
Uśmiechnięty optymista
19 stycznia, piękny jubileusz - setną rocznicę urodzin obchodził Jan Siedlecki, mieszkaniec Folwarku Raciąż.
Jaki jest Jan Siedlecki? Wesoły, niepoprawny optymista, dobra dusza. Najbliższa rodzina określa „dziadziunia” jako człowieka, którego nie da się nie lubić.
- Ja jestem taki grzeczny, mnie wszyscy lubią - mówi o sobie jubilat, a przecież historia doświadczyła srodze pana Jana. Urodził się 19 stycznia 1908 roku w Żytowie koło Sierpca, w domu Józefy i Henryka Siedleckich. Był jednym z trojga dzieci. Los skierował pana Jana do Drobina, gdzie zamieszkał ze swoją pierwszą małżonką Sabiną i spędził długi okres życia zarówno przed wojną, jak i po jej zakończeniu. Do 1939 roku, przez dziewięć lat pracował jako ślusarz, w warsztacie miejscowego mistrza, tam też wyuczył się swojego zawodu. Kiedy wybuchła II wojna światowa, Jan Siedlecki został wzięty na roboty do niemieckiej fabryki mebli w Królewcu. Pracował tam przez niemal cały okres trwania wojny, aż pewnego dnia uciekł, wraz z pięcioma kolegami podczas nalotu samolotów radzieckich.
- Uciekło nas sześciu, w nocy. Pięciu moich kolegów było spod Modlina. Ze Stanisławem Kowalskim, z którym byłem skuty, przez dwa tygodnie ukrywaliśmy się w barakach - wspomina czasy wojny jubilat. Pan Jan uważa, że dzięki ucieczce uniknął wydanej już na niego kary śmierci przez rozstrzelanie. Z pomocą życzliwych, przypadkowo napotkanych ludzi, szczęśliwie dotarł do domu. Jan Siedlecki z małżonką nie doczekali się potomków. Wzięli natomiast na wychowanie dzieci siostry Sabiny, Czesławy - Celinę, Jana i Zdzisława. Czesława odbywała wówczas niesłusznie wydany wyrok. Po wojnie Jan Siedlecki powrócił do zawodu ślusarza, zdobył także certyfikat uprawniający go do wykonywania tego zawodu, w którym przepracował kolejne 23 lata. Ostatnie lata przed zasłużoną emeryturą pracował jako palacz w drobińskiej szkole, od której pracowników otrzymuje do dziś kartki z życzeniami.
Dziś jubilat mieszka w Folwarku Raciąż ze swoją drugą małżonką Celiną, do której zdrobniale i z nieukrywaną czułością zwraca się Celinka. Pobrali się w 1984 roku. Przyjęcie weselne było skromną, rodzinną uroczystością. Pani Celina miała już wtedy dorosłą córkę, Jadwigę Długoszewską, która obecnie mieszka w ich sąsiedztwie. Do Folwarku Raciąż państwo Siedleccy przeprowadzili się z Drobina trzy lata temu, do domu wnuczki pani Celiny - Barbary Grabowskiej i jej męża Józefa. Stulatek cieszy się dobrym zdrowiem i wykazuje duże poczucie humoru. Swój, jakże wspaniały i godny pozazdroszczenia, jubileusz Jan Siedlecki obchodził hucznie. W sobotę, dzień na który przypadała rocznica urodzin odbył się rodzinny obiad. Od najbliższych jubilat otrzymał kosz stu róż. Wnuczka Basia upiekła okazały, urodzinowy tort. W poniedziałek (21 stycznia) z życzeniami przybyli do pana Jana przedstawiciele urzędów, m.in. wójt gminy Raciąż, Ryszard Giszczak. Przybył też lekarz, Piotr Janczewski, który dba o zdrowie jubilata. Na pytanie o przepis na udane, długie życie Jan Siedlecki po namyśle odpowiada żartobliwie:
- Uniknąłem kary śmierci, miałem być rozstrzelany. Teraz, tam w niebie myślą, że już mnie mają, dlatego o mnie zapomnieli.
Anna Ziółkowska
foto: Marcin Knisiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie