Reklama

Zamordowanego przez Niemców ojca Stanisława wspomina Bogdan Kamiński

26/09/2017 16:56
I już go więcej nie zobaczył…
Ojciec Bogdana - Stanisław Kamiński został zamordowany przez Niemców. Wyrok śmierci wykonano w Brandenburgu - poprzez ścięcie. Podobnie zabito kilku innych żołnierzy z wywiadowczej grupy Stragan. Gdy Stanisława zabrało gestapo, jego syn był dzieckiem. I więcej ojca nie zobaczył….

Wspomnienia Bogdana Kamińskiego wydała w 2008 roku Pracownia Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska.

Zaopiekował się rodziną…

Dziadkowie Bogdana ze strony ojca, Jakub i Konstancja z Mierzyńskich mieszkali w Słoszewie - Jakub przez wiele lat był wójtem gminy Sarbiewo. Mieli czwórkę dzieci: dwóch synów i dwie córki. Stanisław Kamiński był najstarszy z rodzeństwa, urodził się w 1899 roku, jego brat jeszcze jako dziecko utonął w stawie niedaleko domu.

W grudniu 1918 roku, dzień przed Wigilią zmarł ojciec Stanisława, Jakub Kamiński. Konstancja bardzo męża kochała i załamała się całkowicie po jego śmierci. Stanisław musiał więc zaopiekować się mamą i dwiema siostrami, miał wtedy 19 lat, jego siostra Ania - 14, a Józefa - 9.

Stanisław, jak relacjonuje jego syn, był zaradnym mężczyzną. Nawet gdy już został aresztowany, z niemieckiego więzienia instruował siostry, co i jak mają zrobić w polu. Choć przejął odpowiedzialność za rodzinę po śmierci ojca, zdążył skończyć szkołę podstawową, odsłużył wojsko, a gdy wybuchła wojna bolszewicka, poszedł walczyć - był w 3 Pułku Wojsk Łączności. Został odznaczony Krzyżem Walecznych. Zrobił maturę i dopóki mógł, dokształcał się. Chciał i zdecydował, że młodsza siostra pójdzie na studia i pomógł jej finansowo. Rodzeństwo Kamińskich kochało się i było dla siebie oparciem…

Ojciec i syn…

Stanisław Kamiński od 1924 roku pracował w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych, był tam inspektorem - wówczas był to kierownik inspektoratu powiatowego. Choć zatrudniał kilka osób, na szacowanie strat jeździł często sam, a pożarów było wtedy wiele. Był również radnym w Płońsku, honorowym prezesem płońskiej straży ochotniczej i mówił o sobie „rojalista”.

W lutym 1930 roku ożenił się z Teodozją z Wojtulewiczów, mieli dwóch synów: Bogdana i Włodzimierza, który zmarł w 1935 roku, mając półtora roku. Wówczas Stanisław i Teodozja zdecydowali się na separację. Bogdan był wychowywany przez rodzinę ojca - siostry i babcię.

Gdy w sierpniu 1939 roku Stanisław został zmobilizowany, jego 8-letni synek wraz z ciotką był w Ciechocinku. Choć z trudem, ale udało im się w powstałym już zamieszaniu przedostać do Płońska. Ojciec z synem zdążyli się jeszcze spotkać, oddział Stanisława stacjonował bowiem jeszcze w majątku Koziminy. Potem oddział ruszył w kierunku Mławy.

Gdy zbliżali się do Płońska Niemcy rodzina Kamińskich, jak wiele innych, opuściła miasto. W drodze, nieopodal Mszczonowa, trafili pod ostrzał niemieckich samolotów. Strzelano do ludności cywilnej z maszynowych karabinów….

(…) „Wśród uciekinierów, którzy w tym lesie szukali schronienia, był zakonnik, ksiądz z Niepokalanowa, który gdy ostrzał się skończył, podarował każdemu z obecnych tam ludzi medalik z wizerunkiem Matki Bożej Niepokalanej - opowiadał Bogdan. - Na naszą prośbę, ofiarował także medaliki dla mojego taty i wujka, choć ich tam z nami nie było. Dziś jestem bodajże ostatnim żyjącym z obdarowanych wtedy przez tego kapłana ludzi. Ja swój medalik przechowuję w domu (…)”

Medalik od zakonnika nosił również Stanisław. Miał go przy sobie do ostatniej chwili, gdy został stracony. Odesłano go rodzinie razem z innymi rzeczami z więzienia w Brandenburgu…

Kamińscy zatrzymali się w wynajętym domku letniskowym koło Piaseczna - benzyna w aucie skończyła się, a kierowca gdzieś się zawieruszył. Potem auto i tak zostało rozgrabione. Pod Piasecznem przetrwali czas do końca oblężenia Warszawy. Gdy w wiosce pojawili się Niemcy, wyruszyli  z powrotem do domu. Wrócili na początku października.

W tym samym czasie Stanisław walczył w obronie Modlina, a mąż jego siostry Józefy, Aleksander Puchalski - w obronie Warszawy. Po kapitulacji obaj trafili do obozu jenieckiego w Iławie. Wrócili do domu w listopadzie, ale okazało się, że było to pozorowane zwolnienie jeńców, bo niedługo potem wszyscy zwolnieni wcześniej oficerowie, znów zostali zatrzymani. Stanisław był podoficerem, aresztowania go nie objęły, a mąż siostry w porę uciekł. Ukrywał się potem w Warszawie pod przybranym nazwiskiem. Przetrwał okupację, do końca wojny działał w AK.

Oaza za miastem

Kamińscy mieszkali za miastem - ich dom stał na skrzyżowaniu drogi do Mławy i drogi prowadzącej do Ćwiklina, gdzie dziś przebiega ulica Wiejska. Gospodarstwo dzieliły od Płońska pola i łąki.

(…) „- Ten dom, proszę pani, to była taka oaza - wspominał Bogdan Kamiński. - Wokół rozciągał się duży ogród , dookoła bardzo długo nie było żadnych sąsiadów, więc chowałem się tam jak w jakiejś zupełnej enklawie. Byliśmy z dala od wszystkiego, odizolowani od życia pulsującego w mieście. O tym, co się dzieje, dowiadywaliśmy się albo od kogoś, kto dotarł do nas, albo kiedy sami z jakichś powodów musieliśmy wybrać się do miasta. Dopiero wtedy dowiadywaliśmy się, że ten aresztowany, tamten w obozie, innego zabrano na gestapo do Nowego Dworu. Tylko w ten sposób te sygnały okupacyjne do nas docierały. Można więc powiedzieć, że dla mnie ta wojna była jakoś łaskawa - żyłem w oddaleniu od całej tej okupacyjnej grozy, jako dziecko niewiele jeszcze rozumiałem z tego, co się dzieje, w dodatku byłem kochany przez wszystkich i chroniony. Miałem dobre dzieciństwo, nie mogę narzekać (…)”.

Bogdanem zajmie się Polska…

Bogdan wspominał, że nie zdawał sobie sprawy z działalności konspiracyjnej ojca, dowiedział się o tym znacznie później, choć sygnały o tym świadczące, były. Zapamiętał, jak kiedyś wcześnie rano, ktoś zapukał do okna pokoju, w którym spał z ojcem. Rozmawiał z kimś bardzo cicho przez okno o zmagazynowanej gdzieś broni.

(…) „O wszystkim od początku wiedziała jedynie ciocia Ania - relacjonował Bogdan. - Ona dobrze wiedziała, czym to grozi, więc bardzo się o mojego tatę niepokoiła. Kiedyś, gdy ta jego działalność konspiracyjna stawała się coraz bardziej intensywna, zadała mu pytanie: „- Stachu!... A jeśli coś się stanie, co wtedy będzie z Bogdanem?!...” A tata jej wtedy odpowiedział: „- Bogdanem zajmie się Polska.”

Ze spisanych dziejów rodziny matki Bogdana wynikało, że na początku okupacji w Płońsku powstały struktury podziemnej organizacji niepodległościowej i Stanisław Kamiński został delegatem rządu RP w Londynie na powiat płoński, podali również nazwiska ludzi, wchodzących do ścisłego kierownictwa niepodległościowej organizacji: Zbigniew Milewski, Kazimierz Konrad i Karol Wojtulewicz. Milewski i Konrad - tak jak Kamiński zostali wywiezieni do Berlina i ścięci toporem. Wojtulewicz i jego syn Zdzisław zginęli w Majdanku.

Od ciotecznego brata Bogdan dowiedział się, że jego ojciec był przewidywany na starostę płońskiego w ramach struktury londyńskiego rządu.

I stało się…

Na początku lipca 1942 roku nowodworskie gestapo aresztowało Stanisława Kamińskiego. Zabrali go z biura. Zaraz potem przyjechało po niego gestapo z Gdańska.

Anna dowiedziawszy się, że jej brat Stanisław będzie wywożony, przygotowała paczkę, dostała zgodę na jej przekazanie i poszła do więzienia. Gdy go wyprowadzali, nie poznała własnego brata.

(…) „- Nie poznała  własnego brata!... - wspomniał syn Stanisława. - Taki był zmieniony, wychudzony, skatowany!... bo tata, proszę pani, był przedtem wysoki, dobrze zbudowany. A po tym niecałych trzech dniach wyglądał tak, że ciocia nie była pewna, czy to rzeczywiście on. Już po trzech dniach nie był do siebie podobny. Jedno jest pewne, po aresztowaniu taty następnych aresztowań nie było. Pamiętam, jak ciocia Ania z dumą później o tym przypominała. Bo to świadczyło, że mój ociec wytrzymał wszystkie przesłuchania. (…)”

Niemcy szukali po omacku. Niedługo po aresztowaniu Stanisława nowodworskie gestapo przyjechało do domu Kamińskich. Zrobili rewizję, przeszukali wszystko poza pokojem, gdzie mieszkali przyszli teściowie Anny - Mardzyńscy, którym Niemcy zburzyli dom przy okazji budowy bloków. A właśnie w tym pokoju były schowane mundury i radio. Zabrali teścia Józefy, Arnolda Puchalskiego, po kilku tygodniach go wypuścili.

Stanisław Kamiński został przewieziony do Gdańska, a stamtąd do Berlina, gdzie odbył się pokazowy proces. 8 stycznia 1943 roku został skazany przez niemiecki sąd  na karę śmierci.

Pisał w swoich listach do rodziny, że nadal nie traci nadziei i wierzy w sprawiedliwość, że będzie co Bóg da, uspokajał, choć już wiedział, że czeka go śmierć. W kwietniu 1943 roku rodzina otrzymała oficjalne zawiadomienie o wykonaniu wyroku śmierci na Stanisławie za działalność szpiegowską oraz świadectwo jego śmierci.

(…) „- Był jednym z niewielu Polaków, który zginął z wyroku. Nie w obozie, nie rozstrzelany, czy zakatowany, tylko ścięty toporem” - wspominał Bogdan Kamiński.

Wrócił do Płońska…

Niemcy opuścili Płońsk, weszli Sowieci, skończyła się wojna. Rodzina Kamińskich nie wierzyła, że Stanisław nie żyje. Jego siostra Anna zwróciła się do Czerwonego Krzyża, ale potem od znajomego dowiedziała się, że Polska Misja Wojskowa w Berlinie sprowadziła do Warszawy prochy polskich więźniów. Wśród nazwisk był Stanisław Kamiński.

Prochy Stanisława zabrano najpierw do Radomia, gdzie mieszkała jego siostra Józefa, a potem przywieziono do Płońska, do rodzinnego domu. Przez jakiś czas z obawy o zdrowie matki Stanisława, ukrywano przed nią ten fakt.

Pogrzeb odbył się rok po sprowadzeniu prochów. Stanisław Kamiński spoczął w rodzinnym grobie na płońskim cmentarzu, tam pochowano później jego matkę, a potem siostrę Annę i jej męża. Wrócił do Płońska…

Dziwne rzeczy…

W drugiej połowie lat 60. Anna dostała zaproszenie do Berlina na proces przeciwko hitlerowskim zbrodniarzom, sprawa dotyczyła również śmierci Stanisława. Anna miała być świadkiem, był u niej nawet prokurator z informacją, że musi pojechać. Zgodziła się zeznawać, ale potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Ktoś do ich domu przyjeżdżał - mężczyzna w szarym garniturze - po jego wizycie Anna była bardzo zdenerwowana i odmówiła wyjazdu do Berlina.

Bogdan, jak i córka ciotki Anny byli przekonani, że ktoś Annie groził, by nie pojechała do Berlina. Z relacji Bogdana wynika, że Anna miała podejrzenie, że przyczyną aresztowań, w tym aresztowania jej brata, był człowiek prawdopodobnie z Płońska, który po wojnie był jakimś wysoko postawionym dygnitarzem i wiedział, że ona o tym wie.

(…) „- Może dlatego ciocia bała się nawet z nami o tym rozmawiać?... - zastanawiał się. - Zupełnie zamilkła. Bała się, że gdyby cokolwiek wydostało się na zewnątrz, mogłoby nam coś grozić ze strony ówczesnych władz. Więc nigdy właściwie na ten temat nie rozmawiała. Nie wiemy, czy ten człowiek był członkiem grupy, do której należał ojciec. Nic nie wiemy. Nie wiemy, kto, nie wiemy, jak. Nic (…)”.

Anna zmarła w 1995 roku i do końca nie chciała nic na ten temat powiedzieć. Na pytania odpowiadała, że co było, nie wróci. Przychodziły do niej różne zapytania, w tym z Uniwersytetu Gdańskiego, pytano o powiązania grupy, w której był Stanisław Kamiński, z Tczewem. Związek był, bo Stanisław zatrudnił w biurze kobietę z Tczewa, razem ze swoją matką jeździły często do Gdańska a natychmiast po aresztowaniu Kamińskiego zniknęły. Mogły być łączniczkami….

Bogdan Kamiński ukończył płońskie gimnazjum i zdał małą maturę, a potem jego ciotka Józefa zabrała go do siebie do Radomia, jej mieszkanie w Warszawie zostało spalone w Powstaniu Warszawskim. Ukończył studia na Politechnice Warszawskiej, założył rodzinę, zamieszkał w Radomiu. W Płońsku często bywał, przyjeżdżał do Ewy, córki Anny, która go wychowała i na grób ojca.

(…) „- To także dzięki tym przyjazdom mój ojciec jest wciąż w moim życiu obecny, a ja wciąż bardziej go poznaję - wspomniał Bogdan.- I chyba im jestem starszy, tym ta więź jest głębsza”.

Bogdan Kamiński zmarł w 2010 roku.

Jak zginęli?

W 1943 roku w Berlinie sąd wojenny III Rzeszy wydał wyrok w sprawie 15 Polaków oskarżonych o szpiegostwo. Niektórzy z nich byli związani z Płońskiem - wszyscy wchodzili w skład grupy wywiadowczej, działającej pod kryptonimem „Stragan”. Hitlerowski sąd skazał na śmierć: Czesława Lasika (instruktor rolny w Płońsku), Józefa Rychlewskiego (pracownik płońskiej firmy zajmującej się budową dróg), Fryderyka Punkta (pracował w płońskim Urzędzie Pracy), Stanisława Kamińskiego (pracownik płońskiego przedsiębiorstwa ubezpieczeniowego), Kazimierza Konrada (pracownik płońskiej firmy zajmującej się budową dróg), Zbigniewa Milewskiego (pracował w Płońsku jako technik budowlany). Wszyscy - poza Kamińskim - nie pochodzili z Płońska, ale żyli tu podczas wojny. Wymienionych sześć osób, podobnie jak pozostałych 9 osób, objętych aktem oskarżenia, zostało oskarżonych o szpiegostwo na szkodę III Rzeszy, a większość została skazana na śmierć. Ci, których skazano, zostali ścięci w Brandenburgu w 1943 roku.

Informacje zbierane w okupowanej Polsce siatka Armii Krajowej przekazywała do Wielkiej Brytanii. W skład centralnej sieci wywiadowczej pod kryptonimem „Stragan” wchodziła m.in. grupa Czesława Lasika, zlokalizowana w Płońsku i okolicach. W skład tej jednostki - oprócz skazanych w Berlinie - wchodzili między innymi: Czesław Gliński, Janusz Wojciechowski, Janusz Śmietański. Wśród współpracowników Lasika byli również: Franciszek Żytomirski i Leon Żebrowski, zamordowany później przez Niemców na płońskich Piaskach.

Katarzyna Olszewska

PS. Całość wspomnień Bogdana Kamińskiego jest dostępna w zeszycie „Syna Polska wychowa” wydanym przez Pracownię Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska (Zeszyty Pracowni. Seria: Wspomnienia. Zeszyt IX. Płońsk 2008).

foto: zbiory Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do