
Dzień, w którym zdiagnozowano, że mała, siedmioletnia Maja Sienkiewicz z Sochocina jest ciężko chora, podzielił jej życie, i jej rodziny, na dwa rozdziały. Tuż przed nim dziewczynka czekała na powrót do szkoły, a tuż po nim w jej żyły popłynęła chemia, a Maja rozpoczęła walkę z ciężką chorobą. Potrzebne są pieniądze na leczenie dziewczynki i liczy się każda złotówka. W niedzielę, 1 października przy kościele w Sochocinie odbędzie się dla Mai charytatywny kiermasz, z którego dochód zostanie przeznaczony na leczenie Mai.
Zaczęło się od bólu brzuszka…
18 sierpnia b.r, gdy zbliżał się koniec wakacji, a Maja snuła plany, jak to będzie w szkole, kogo spotka i czego się nauczy, życie, niestety, napisało inny scenariusz…
Maję rozbolał brzuszek. Ból nie mijał, a potem pojawiły się na skórze wybroczyny.
- Pojechaliśmy od razu do lekarza, a stamtąd do szpitala w Warszawie - relacjonują rodzice dziewczynki na portalu siepomaga.pl. - Już pierwsze badania krwi kazały podejrzewać najgorsze… Diagnoza: białaczka starych komórek typu B! Byliśmy w szoku. Nikt z naszej rodziny nigdy nie chorował na raka. Nie mogliśmy uwierzyć, że nowotwór zaatakował naszą małą, niewinną córeczkę! Do szpitala trafiliśmy w ostatniej chwili… Wszystkie narządy w brzuszku Mai były powiększone. Był piątek, czekaliśmy na biopsję szpiku. Nagle stan córeczki zaczął się pogarszać, spadały saturacje! Lekarze podjęli dramatyczną decyzję o podaniu chemii w ciemno, nie znając jeszcze rodzaju białaczki. Nie było innego wyjścia - Maja umierała! Niestety, nie trafili z chemią… Córeczka cudem przeżyła weekend. Po poznaniu dokładnych wyników badań można było podać już właściwe leczenie. Niestety, zrobiło ono spustoszenie w organizmie Majeczki…
Mamo, dlaczego ja?
„Mamo, dlaczego ja? Ja chcę umrzeć, to tak boli!” - zapytała rodziców Maja, do niedawna zdrowa, wysportowana dziewczynka.
Minął pierwszy miesiąc walki, a już dwa razy sytuacja była dramatyczna. Za tym drugim razem nagle bardzo spadł poziom sodu i wapnia, wskutek czego Maja zaczęła się dziwnie zachowywać - stała się agresywna.
- Nie poznawałam własnej córeczki… - relacjonuje mama Mai. - Baliśmy się, że nowotwór zaatakował mózg. Nagle jednak zaczęło wykręcać Mai rączki i nóżki! Okazało się, że wszystkiemu winny jest nagły spadek minerałów - zagrożenie życia! Z bólu Maja wyrwała sobie wszystkie wenflony. Dostała morfinę, a gdy doszły powikłania - inne silne leki przeciwbólowe… I tak tkwimy w koszmarze, nie wiedząc, co przyniesie jutro. Czekamy na kolejną chemię, ale wyniki na razie na nią nie pozwalają… Maja cierpi, ale jest bardzo silna. Bardzo dzielna… Wierzę, że pokona chorobę i wygra! W domu czekają na nas dwie młodsze siostry… Pola i Juleczka. Czekają tata i dziadek… Dzieli nas 70 kilometrów. Jestem cały czas przy Mai, do domu jeżdżę co 2 tygodnie na weekend. Tłumaczę młodszym córeczkom, że to minie, że wrócimy do domku, ale ich siostra musi wyzdrowieć…
Walka trwa, a powikłania po chemii są straszne - skóra schodzi płatami, są zmiany w płucach, niedowład nóżek, wysokie CRP, brak odporności. Grzybica zaatakowała przewód pokarmowy, lała się krew, a Maja nie może jeść.
Pomagali innym, teraz sami potrzebują wsparcia
- Moja córeczka zamieniła się w kłębuszek cierpienia… Na ten moment jest w krytycznym stanie - relacjonuje dalej mama dziewczynki. - Nigdy w życiu nie prosiliśmy od nikogo o pieniądze, zawsze byliśmy uczciwi, pomagaliśmy innym – chociaż tak chcieliśmy zmienić świat na lepsze… Nasza rodzina adoptuje psy ze schroniska, wykupiliśmy nawet konia, który jechał na rzeź... Chcieliśmy pomagać jeszcze więcej, jak tylko się da. Nawet przez myśl nam nie przeszło, że to my staniemy po drugiej stronie. Dzisiaj sytuacja nas zmusiła, aby pomyśleć o przyszłości naszej córki i dalszym leczeniu. Pieniądze, które zbierzemy, będą wydane tylko i wyłącznie na potrzeby córki, na jej leczenie i rekonwalescencję w trakcie, jak i po leczeniu. Dziękujemy całej rodzinie, przyjaciołom, i wszystkim tym, którzy nas wspierają modlitwą, oddawaniem krwi dla córki oraz pieniężnie - bez Was byłoby nam jeszcze ciężej… Wiemy, że dobro zawsze wraca. Mamy nadzieję, że może i również do nas…
Kiermasz już w niedzielę
W niedzielę, 1 października (w godz. 10-14) przy kościele w Sochocinie odbędzie się kiermasz charytatywny - dochód ze sprzedaży wypieków i innych pyszności zostanie przeznaczony na wsparcie leczenia Mai Sienkiewicz.
Liczy się każda złotówka
Pieniądze na leczenie Mai Sienkiewicz można wpłacać poprzez stronę fundacji Siepomaga - link: www.siepomaga.pl/maja-sienkiewicz
Można również wpłacać środki poprzez przelew tradycyjny: Fundacja Siepomaga; Pl. Władysława Andersa 3; 61-894 Poznań; nr konta: 54 2490 1028 3587 1000 0034 5389 - tytułem: darowizna Maja. (ko); foto: zbiory prywatne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie