Podczas sesji rady miasta Raciąża (9 września) radny Andrzej Staniszewski zapytał, ile burmistrz ma urlopu i jaki koszt miasto poniesie, jeśli burmistrz do końca kadencji urlopu nie wykorzysta.
Burmistrz Janusz Sadowski odparł, że nie jest rekordzistą i ma 53 dni zaległego urlopu, co razem z bieżącym daje 77 dni. - Trzeba pracować - stwierdził burmistrz dodając, że czasem jego nieobecność mogłaby mieć negatywny wpływ na prowadzone przez miasto inwestycje. Odpowiedź, jaki będzie koszt dla miasta, jeśli burmistrz urlopu nie wykorzysta do końca kadencji, nie padła. Radny Staniszewski stwierdził, że to może być, łącznie z odprawą - 60 tys. zł. (ko)
Komentarze opinie