
Burmistrz usłyszał kolejne zarzuty
W poniedziałek, 16 lipca Prokuratura Okręgowa w Płocku przedstawiła burmistrzowi Płońska, Andrzejowi Pietrasikowi kolejne trzy zarzuty (łącznie ma ich już osiem). W związku z tym śledztwo, które miało trwać do połowy lipca, po raz kolejny zostało przedłużone. Szef Prokuratury Okręgowej w Płocku, Waldemar Osowiecki poinformował, że śledztwo może się zakończyć do końca lipca.
Według informacji szefa płockiej prokuratury, Waldemara Osowieckiego w poniedziałek, 16 lipca burmistrzowi Płońska Andrzejowi Pietrasikowi przedstawiono kolejne trzy zarzuty. Pierwszy zarzut dotyczy nakłaniania do poświadczenia nieprawdy w piśmie kierowanym do rady miejskiej (na początku poprzedniej kadencji). W przypadku drugiego - prokuratura podejrzewa burmistrza o przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości 4000 zł za zatrudnienie w ratuszu stażysty. Trzeci zarzut dotyczy nakłaniania urzędniczki miejskiej do składania falszywych zeznań.
Prokuratura nie chce mówić o szczegółach tej sprawy. Obecnie burmistrz ma łącznie osiem zarzutów, bowiem w marcu prokuratura postawiła mu pięć, w tym dwa dotyczące zwalniania pracowników, trzeci - nieprawidłowości w zatrudnieniu kierownika miejskich targowisk, czwarty - zatrudnienia pracowników interwencyjnych na rzecz prywatnych osób, piąty - nieprawidłowości w zleceniu notki biograficznej do książki „Kto jest kim”.
Szef płockiej prokuratury poinformował, iż prokuratura planuje zakończyć czynności w sprawie do końca lipca, o ile nie pojawią się nowe okoliczności. Wówczas zapadną ostateczne decyzje.
Burmistrz Andrzej Pietrasik przebywa obecnie na urlopie, ale przygotował na tę okoliczność oświadczenie dla mediów następującej treści:
16 lipca Prokuratura Okręgowa w Płocku postawiła mi trzy kolejne zarzuty: o nakłanianie (przyp. red. - w oświadczeniu burmistrza pada w tym miejscu imię i nazwisko, ale my, nie chcąc narażać się na odpowiedzialność karną, nie publikujemy danych personalnych) pełniącej obowiązki dyrektora infrastruktury technicznej w Urzędzie Miejskim w Płońsku, do składania fałszywych zeznań; o przyjęcie korzyści majątkowej od pana (przyp. red. - sprawa danych personalnych jak wyżej), którego synowi wygasła umowa o pracę w urzędzie miejskim; o fałszowanie dokumentów w biurze rady miejskiej na początku poprzedniej kadencji, czyli w roku 2002.
Powyższych zarzutów nie otrzymałem na piśmie, więc nie potrafię ich precyzyjnie przytoczyć.
Mogę natomiast zapewnić mieszkańców Płońska, że nie wziąłem żadnej łapówki, ani od tego pana, ani od kogokolwiek innego.
Nie nakłaniałem urzędniczki, szwagierki radnego Janusza Lipczewskiego do składania fałszywych zeznań. Zależało mi natomiast na tym, by złożyła prawdziwe zeznania. Z akt sprawy wynika jasno, że kłamała, o czym poinformuję prokuraturę. Zachowanie urzędniczki skoligaconej z opozycyjnym radnym odbieram jako prowokację. W tej sprawie podejmę decyzję po powrocie z urlopu i zapoznaniu się z materiałem dowodowym.
Do sprawy rzekomego fałszowania dokumentów w biurze rady przed pięcioma laty, nawet nie mogę się ustosunkować, bo po prostu nie wiem, o co chodzi.
Do 5 sierpnia będę na zaplanowanym wcześniej urlopie, o czym poinformowałem w czwartek, 12 lipca organa ścigania.
Rozumiem pracę prokuratorów, którzy muszą sprawdzać wszystkie sygnały o mojej rzekomej działalności przestępczej. Rozumiem nawet moich wrogów, którzy cały czas dbają o to, by prokuratura miała się czym zajmować. Spektrum postawionych mi zarzutów (od spraw kadrowych, przez urzędowe po korupcję i „Who is Who”) świadczy o niebywałym zaangażowaniu opozycji oraz organów ścigania w sprawę, która - moim zdaniem - była z góry zaplanowanym działaniem, prowokacją o charakterze politycznym.
Pragnę przypomnieć, że ta sama prokuratura, która stawia mi zarzuty o rzekome fałszowanie dokumentów w biurze rady, umorzyła niedawno 20 wątków, w tym wszystkie sprawy przetargowe (rozbudowę urzędu, budowę kanalizacji, termomodernizacje etc.), w których rzekomo miałem brać wielotysięczne łapówki.
Nie brałem łapówek, nie namawiałem nikogo do składania fałszywych zeznań, nie fałszowałem dokumentów. Gdyby było inaczej, zrezygnowałbym z powierzonej mi przez płońszczan funkcji burmistrza.
Wierzę, że w toku uczciwego procesu będę mógł dowieść swojej niewinności.
Katarzyna Olszewska
foto: archiwum
Długie śledztwo
Jak już wielokrotnie informowaliśmy, postępowanie w sprawie obejmującej blisko 30 wątków, dotyczących działalności płońskiego samorządu na przestrzeni kilku lat, w tym głównie miejskich przetargów, inwestycji, spraw kadrowych i komunalnych spółek, rozpoczęło się jesienią 2005 roku. Komisja rewizyjna rady miasta, po konsultacji z ówczesnym przewodniczącym rady, Zygmuntem Aleksandrowiczem, przekazała organom ścigania oświadczenie pracownika interwencyjnego, zatrudnionego na potrzeby gospodarstwa pomocniczego, który twierdził, że pracował na terenie prywatnej posesji burmistrza. Burmistrz informował, że pracownik wykonał pracę na podstawie umowy zlecenia z gospodarstwem pomocniczym urzędu, które otrzymało za wykonaną usługę zapłatę. Potem, wskutek przesłuchań świadków, pojawiły się kolejne wątki, głównie dotyczące miejskich przetargów. Na początku ubiegłego roku funkcjonariusze policji zabrali z ratusza kopie setek dokumentów.
W marcu tego roku płocka prokuratura postawiła burmistrzowi Andrzejowi Pietrasikowi pięć zarzutów - dwa dotyczące zwalniania pracowników, trzeci nieprawidłowości w przetargu na zarządcę miejskich targowisk, czwarty zatrudnienia pracowników interwencyjnych na rzecz prywatnych osób, piąty nieprawidłowości w zleceniu notki biograficznej do książki „Kto jest kim”. Burmistrz do zarzutów się nie przyznał, mediom powiedział, że jest niewinny, a śledztwo w prokuraturze jest efektem prowadzonej z nim walki politycznej. Niedługo potem zarzut utrudniania śledztwa prokuratura postawiła żonie burmistrza oraz kierownikowi gospodarstwa pomocniczego urzędu, któremu przedstawiono również zarzut składania fałszywych zeznań.
Pozostałe wątki śledztwa, dotyczące głównie miejskich przetargów zostały wyłączone do odrębnego postępowania a pod koniec maja prokuratura postanowiła o umorzeniu śledztwa w tej sprawie, nie stwierdzając popełnienia przestępstwa. Chodziło między innymi o kilkanaście miejskich przetargów. Prokuratura podkreślała, że na podstawie opinii biegłych, którzy badali prawidłowość organizowanych przez miasto przetargów, nie można stwierdzić przestępstwa, a jedynie formalne uchybienia, o których zostanie poinformowany prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Sprawę tych uchybień - zdaniem organów ścigania - należy wyjaśnić w drodze postępowania administracyjnego, nie prokuratorskiego, gdyż brak dowodów na popełnienie przestępstwa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie