
Zapomniana nekropolia
Niemiecki cmentarz w Bielach (gm. Sochocin) jest w ruinie. Fragmenty krzyży i grobów, w których widać ludzkie kości. Do tego doprowadziło zaniedbanie i brak pamięci o tym miejscu. To ostatni moment na to, by cmentarz uporządkować. Ludzie, których szczątki tu spoczywają, niezależnie od roli jaką odegrali w lokalnej historii, są jej elementem, a ich mogiłom należy się szacunek.
Czas zrobił swoje. Niemiecki cmentarz w Bielach jest w ruinie. Trudno dziś oszacować, ilu niemieckich osadników pochowano na dwudziestoarowej działce w lesie. Nadal jednak widać tu pojedyńcze groby, w tym jedną pieczarę i mogiłę ewangelickich duchownych.
Cmentarza nie ma w rejestrze zabytków, nie mogliśmy też znaleźć opracowań dotyczących tego miejsca, chociaż niewykluczone, że gdzieś są.
Osadnicy niemieccy pojawili się w gminie Sochocin podczas zaborów - władze przesiedlały mieszkańców z przeludnionych Prus. Osiedli w mało zaludnionych Bielach (ówczesna nazwa Biele Brzeźnica), koło Gromadzyna. Nie było ich wielu, według informacji źródłowych w Bielach zamieszkało 11 rodzin, które prowadziły gospodarstwa (wg spisu z 1856 roku, w Sochocinie i okolicznych wsiach zamieszkiwało 41 osób wyznania ewangelicko-augsburskiego). Koloniści żyli w zgodzie z Polakami, ale zachowali swoją odrębność, również wyznaniową. Mieli własny cmentarz, a z cegieł z rozebranych koszar kozackich w pobliskich Kucharach pobudowali ewangelicki dom modlitewny.
Przed drugą wojną światową dochodziło do pewnych incydentów z tutejszymi Niemcami, później niektórzy z nich odegrali niechlubną rolę w lokalnej historii. Bowiem - jak w przypadku innych miejscowości, niemieccy osadnicy po wybuchu wojny działali na rzecz okupanta.
Sochocin został wyzwolony przez Rosjan 18 stycznia 1945 roku rano, a dzień wcześniej wszyscy Niemcy z Biel i Sochocina uciekli, wraz z ostatnim burmistrzem Sochocina. Pozostał - oprócz skonfiskowanych gospodarstw - cmentarz i dom modlitewny, który tuż po wojnie został rozebrany. Z cegieł tych wybudowano organistówkę w Sochocinie.
Z niemieckiego cmentarza zachowała się część grobów, w tym dwa są zdewastowane - widać, że czegoś w nich szukano. Według relacji ludzi stało się to już dawno temu. Podobno tuż po wojnie wybito dziurę w szczycie pieczary - czego szukano - trudno powiedzieć. Pieczara, w której pochowano jedną z bogatszych rodzin, tak wygląda do dziś. Obok niej był charakterystyczny grób (dziś zostały tylko fragmenty), który został rozkopany nocą ponoć na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy zrobiło się głośno o odzyskiwaniu majatków przez Niemców. Ludzie uważają, że szukano tu dokumentów i prawdopodobnie je wykopano, a dla upozorowania wandalizmu przewrócono kilka drewnianych krzyży - większość z nich zniszczył czas.
Na cmentarzu grzebano nie tylko Niemców z Biel, ale również z okolicy, w tym również rodzinę właścicieli olejarni w Płońsku i duchownych ewangelickich. Według materiałów źródłowych osadnicy zamieszkali głównie w Bielach i Dzierzążni, a Biele stanowiły, można powiedzieć, centrum organizacyjne kolonistów niemieckich - tu działała szkoła dla dzieci niemieckich, ewangelicki dom modlitwy. Przez wiele lat po wojnie na groby przyjeżdżały niemieckie rodziny. Dziś zdarza się to już rzadko. Niezależnie od przeszłości i roli, jaką Niemcy odegrali w historii tej okolicy, grobom należy się szacunek.
Trzeba to miejsce uporządkować. Być może tak się stanie, bo taki pomysł pojawił się w sochocińskiej szkole. Właścicielka ziemi, na której znajduje się cmentarz, nie widzi ku temu przeszkód.
Katarzyna Olszewska
PS. Stary, niemiecki cmentarz znajduje się również w Dzierzążni, ale jest zupełnie zarośnięty.
foto: Marcin Knisiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie