
9-letni szkolny "związek"
To jedyna taka klasa w Płońsku, a może i w całym kraju. Klasa, która już od dziewięciu lat ma tę samą wychowawczynię - Marzannę Stasiak.
- Pani Marzenka jest dla nas jak druga matka - przyznaje Marta Pakuła, której wtóruje większość kolegów i koleżanek z klasy.
Ze swoją wychowawczynią, Marzanną Stasiak spędzają większość czasu już od dziewięciu lat. Nauczycielka była ich pierwszą wychowawczynią (przez całą podstawówkę - w płońskiej ,,jedynce”) i pozostała nią do dzisiaj - obecnie w klasie III a w Gimnazjum nr 2 w Płońsku. Dlaczego tak długo?
- To wspaniała kobieta i nauczycielka, do której mamy duże zaufanie - tłumaczy jedna z matek, Małgorzata Wodzyńska. - Z jej pracy i poświęcenia jesteśmy bardzo zadowoleni, więc poprosiliśmy dyrekcję szkoły o kontynuowanie tego wychowawstwa.
Dyrekcja zgodziła się, bo klasa bardzo dobrze funkcjonowała, a współpraca rodziców z nauczycielką i uczniami układała się wzorowo. A ponieważ Marzanna Stasiak ukończyła w międzyczasie studia podyplomowe z zakresu historii, wiedzy o społeczeństwie, integracji europejskiej, techniki i technologii informacyjnej, tym bardziej wszystko temu sprzyjało.
- Pamiętam pierwsze dni z tymi uczniami - wspomina Marzanna Stasiak. - Dziewczynki miały kucyki, kokardki, chłopcy, trochę z przerażeniem, trzymali się kurczowo spódnic swoich mam... Dziś przystojni, wystrojeni...
Już teraz, gdy myśli o ,,rozstaniu” robi jej się żal.
- Na pewno dalej będę obserwowała jak się zmieniają, jakie mają problemy, co się u nich dzieje - mówi nauczycielka, która czasem wie lepiej niż kto inny, jakie problemy trapią uczniów, kto się zakochał, z kim sympatyzuje, co zbroił...
- Z chęcią rozmawiamy z panią nawet po lekcjach i wiemy, że jej zawsze możemy wszystko powiedzieć - twierdzą uczniowie. - Ona zawsze pomoże i uspokoi.
- Traktuję ich jak swoje własne dzieci - twierdzi. - Jak trzeba, to przytulę i pocałuję, ale i krzyknę czasem. Chcę dla nich jak najlepiej. Ich dobre oceny mnie satysfakcjonują, kłopoty - smucą.
Jak żartuje, metoda marchewki lepsza jest niż metoda kija. Dlatego stara się uczniów aktywizować, wpływać na ich ambicje, co pozwala im osiągać lepsze wyniki w nauce. A jest to - jak twierdzi wychowawczyni - bardzo dobra klasa zarówno pod względem nauki, ale i zachowania.
- Przez początkowe klasy podstawówki połowa klasy miała średnią ocen co najmniej 4,75 - chwali nauczycielka. - Teraz na 29 osób ponad 10 osiąga bardzo dobre wyniki w nauce.
Uczniowie ze sobą rywalizują (nie tylko o oceny), ale ma to pozytywny na nich wpływ.
- Pani Marzence zależy na tym i ciągle się stara, byśmy mieli najlepsze oceny, wyrośli na dobrych ludzi, wspierali się nawzajem - mówi Ewelina Lewandowska.
Uczniowie twierdzą, że są bardzo zgraną grupą, która lubi spędzać czas wspólnie nawet po szkole. Bardzo miło wspominają zagraniczne i krajowe wycieczki, ciągle organizują też ogniska, dyskoteki, dzielą się opłatkiem przed świętami Bożego Narodzenia czy obdarowują prezentami. Swoimi problemami żyją na co dzień - w końcu widują się przez większość dnia już od dziewięciu lat. Przyznają, że wiele ich łączy i smutno będzie się żegnać na zakończenie roku szkolnego, ale na pewno będą się często spotykać. W tym roku planują zorganizować między innymi pożegnalny bal.
Aż żal pomyśleć, co będzie za kilka miesięcy, gdy uczniom przyjdzie opuścić mury szkoły...
- Najlepiej gdyby pani Marzenka przeszła z nami do innych szkół średnich - mówił Alan Cyprysiak. - Chciałbym, by została z nami dłużej. Jest wyrozumiała, miła i zawsze można jej się zwierzyć. Nie można na nią żadnego złego słowa powiedzieć.
Zdanie Alana potwierdzają inni uczniowie.
- Nie wyobrażam sobie tego rozstania - mówi Justyna Wodzyńska.
Małgorzata Kalińska
foto: Marcin Knisiewicz, zbiory prywatne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie