
Wyborcza apelacja
Komitet wyborczy, z którego kandydował Grzegorz Stranz zaskarżył postanowienie Sądu Okręgowego w Płocku w sprawie wyborów wójta w gminie Załuski. Na przekazanie mediom oświadczenia w sprawie tychże wyborów zdecydował się wiceprzewodniczący gminnej komisji wyborczej w Załuskach, Mirosław Dobiasz.
Protest wyborczy
O proteście wyborczym, dotyczącym wyborów wójta w gminie Załuski, a rozpatrywanym przez płocki sąd, już informowaliśmy. Przypomnijmy: z pięciu kandydatów do drugiej tury wyborów (26 listopada) przeszli Romuald Woźniak (PSL) i Grzegorz Stranz (startował z komitetu Samoobrony). Gminna komisja wyborcza stwierdziła, że sześcioma głosami wygrał Woźniak.
Komitet, z którego kandydował Stranz, skierował do sądu protest twierdząc, że doszło do naruszenia prawa podczas głosowania w drugiej turze. Wnosił o uznanie wyborów za nieważne i przeprowadzenie ponownych. Zarzuty dotyczyły między innymi tego, że do kabin wchodziło razem więcej niż jedna osoba, że w jednym z lokali wyborczych zgasło światło, a także zdaniem komitetu, były przypadki uznawania przez komisje wyborcze głosów nieważnych za ważne, oddane na Woźniaka (z innymi znakami niż x, bądź zamazane).
Na okoliczność zarzutów komitetu zeznawali mężowie zaufania Grzegorza Stranza, zeznawali również przewodniczący czterech obwodowych komisji wyborczych z terenu gminy, którzy wnosili o oddalenie protestu. Twierdzili, że wszystkie wątpliwości wyjaśniano, poza tym mężowie zaufania nie wnieśli uwag do protokołu.
Jednym z wątków rozprawy było zdarzenie w lokalu wyborczym w Kamienicy, gdzie pewne małżeństwo widziało, jak ich sąsiadka, która przyszła głosować, zobaczyła swój podpis widniejący już na liście, ale mimo to kartę do głosowania jej wydano. Według wyjaśnień komisji, kobieta podczas pierwszej tury omyłkowo się podpisała. Kobieta została przesłuchana przez sąd, ostatecznie potwierdziła, że był to jej podpis, nie mogła się jednak zdecydować, czy omyłkowo podpisała się w pierwszej czy w drugiej turze. Poza tym pełnomocnik komitetu Samoobrony, Marek Więckowski przekazał sądowi oświadczenie, z którego wynikało, że przed przesłuchaniem kobiety na jej posesji był widziany radny gminy z PSL, zachodzi więc podejrzenie, że na świadka usiłowano naciskać. Świadek jednak zaprzeczyła, że z kimkolwiek na ten temat rozmawiała.
Dwoma głosami
Protest wyborczy został przez sąd oddalony. Zdaniem sądu, chwilowy brak prądu, zdarzenie w Kamienicy czy wchodzenie do kabiny więcej niż jednej osoby, nie miały wpływu na wynik wyborów. Pewne nieprawidłowości, które zaistniały, w ocenie sądu nie miały wpływu na wynik wyborów. Sąd po analizie kart do głosowania uznał, że cztery głosy, zaliczone jako oddane na obecnego wójta Romualda Woźniaka są nieważne (3 w Szczytnie, 1 w Kroczewie), ponieważ były zamazane. A to oznacza, że Woźniak wygrał dwoma, a nie sześcioma głosami przewagi. Fakt ten jednak nie powoduje nieważności wyborów, ponieważ przewaga nadal istnieje.
Odwołanie od postanowienia
Komitet wyborczy, z którego Stranz kandydował, we wtorek, 6 lutego wniósł odwołanie od tego postanowienia do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Jak poinformował pełnomocnik komitetu, Marek Więckowski, uzasadnieniem odwołania jest wyjaśnienie interpretacji znaków na kartach do głosowania. Zdaniem komitetu, wystąpiła sprzeczność ustaleń sądu z zebranym materiałem dowodowym, błąd w ustaleniach faktycznych i nieuznanie stronniczości komisji, która głosy nieważne zaliczyła na poczet oddanych na Woźniaka. Komitet wniósł o dopuszczenie do rozpatrzenia oświadczenia wiceprzewodniczącego gminnej komisji wyborczej Mirosława Dobiasza, który ma wątpliwości co do ilości wydrukowanych i wydanych kart do głosowania, jak również co do prawidłowości ich zabezpieczenia. Komitet, podczas pierwszej rozprawy w płockim sądzie, wnioskował o przesłuchanie Dobiasza, ale sąd odrzucił wniosek uzasadniając, że tego zarzutu nie było w pozwie.
Komitet wniósł również o ponowną analizę kart do głosowania z drugiej tury wyborów wójta.
Katarzyna Olszewska
Wiceprzewodniczący oświadcza
Redakcja Płońszczaka otrzymała oświadczenie dla mediów w sprawie wyborów wójta gminy Załuski, podpisane przez zastępcę przewodniczącego gminnej komisji wyborczej w Załuskach, Mirosława Dobiasza. Tego wątku Sąd Okręgowy w Płocku nie rozpatrywał, gdyż, według informacji wiceprzewodniczącego Dobiasza, z przyczyn rodzinnych podpisał on oświadczenie dopiero 20 grudnia 2006 roku, wskutek czego nie znalazło się w tekście protestu wyborczego i sąd oddalił wniosek o przesłuchanie go w charakterze świadka.
W oświadczeniu (podpisanym przez Mirosława Dobiasza) czytamy: „Ja, niżej podpisany, pełniący funkcję zastępcy przewodniczącego gminnej komisji wyborczej w Załuskach w drugiej turze wyborów 26 listopada 2006 roku, oświadczam, iż:
1. Przed drugą turą wyborów na wójta gminy Załuski nie odbyło się posiedzenie gminnej komisji wyborczej w sprawie ustalenia wzoru kart do głosowania.
2. Przed drugą turą wyborów, będąc zastępcą przewodniczącego, nie brałem udziału w pracach gminnej komisji wyborczej, albowiem na takie spotkanie nie zostałem zaproszony, co skutkowało tym, iż nie widziałem protokołu z przeliczenia kart do głosowania odebranych z drukarni, a następnie wydawanych przedstawicielom obwodowych komisji wyborczych.
3. W mojej ocenie zachodzą wątpliwości co do prawidłowości zabezpieczenia kart do głosowania, bowiem nie mogę stanowczo stwierdzić, że były przechowywane i prawidłowo zabezpieczone w miejscach do tego przystosowanych, do dnia drugiej tury, to jest 26 listopada 2006.
4. W mojej ocenie zachodzą wątpliwości co do ilości wydrukowanych i wydanych kart do głosowania z drukarni, gdyż na tę okoliczność, jako zastępcy przewodniczącego nie przedstawiono mi stosownego protokołu (ewentualnego protokołu zniszczenia nadmiaru wydrukowanych kart do głosowania), a które to nieprawidłowości miały miejsce przed pierwszą turą wyborów do rady gminy i wójta (...)”.
Przewodnicząca nie zgadza się i wyjaśnia
- Nie zgadzam się z zarzutami zawartymi w oświadczeniu pana Dobiasza - mówi przewodnicząca gminnej komisji wyborczej, Marzena Lukowska.
Przewodnicząca poinformowała, że na posiedzeniu komisji wystarczyła obecność przewodniczącego lub jego zastępcy. Załatwiała większość spraw, ponieważ wiceprzewodniczący sygnalizował wcześniej brak czasu.
Zdaniem Marzeny Lukowskiej, nie można mieć żadnych wątpliwości co do prawidłowego zabezpieczenia kart do głosowania, jak również zniszczenia ich nadmiaru. Karty przywiezione z drukarni były podzielone na poszczególne obwody, nadmiar stanowiło kilka sztuk, które zdeponowano w urzędowym sejfie, a później zniszczono. Poza tym karty były kilkakrotnie liczone i wszystko się zgadzało.W gminnej komisji pracowało, oprócz Dobiasza, sześć osób, nikt nie zgłaszał wątpliwości. Zastrzeżeń, według informacji przewodniczącej, nie zgłaszał również wiceprzewodniczący w żadnym momencie pracy gminnej komisji wyborczej, ani tuż po jej zakończeniu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie