraz mniejszą wiarą w końcowy sukces. W 51 minucie był już remis po szybkiej kontrze. A końcówka całkowicie należała do gospodarzy. W 73 minucie Huragan objął prowadzenie po rzucie karnym, a wynik na 3:1 został ustalony na cztery minuty przed zakończeniem spotkania. Na domiar złego okazało się, że ta porażka kosztowała Błękitnych utratę pozycji lidera.
Ale nastrzelali w okręgówce
Postrzelali sobie nasi dwaj reprezentanci w lidze okręgowej i coraz pewniej zmierzają w górne rejony tabeli.
Sona pokonała na własnym terenie zespół z Ojrzenia, choć zwycięstwo nie przyszło tak łatwo, jak mogłoby się wydawać. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli w 31 minucie przyjezdni, a chwilę potem od straty kolejnej bramki dwukrotnie Sonę ratował słupek. Gospodarze zrehabilitowali się tuż przed przerwą, a wyrównanie zapewnił im Bartosz Kaczor, który pokonał bramkarza gości strzałem zza szesnastki. Drugą połowę mocnym akcentem zaczęła Sona i po upływie dwóch minut dośrodkowanie Karola Drążka na gola zamienił Radosław Cytloch. A potem wszystko poszło już „jak z płatka” - a dobrą grę gospodarzy udokumentował kolejnym gole (w 58 minucie) Michał Ernest. Goście co prawda zdołali zdobyć bramkę kontaktową, ale jednak kolejne minuty upływały pod dyktando Sony, która w końcówce zapewniła sobie okazałe zwycięstwo. W 71 minucie drugie swoje trafienie zaliczył Cytloch, a w ostatniej minucie spotkania wynik na 5:2 ustalił Marcin Macias.
Jeszcze efektowniejsza była w niedzielę Wkra, która w Sochocinie podejmowała słabo spisujący się jesienią Orzyc Chorzele. Co prawda gospodarze także, jak Sona, stracili dwa gole, ale ich dominacja nie podlegała żadnej dyskusji. Już do przerwy sochocinianie prowadzili 5:0, a do goli Emila Kucińskiego i Mateusza Szcześniaka dwa trafienia dorzucił Mateusz Ordak (jedna bramka padła po strzale samobójczym). A po przerwie Orzyc co prawda zdołał zdobyć wspomniane wcześniej dwa gole, ale Wkra do ich siatki trafiała aż trzykrotnie. Ponownie z goli cieszyli się Mateusz Szcześniak i Emil Kuciński, a w międzyczasie bramkę zdobył także Cezary Wolski. PAF odjeżdża
W rozgrywkach A klasy kolejka zdecydowanie dla lidera - PAF Płońsk. Swoje mecze poprzegrywali bowiem dotychczas najgroźniejsi konkurenci, a płońszczanie nie mieli żadnych problemów ze zgarnięciem kolejnych trzech punktów i umocnili się na pozycji lidera, mając już cztery punkty przewagi nad następną ekipą. Rywalem PAF był groźny tej jesieni Bartnik Myszyniec, ale tym razem okazało się, że zwycięstwo przyszło w miarę łatwo. Do przerwy płońszczanie prowadzi minimalnie, po akcji Damiana Wierzchowskiego i trafieniu Konrada Osińskiego. Po zmianie stron, zanim goście na dobre pomyśleli o odrabianiu strat było już po meczu. Już w 46 minucie podanie Jakuba Szymańskiego na gola zamienił Bartosz Gołaszewski, a sześć minut później trzeciego gola - z rzutu karnego - zdobył Damian Wierzchowski. Gości w tym spotkaniu stać było tylko na trafienie honorowe, a ostatecznie skończyło się na 4:1 - ostatniego gola dla płońszczan zdobył Łukasz Białęcki.
Dystans do lidera ponownie straciła Jutrzenka, która po ubiegłotygodniowej porażce w Strzegowie, chciała powetować sobie tę stratę w pojedynku na boisku w Uniecku z sąsiadem z pobliskiego Glinojecka. Niestety gospodarze zaliczyli drugą porażkę z rzędu. Pojedynek z Kryształem był niezwykle wyrównany, a o jego losach przesądziła jedna akcja. Na dziesięć minut przed końcem skutecznie swoją szansę na gola zamienili jednak goście i to oni radowali się ze zwycięstwa.
A już w najbliższą sobotę, w Płońsku, dojdzie do meczu na szczycie i jednocześnie do ostatnich tej jesieni derbów powiatu płońskiego, w których PAF zmierzy się z Jutrzenką Unieck.
Trzeci z naszych zespołów - Gladiator, ambitnie walczył o punkty w wyjazdowym spotkaniu z Gryfem Kownaty Żędowe. I bardzo długo był bliski wywiezienia choćby remisu. Końcówka spotkania była jednak dla słoszewian i słaba, i pechowa. Najpierw (w 59 minucie), po dwóch żółtych kartkach boisko musiał opuścić Artur Żelasko, a na dziesięć minut przed końcem jego los podzielił bramkarz Piotr Popiołek. Gra w dziewiątkę punktów raczej przynieść nie mogła. Gospodarze gole zdobyli w 76, 82 i 91 minucie. Gladiator honorowo trafił w 87 minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Robert Rutkowski. Korona mistrzem jesieni!
To już koniec rundy jesiennej rozgrywek B klasy. I jakże miły koniec dla Korony Karolinowo. Podopieczni Cezarego Kwiatkowskiego też mieli w trakcie rundy dołek, ale ostatecznie udało się im przetrwać trudny moment i do rundy rewanżowej przystąpią jako główny faworyt do awansu. Zespół z Karolinowa kończy rundę z aż pięciopunktową przewagą nad kolejną drużyną, co przy zaledwie siedmiu spotkaniach wiosennych, jest zaliczką olbrzymią. Łatwo z pewnością nie będzie, bo dojdzie do tego presja zdecydowanego faworyta, ale wydaje się, że Koronę stać na zmierzenie się z taką sytuacją. Udowodnił to chociażby niedzielny mecz z Tamką Dzierzgowo, w którym na własnym boisku od 30 minuty lider przegrywał. Sytuacja została opanowana jeszcze przed zmianą stron, kiedy na minutę przed końcem pierwszej części gry, podanie Krzysztofa Gałązki wykorzystał Mateusz Nowak. Ten sam zawodnik skutecznie zakończył swoją akcję także w 55 minucie i faworyt już prowadził. A na 11 minut przed końcem trzeciego gola przyniosła akcja Huberta Bulaka z Krzysztofem Gałązką, który do wcześniejszej asysty dołożył bramkę. Już w doliczonym czasie gry goście zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary porażki i Korona wygrała 3:2.
Finisz jesieni nie był za to udany dla baboszewskich Orląt, które po ubiegłotygodniowej porażce z rezerwami Mławianki przegrały kolejny mecz i z pozycji wicelidera spadły na czwartą lokatę. W minioną sobotę o ostatnie jesienne punkty Orlęta walczyły na wyjeździe z Konopianką Konopki i nawet znakomicie zaczęły. Już w 10 minucie w polu karnym faulowany był Marek Kornatowski, a jedenastkę na gola zamienił Daniel Skolimowski. Druga część gry należała już jednak do gospodarzy, którzy zdobyli trzy gole i wygrali 3:1. Wyjazdy nie służą
Już tej jesieni nie uda się zdobyć żadnego punktu w spotkaniach wyjazdowych piłkarkom płońskiego DAF. W minioną niedzielę nasze drugoligowe zawodniczki pojechały bowiem na ostatni w tej rundzie mecz na stadion rywalek i po raz piąty w nowym sezonie wróciły do Płońska bez punktów. Tym razem walczyły o to z wyżej notowanym Pelikanem Łowicz. Płońszczanki trapią ostatnio kontuzje, a w niedzielę ta seria niestety się nie skończyła - tym razem boisko z urazem kolana opuścić musiała bramkarka Magda Zielińska i DAF kończył niedzielne spotkanie w dziesiątkę (wcześniejsze roszady i braki kadrowe uniemożliwiły kolejną zmianę). Rywalki w końcówce zdobyły dwa gole i zgarnęły trzy punkty. Artur Kołodziejczyk, Krzysztof Lewandowski, Łukasz Majkowski
bramki: Osiński (27, asysta Wierzchowski), Gołaszewski (46, asysta Szymański), Wierzchowski (52, rzut karny po faulu na nim samym), Białęcki (84, asysta Gocajna).
PAF: Michał Paradowski - Łukasz Białęcki, Damian Gocajna, Michał Michalski, Kamil Wiśniewski, Jarosław Dymowski (60, Mateusz Dzięgielewski), Jakub Szymański, Maciej Bielski (85, Łukasz Garlej), Konrad Osiński (83, Marcin Rosiak), Bartosz Gołaszewski (78, Mariusz Przybyszewski), Damian Wierzchowski. 11.10. Jutrzenka Unieck - Kryształ Glinojeck 0:1 (0:0)
Jutrzenka: Piotr Klękowicz - Michał Ługowski, Patryk Baczewski (75, Mateusz Wagner), Sebastian Baczewski, Krzysztof Wawrzyniak, Łukasz Gralewicz (45, Krzysztof Kozłowski), Janusz Pajewski (60, Paweł Osowski), Dawid Bloch, Sławomir Jóźwiak, Daniel Słojewski (65, Grzegorz Sadowski), Paweł Borzykowski.
B KLASA 11.10. Konopianka Konopki - Orlęta Baboszewo 3:1 (1:0)
bramka: Skolimowski (10, rzut karny po faulu na Kornatowskim).
Orlęta: Robert Goszczycki - Damian Ezman, Daniel Skolimowski, Grzegorz Rybacki, Łukasz Adamiak, Łukasz Gąsecki (65, asysta Jakub Kowalski), Marcin Marciniak, Marek Karwowski, Patryk Zajączkowski, Łukasz Skibiński (60, asysta Bartosz Adamiak), Marek Kornatowski (78, asysta Łukasz Kopacz).
12.10. Korona Karolinowo - Tamka Dzierzgowo 3:2 (1:1)
bramki: Nowak (44, asysta Gałązka), Nowak (55, akcja indywidualna), Gałązka (79, asysta Bulak). Korona: Jan Iwanowski - Maciej Zadroga (65, Krzysztof Karwowski), Mariusz Ciski, Krzysztof Gałązka, Piotr Tyka, Mateusz Nowak (86, Michał Kamiński), Marcin Droziński, Łukasz Gałecki, Konrad Komorowski (76, Mariusz Błaszczak), Michał Kłodowski, Hubert Bulak (81, Maciej Pilśnik).
Pozostałe wyniki meczów VII kolejki (11-12.10.): * Mławianka II Mława - Wkra Andzin 6:1 * GKS Lipowiec - Opia Opinogóra 1:5.
Trzy mecze drużyn siatkarskich UKS Rutki Najlepiej trzynastego {mosimage}Trzy mecze - jedno zwycięstwo. To dorobek ostatnich spotkań drużyn siatkarskich UKS Rutki. Najszczęśliwszym dniem okazał się 13 października.
Macovia lepsza
Miniony tydzień siatkarski rozpoczęła męska drużyna UKS Rutki, która we wtorek (7 października) podejmowała Macovię Maków Mazowiecki. I podopieczni Igora Piotrowskiego znakomicie zaczęli potyczkę z faworyzowaną ekipą gości. Pierwszy set wręcz koncertowy. Znakomicie w ataku spisywali się Rafał Kuchciński, Jakub Przygódzki i Adrian Smoliński, a równie dobrze funkcjonował blok duetu Damian Oracki - Patryk Tucholski. Gospodarze wygrali pierwszą partię 26:24. Potem było już jednak gorzej. Faworyzowana ekipa Macovii w kolejnych trzech partiach pokazała klasę i wygrała je w sposób bezdyskusyjny (do 18, 13 i 19).
Na wyjeździe lepiej
Dwa dni później (9 października) na parkiecie płońskiej dwójki zaprezentowały się dziewczęta. Tu optymistycznie nie było choćby w jednym secie. Drużyna z warszawskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego zademonstrowała swoją siłę już od początku tej potyczki i dziewczęta z Rutek nie miały w tym dniu żadnych szans. Siatkarki z Warszawy wygrały gładko 3:0 (do 13, 17 i 18).
- Następny mecz gramy na wyjeździe z Ambrą Ołtarzew i musimy, by odbudować podupadłe ostatnio morale, koniecznie powalczyć o zwycięstwo - mówił po czwartkowej porażce trener Igor Piotrowski.
I w poniedziałek, 13 października, słowa trenera podopieczne wprowadziły w życie w znakomitym stylu. Świetnie funkcjonował jeden z największych atutów płońszczanek, czyli mocny serwis, A do tego dobre rozegrania Żanety Świgut owocowały skutecznymi atakami Weroniki Smolińskiej, Justyny Wróblewskiej i Agnieszki Rosiak. Zawodniczki Ambry nie miały w tym spotkaniu żadnych szans. Płońszczanki pierwszego seta wygrały do trzynastu, drugiego do czternastu, a w ostatniej partii dały rywalkom ugrać zaledwie dziewięć punktów.
- Jestem bardzo zadowolony z takiego wyniku - podsumował trener Piotrowski. - Ale nadal uważam, że wiele z elementów naszej gry można jeszcze poprawić. (r) 7.10. UKS Rutki Płońsk - UKS Macovia Maków Maz. 1:3 (26:24, 18:25, 13:25, 19:25)
Rutki: Adrian Nowakowski, Paweł Kłosiewicz, Jakub Przygódzki, Patryk Tucholski, Mateusz Strzałkowski, Adrian Smoliński, Rafał Kuchciński, Sylwester Wisniewski, Kacper Celian, Jakub Paruszewski, Michał Malinowski, Damian Oracki.
Komentarze opinie