Reklama

Wyrok w sprawie tragicznego wypadku w Bielach

10/07/2007 16:01

Cztery lata więzienia dla sprawcy

Zakończył się proces w sprawie ubiegłorocznego wypadku w Bielach (gm. Sochocin), w którym zginęły trzy osoby. We wtorek, 3 lipca Sąd Rejonowy w Płońsku orzekł, że kierowca, który wymusił pierwszeństwo przejazdu, jest winny spowodowania wypadku pod wpływem narkotyku.

Czerwcowa tragedia

Wypadek miał miejsce w czerwcu ubiegłego roku w Bielach. Wyjeżdżający z drogi podporządkowanej na krajową pięćdziesiątkę volkswagen jetta wymusił pierwszeństwo przejazdu i doprowadził do zderzenia ze skodą oktavią. Na miejscu zginęło dwóch mężczyzn - mieszkańców Warszawy: 33-letni kierowca skody i 53-letni pasażer - syn i ojciec, którzy wracali z Mazur. Śmierć na miejscu poniosła również 17-letnia pasażerka jetty, mieszkanka Raszewa w gminie Czerwińsk. Przeżył tylko kierowca jetty.

Proces rozpoczął się w płońskim sądzie w lutym. Oskarżonemu, 27-letniemu Marcinowi R. - kierowcy volkswagena jetty (mieszkaniec Gródkowa w gminie Wyszogród) płońska prokuratura postawiła zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Badania jego krwi wykazały obecność amfetaminy (165 nanogramów na mililitr - amfetamina jest obecna we krwi do 24 godzin po jej spożyciu). Początkowo zarzut nie obejmował wątku narkotyków, ale sąd w toku procesu zmienił kwalifikację.

Oskarżycielkami posiłkowymi były dwie kobiety: mieszkanka Raszewa, która straciła w wypadku w Bielach córkę oraz mieszkanka Warszawy, która straciła męża i teścia. Oskarżony przyznał się do winy, ale twierdził, że nie pamięta okoliczności wypadku.

Powiedział przed sądem, że nie wie, dlaczego badania wykazały w jego krwi amfetaminę. Przyznał, że zdarzyło mu się ją zażyć, ale na długo przed wypadkiem.

Obrona starała się dowieść, że do zdarzenia doszło, ponieważ skrzyżowanie w Bielach jest niebezpieczne. Zdaniem pierwszego biegłego, który badał przyczyny wypadku, kierowca volkswagena chciał przejechać skrzyżowanie na wprost.

Sąd uznał: winny

Na wniosek obrony sąd zdecydował o dopuszczeniu dowodu  w postaci opinii drugiego  biegłego. We wtorek, 3 lipca zeznawali biegli, którzy przygotowali opinię. Różniła się nieco od pierwszej, ale wnioski końcowe były takie same - przyczyną zdarzenia było wymuszenie pierwszeństwa przejazdu przez kierowcę volkswagena.

We wtorek, 3 lipca, strony wygłosiły mowy końcowe i ogłoszony został wyrok. Sąd uznał, że kierowca jetty, Marcin R. jest winny tego, że 18 czerwca ubiegłego roku umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego w ten sposób, że będąc pod wpływem amfetaminy nie zachował należytych środków ostrożności, doprowadził do zderzenia ze skodą octavią, w wyniku którego śmierć poniosły trzy osoby.

Sąd orzekł karę w postaci 4 lat pozbawienia wolności (o tyle wnioskowała prokuratura), zakaz prowadzenia pojazdów na 6 lat, zapłatę odszkodowania 10 tys. zł na rzecz mieszkanki Warszawy i 5 tys. zł na rzecz mieszkanki Raszewa, oraz częściowe pokrycie kosztów procesu. Sąd zdecydował również, iż wyrok w tej sprawie zostanie podany do publicznej wiadomości.

Uzasadnienie

Sędzia Iwona Kaniewska uzasadniała, że wina oskarżonego, który był pod wpływem narkotyku i nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu, nie budzi wątpliwości. Obrona podnosiła argument, że droga i skrzyżowanie są niebezpieczne, ale  sąd podkreślał, że oskarżony jechał nią godzinę wcześniej, miał więc możliwość zorientowania się co do jej specyfiki. Sąd podkreślał również, że jeden ze świadków zeznał, że czuł strach podczas jazdy z oskarżonym tego dnia nieco wcześniej. Konsekwencją brawury był wypadek, a tę brawurę coś spowodowało i była to amfetamina. Z naukowych opracowań wynika, iż amfetamina pobudza, obniża sprawność psychofizyczną, powoduje niewłaściwą ocenę sytuacji, wpływa więc na jakość jazdy. Dlatego oskarżony wsiadając za kierownicę rażąco naruszył zasady bezpieczeństwa.

Sąd nie dopatrzył się natomiast, by kierowca skody, który poniósł śmierć w wypadku, przyczynił się do zdarzenia. Zdaniem sądu nie miał on żadnych możliwości uniknięcia zderzenia.

Sędzia Kaniewska mówiła, że za tego rodzaju czyn musi być wymierzona odpowiednia dolegliwość, gdyż tacy kierowcy jak oskarżony powinni być eliminowani z ruchu drogowego - brak rozwagi, wyobraźni i niedojrzałość doprowadzają do tak tragicznych skutków.

Zdaniem sądu, w zachowaniu oskarżonego nie było żadnej refleksji, chwili zastanowienia, był świadom, że jest pod wpływem narkotyku, jednak wsiadł za kierownicę. I nie można mówić, że zrobił komuś grzeczność i odwiózł do domu, wcześniej zresztą jeździł, umawiał się na imprezę.

Dla sądu jest oczywiste, że dziwne zachowanie oskarżonego musiało być widoczne dla innych, niestety nikt na to nie zareagował, nadal niska jest świadomość społeczeństwa, nie zapobiega się takim zachowaniom, nie uświadamia się, jakie mogą nieść skutki.

Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.

Katarzyna Olszewska

foto: archiwum

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do