Zwycięstwo na wagę fotela lidera Po dwóch kolejnych remisach płońska Tęcza znów zanotowała wygraną, która niespodziewanie zaowocowała awansem na pierwsze miejsce.
Kilka niespodzianek
W sobotniej kolejce czwartoligowych zmagań byliśmy świadkami kilku niespodzianek. Przede wszystkim przegrał (1:2 w Wyszkowie) lider - MKS Przasnysz, a na własnym stadionie komplet punktów straciła trzecia dotychczas MKS Mława, którą pokonał (4:2) MKS Ciechanów. Łatwo w derbach Warszawy nie miał także Ursus, który co prawda ostatecznie przekonująco (3:1) pokonał Okęcie, ale to rywale prowadzili. Przedmeczowa niepewność
Łatwo nie miała również Tęcza, która co prawda jechała na mecz do ostatniego w tabeli Huraganu Wołomin, ale musiała tam wystąpić w mocno osłabionym składzie. Już wcześniej kontuzjowani byli: Marcin Bogucki, Wojciech Bluszcz, Michał Bogucki i Emil Kuciński, a w ostatnich dniach - niestety - dołączyli do nich kolejni: Gracjan Paczkowski i Łukasz Barankiewicz. Jeśli dodać do tego nie w pełni sprawnego Arinze Nwolisę i Radosława Cytlocha, któremu w grze przeszkodziły obowiązki zawodowe, stało się jasne, że w Wołominie łatwo nie będzie. Kolejnych zaś trzech zawodników (Piotr Gruszczyński, Kamil Kudelski, Marcin Konopka) grało z Huraganem pod presją otrzymania żółtych kartek, które wykluczyłyby ich z kolejnego spotkania.
Najpierw trójką w obronie
Na niepewność kadrową grający trener Robert Jadczak wymyślił niezwykle ofensywne ustawienie taktyczne. Tęcza zaczęła spotkanie trójką obrońców, piątką w pomocy i dwójką napastników. Przyniosło to kilka sytuacji podbramkowych (niestety niewykorzystanych), ale również niepewną grę w destrukcji.
Potem jednym napastnikiem
Po nieudanej próbie szybkiego uzyskania prowadzenia płońszczanie powrócili do wariantu gry z jednym wysuniętym napastnikiem (w ataku pozostał Dzięgielewski, a do obrony przesunął się Daniszewski). Do przerwy jednak i to również nie przyniosło gola, choć gdyby zawodnicy obu drużyn byli skuteczniejsi wynik, przed zejściem do szatni, powinien brzmieć 2 lub 3:1 dla Tęczy.
Zabójcze pięć minut
Po zmianie stron skuteczniejszym zespołem okazali się faworyci. A gra Tęczy poprawiła się po zmianie w 54 minucie. Boisko opuścił wówczas nie mający dobrego dnia Hassan Ochidi, do środka pomocy cofnął się Kamil Kudelski, a wprowadzonego na boisko Bartosza Kaczora w ataku wspomagał Krzysztof Dzięgielewski. Gra coraz wyraźniej zaczęła się porządkować, a na dalszy przebieg spotkania decydujący wpływ miała 60 minuta gry. Wówczas to na przedpole bramki, z rzutu wolnego, ładnie piłkę dośrodkował Robert Jadczak, a strzałem głową, bramkarza gospodarzy pokonał Krzysztof Dzięgielewski. Po stracie gola Huragan musiał trochę „otworzyć grę”, a Tęcza po prostu zaczęła to wykorzystywać, organizując groźne kontry. Bramkowy efekt przyszedł już pięć minut po objęciu prowadzenia, kiedy mocno uderzył Marcin Konopka, a odbitą przez bramkarza piłkę, z kilkunastu metrów, do siatki skierował Szymon Piekarzewski. Więcej goli już nie padło, choć - przynajmniej po jednym - mogli zdobyć zarówno gospodarze jak i goście.
Teraz Ursus
A w najbliższą sobotę do Płońska przyjeżdża główny faworyt do awansu - warszawski Ursus, który z pewnością będzie chciał wykorzystać aktualne kłopoty kadrowe Tęczy. (rs)
Komentarze opinie