
Burmistrz Płońska pod prokuratorskimi zarzutami?
{mosimage}Nieoficjalnie wiadomo, że Prokuratura Okręgowa w Płocku, w związku z toczącym się od kilkunastu miesięcy śledztwem, zamierza przedstawić zarzuty burmistrzowi Płońska Andrzejowi Pietrasikowi. Do czasu przesłuchania burmistrza prokuratura nie udziela jednak informacji co do treści zarzutów.
Wezwanie
Z informacji rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Płocku, Iwony Śmigielskiej-Kowalskiej wynika, że burmistrz Andrzej Pietrasik miał być przesłuchany w poniedziałek, 5 lutego.
Nieoficjalnie, ale z wiarygodnego źródła wiadomo, że tego dnia prokuratura zamierzała burmistrzowi przedstawić zarzuty, związane z trwającym od listopada 2005 roku śledztwem. Nieoficjalnie mówi się, że zarzuty mogą być przedstawione również niektórym urzędnikom.
Burmistrz nie stawił się na przesłuchanie, ponieważ gdy wezwanie dotarło do Płońska, przebywał na urlopie. Odebrał je po powrocie do pracy, w piątek, 9 lutego.
- Nie mogłem się stawić na wezwanie prokuratury, ponieważ byłem na urlopie - mówi burmistrz Andrzej Pietrasik. - Poza tym stawienie się na to wezwanie i tak byłoby niemożliwe. Stempel poczty był z 6 lutego, a wezwanie dotyczyło terminu 5 lutego. Wysłałem pismo wyjaśniające do prokuratury. Jestem do dyspozycji prokuratury, czekam na wezwanie.
Burmistrz stwierdził, że co do ewentualnych zarzutów będzie mógł się wypowiedzieć po przesłuchaniu.
- Wezwanie zostało wysłane 29 stycznia. Burmistrz nie stawił się na przesłuchanie, nie odebrał zawiadomienia, ponieważ z tego co wiem, to go nie było - mówi rzecznik prokuratury, Iwona Śmigielska-Kowalska. - Śledztwo w tej sprawie zostanie przedłużone, a w najbliższych dniach zostanie wysłane ponowne wezwanie dla burmistrza.
Prokuratura nie wypowiada się obecnie na temat ewentualnych zarzutów, gdyż jak mówi prokurator Śmigielska- Kowalska, można to zrobić dopiero po wykonaniu czynności procesowej.
Śledztwo, jak zaznacza rzecznik, nadal jest prowadzone w sprawie. Zakładając postawienie zarzutów burmistrzowi, końcowa decyzja w śledztwie nie musi oznaczać aktu oskarżenia. Wiele zależy od tego, co burmistrz ma do powiedzenia i jakie będą wnioski dowodowe.
Przypomnijmy
O śledztwie wielokrotnie pisaliśmy. Jesienią 2005 roku płocka prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie nieprawidłowości pracy burmistrza Płońska w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Według informacji prokuratury zawiadomienie złożył jeden z ówczesnych radnych miejskich. Historia miała zacząć się od tego, że do komisji rewizyjnej rady miasta zgłosił się pracownik zatrudniony w urzędzie w ramach prac interwencyjnych, ale do dyspozycji gospodarstwa pomocniczego. Miał oświadczyć, że w czasie godzin pracy urzędu pracował na prywatnej posesji burmistrza. Komisja rewizyjna sporządziła na ten temat notatkę i przekazała ją prokuraturze.
Burmistrz twierdził wówczas, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a sytuację nazwał walką polityczną. Informował, że pracownik wykonywał pracę na jego posesji, ale w ramach umowy zlecenia z gospodarstwem pomocniczym, któremu zapłacono za usługę. Mówił również, że ma na piśmie, kto tego pracownika nakłaniał do złożenia oświadczenia komisji rewizyjnej.
W trakcie przesłuchań świadków pojawiły się kolejne wątki, w sumie jest ich około 30. W styczniu 2006 roku do urzędu miasta przyjechali funkcjonariusze wydziału do walki z korupcją. Zabezpieczyli dokumentację dotyczącą niektórych miejskich przetargów, między innymi na adaptację ośrodka w Goszczycach, wykonanie dokumentacji technicznej osiedli Wiejska i Toruńskie, przetargu na ratusz, na wykonanie koncepcji zagospodarowania terenu Rutek, odbioru I etapu pływalni, zatrudnienia kierownika gospodarstwa pomocniczego i prezesa miejskiej spółki ZDiM, umów tej spółki zawartych z miastem (na przykład dotyczących termomodernizacji budynków komunalnych), dokumentów dotyczących robót w Szkole Podstawowej nr 3, protokołów komisji rewizyjnej, dokumentów dotyczących zmian kadrowych w urzędzie, dokumentów księgowych gospodarstwa pomocniczego, wykazu inwestycji zleconych przez urząd z wolnej ręki, współpracy miasta z Horteksem. W październiku 2006 roku policjanci przyjechali do domu burmistrza, żądając prywatnych faktur na zakup materiałów budowlanych za lata 2003-2005.
W ubiegłym roku, na okoliczność śledztwa, sekretarz urzędu miasta Andrzej Kamasa oświadczył, że urząd nie ma nic do ukrycia, przetargi były wielokrotnie kontrolowane przez instytucje zewnętrzne, jak na przykład Regionalną Izbę Obrachunkową, stąd przekonanie, że to fałszywe oskarżenia. Burmistrz w ówczesnym oświadczeniu podkreślał, iż większość dokumentów dotyczy procedur, które są poza jego kompetencją, a cała sytuacja jest wynikiem pomówień.
Prokuratura przesłuchała kilkadziesiąt osób, w tym radnych i urzędników, powołała również biegłego z zakresu przetargów. Nie przesłuchiwała natomiast dotychczas burmistrza.
Katarzyna Olszewska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie