
Jest pierwsza wygrana Gladiatora
Po rundzie jesiennej w lidze okręgowej najbliżej końcowego sukcesu są zawodnicy MKS Przasnysz, którzy w tabeli o trzy punkty wyprzedzają grupę trzech zespołów: Iskrę Krasne, Borutę Kuczbork i Koronę Szydłowo. Przed rundą wiosenną z pewnością szans na dogonienie czołówki nie straciły dwie kolejne drużyny: Sona Nowe Miasto (strata 6 punktów do lidera) i Błękitni Raciąż (8 punktów).
Najlepsi z naszych
Wygraną, która przy porażce Błękitnych Raciąż dała jej miano najlepszej z naszych drużyn w rundzie jesiennej, zakończyła rundę nowomiejska Sona. Mimo że rozgrywała mecz na wyjeździe, przez całe 90 minut kontrolowała to co działo się w sobotę na boisku w Ostrołęce. A zwycięstwo powinno być okazalsze - zawiodła jednak skuteczność.
Tym, u którego najbardziej szwankowała skuteczność, był powracający do składu, po karze za czerwoną kartkę, Łukasz Ferski. Choć ostatecznie trudno też mówić o nieudanym meczu napastnika Sony, bowiem podobnie jak Jarosław Prusinowski, zaliczył w tym spotkaniu bramkę i asystę.
Łukasz Ferski ręce w geście triumfu po strzelonej bramce uniósł już w 11 minucie, niestety nie została ona jednak uznana (spalony), a po chwili pojedynek sam na sam z bramkarzem przegrał Krzysztof Kowalczyk. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 21 minucie, kiedy chwila dekoncentracji obrony spowodowała, że na kilka metrów przed bramką bez krycia pozostał zawodnik gospodarzy i zakończył akcję strzeleniem gola.
Sona odpowiedziała w 32 minucie, ale po płaskim dośrodkowaniu Konrada Wiktorowicza pierwszą swoją „setkę” zepsuł Ferski. W kolejnej akcji dośrodkowywał Artur Bieniek, a z ostrego kąta tylko w boczną siatkę strzelił Kowalczyk. Na pięć minut przed przerwą Sona wreszcie zatakowała skutecznie. Łukasz Ferski dobrze dograł do wbiegającego w pole karne Jarosława Prusinowskiego, który - niczym tyczki - minął dwóch obrońców i posłał piłkę do siatki.
Po przerwie gra Sony wyglądała jeszcze lepiej. Goście z dużą łatwością wypracowywali sobie sytuacje strzeleckie, ale tylko jedna z nich okazała się skuteczna. W 56 minucie Jarosław Prusinowski odwdzięczył się Ferskiemu za wcześniejszą asystę i dokładnym podaniem otworzył mu drogę do bramki, a napastnik Sony tym razem wykorzystał to zagranie i zdobył drugą bramkę.
Napastnik ten jeszcze dwukrotnie (w 62 i 64 minucie), po podaniach Artura Bieńka, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Korony, ale gola już nie zdobył. Na szczęście dla drużyny z Nowego Miasta, tym razem niewykorzystane sytuacje się nie zemściły, choć mogły. Szczególnie w 76 minucie, kiedy to po strzale głową jednego z zawodników Korony, piłka trafia w spojenie słupka z poprzeczką. Wynik, na minutę przed końcem spotkania, mógł jeszcze podwyższyć Artur Bieniek, ale również był nieskuteczny.
Błękitni słabsi od Iskry
Dzień po spotkaniu Sony, na mecz do Krasnego wybrali się zawodnicy Błękitnych Raciąż, którzy przed ostatnią kolejką wyprzedzali drużynę z Nowego Miasta. Raciążanie ostatecznie jednak dali się w tabeli wyprzedzić Sonie, bowiem 1:2 przegrali z Iskrą, a wynik ten nie był przypadkowy - drużyna z Krasnego była po prostu tego dnia lepszą drużyną.
Losy tego spotkania - mimo słabszego dnia Błękitnych - mogłyby się jednak dla nich ułożyć inaczej, gdyby już w 1 minucie Piotr Jakubowski potrafił na gola zamienić sytuację sam na sam z bramkarzem. Bramka jednak nie padła, a kolejnych dobrych sytuacji raciążanie już nie mieli, bowiem całkowicie grę zdominowali zawodnicy Iskry.
Gospodarze jedynie nie potrafili, bądź brakowało im szczęścia (m.in. strzał w słupek), by tę swoją dominację udowodnić. Tak było aż do 82 minuty, kiedy Iskra zdołała wreszcie uzyskać prowadzenie z rzutu karnego (jedenastka podyktowana za zagranie ręką Pawła Kopczyńskiego).
Do końca meczu pozostawało jedynie 8 minut, ale właśnie dopiero wówczas zaczęły się w tym spotkaniu prawdziwe emocje. Pięć minut przed końcem bowiem, bezpośrednio z rzutu rożnego (i rykoszecie od obrońcy) do siatki gospodarzy trafił Łukasz Marciniak i Błękitni niespodziewanie mogli jednak wywieźć z Krasnego chociaż jeden punkt.
Tak się jednak nie stało, bo w 87 minucie zawodnik gospodarzy uderzył z dystansu, a lot piłki zmienił jeszcze - całkowicie myląc Tomasza Kuligowskiego, stojący na 5 metrze napastnik Iskry i zwycięstwo gospodarzy stało się faktem.
Na zakończenie wysoka porażka
Baboszewskie Orlęta z pewnością szybko będą chciały zapomnieć sobotni pojedynek z Wieczfnianką Wieczfnia. Na zakończenie rundy jesiennej drużyna z Baboszewa odnotowała bowiem przed własną publicznością wysoką porażkę - 0:5.
Baboszewianie ponownie przystąpili do spotkania w mocno okrojonym składzie (brak: Andrzeja Masiaka, Jacka Klimkiewcza, Marcina Osowskiego, Łukasza Adamiaka, Pawła Lewandowskiego) i niestety nie byli w stanie sprostać Wieczfniance. W pierwszych minutach meczu - choć walka toczyła się głównie w środku pola - gra była niezwykle wyrównana i zacięta.
Sytuacja zmieniła się w 28 minucie, kiedy to goście otworzyli wynik spotkania. Bramka dla Wieczfnianki podziała na Orlęta motywująco. Niemal natychmiast, bo minutę później, kibice byli blisko podniesienia rąk w geście radości, ale po podaniu Artura Piotrowskiego w dogodnej sytuacji przestrzelił jednak Rafał Wiśniewski.
I szybko, bo już w 31 minucie się to zemściło, kiedy goście po szybkiej kontrze zdobyli drugiego gola. Do przerwy wynik się już nie zmienił choć i Wieczfnianka (strzał w poprzeczkę) i Orlęta (Rafał Karcz przegrał pojedynek z bramkarzem), mogły jeszcze trafić do siatki. Druga odsłona spotkania to już zdecydowanie lepsze widowisko. Szczególnie za sprawą ofensywnego nastawienia baboszewian, którzy przejęli inicjatywę i przeprowadzili kilka groźnych akcji. Razili jednak nieskutecznością: raz nie trafił Rafał Wiśniewski, a dwukrotnie Mateusz Solecki.
Taka gra była ryzykowna i jednak się na Orlętach zemściła. Wieczfnianka bowiem grała dobrze taktycznie i od 70 minuty zaczęła wykorzystywać nastawienie baboszewian na odrabianie strat. Goście na 20 minut przed końcem zdobyli trzeciego gola, a to już całkowicie odebrało wiarę gospodarzom, którzy stracili jeszcze (w 74 i 83 minucie) kolejne dwie bramki.
Nareszcie radość
W zupełnie odmiennych od baboszewian nastrojach kończyli swój niedzielny mecz zawodnicy Gladiatora. A powód olbrzymiej radości był duży - słoszewianie bowiem zanotowali swoją pierwszą jesienną wygraną. A pokonaną została drużyna Tęczy Ojrzeń, która nie dała rady niezwykle zmotywowanym i walczącym o każdą piłkę słoszewianom.
Gladiator nie grał ładnie, ale z niezwykłą determinacją i wygrał w pełni zasłużenie. Słoszewianie lepsi od swoich rywali byli szczególnie w pierwszej połowie, kiedy to próbowali prowadzić grę i tylko kilka razy pozwolili, by goście zagrozili bramce Michała Korytowskiego. Na szczęście w tych nielicznych sytuacjach ojrzenianie albo pudłowali, albo musieli uznawać wyższość bramkarza Gladiatora.
Słoszewianie mieli zdecydowanie więcej ciekawszych akcji, choć długo również razili nieskutecznością. Obronę gości przełamało wreszcie, w 40 minucie, znakomite zagranie Marcina Raczkowskiego który idealnie „rzucił” piłkę między linię defensywy a bramkarzem Tęczy, a wykorzystał to Michał Jarosławski, który otworzył wynik tego spotkania.
Druga połowa była już brzydka. Mało składnych akcji, dużo fauli, często przerywana gra. Gola Gladiator mógł zdobyć tylko w 69 minucie, ale Marcin Stańczak uderzył minimalnie obok słupka. Emocje jednak były takie, że to na boisku trwał wielki bój, a z minutę na minutę, podopiecznym Cezarego Kwiatkowskiego przybliżała się perspektywa pierwszego zwycięstwa.
Ale mogło się ono wymknąć. Goście bowiem w ostatnich minutach mocno nacisnęli, a kilkakrotnie na przedpolu bramki Michała Korytowskiego wręcz się „gotowało”. Decydujące okazały się już doliczone minuty. Najpierw zawodnik Tęczy pięknie uderzył, ale piłka szczęśliwie dla Gladiatora uderzyła w poprzeczkę. A potem słoszewianie skutecznie skontrowali i Michał Jarosławski po raz drugi pokonał bramkarza gości. Po ostatnim gwizdku radość zawodników Gladiatora była wielka.
Artur Kołodziejczyk, Jacek Wardzyński, Marcin Knisiewicz
foto: Jacek Wardzyński, Artur Kołodziejczyk, Marcin Knisiewicz
Bohater meczu Gladiator - Tęcza, strzelec dwóch goli - Michał Jarosławski (po prawej).
Gol Łukasza Ferskiego w Ostrołęce nie tylko pomógł Sonie w zwycięstwie z Koroną, ale umocnił go też (z dorobkiem 6 bramek) na pozycji lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców.
Niestety w sobotnim spotkaniu w Baboszewie najlepszym na boisku nie był żaden z zawodników Orląt, a były piłkarz płońskiej Tęczy (a obecnie rozgrywający Wieczfnianki) - Sławomir Gołębiewski (po prawej). Z lewej baboszewianin Marek Karwowski.
Sobota, 10.11.
Korona II Ostrołęka - Sona Nowe Miasto 1:2 (1:1)
bramki: J. Prusinowski (40, asysta Ferski), Ferski (56, asysta J. Prusinowski).
Sona: Rafał Wieczorkowski - Piotr Milewski, Krzysztof Brudzyński, Dariusz Kordowski, Marcin Szwejkowski, Konrad Wiktorowicz, Jarosław Prusinowski, Cezariusz Prusinowski, Krzysztof Kowalczyk (78, Arkadiusz Majewski), Artur Bieniek, Łukasz Ferski (90, Paweł Kozłowski).
Sobota, 10.11.
Orlęta Baboszewo - Wieczfnianka Wieczfnia 0:5 (0:2)
Orlęta: Marcin Karwowski - Grzegorz Grzanewicz (73, Łukasz Kopacz), Rafał Karcz, Rafał Wiśniewski, Grzegorz Rybacki, Bartosz Adamiak, Artur Piotrowski (68, Radosław Charzyński), Marek Karwowski (80, Jacek Markwat), Paweł Korycki, Mateusz Solecki, Marek Charzyński.
Niedziela, 11.11.
Iskra Krasne - Błękitni Raciąż 2:1 (0:0)
bramka: Marciniak (85, bezpośrednio z rzutu rożnego).
Błękitni: Tomasz Kuligowski - Jarosław Żebrowski, Paweł Kopczyński, Łukasz Gosik, Tomasz Kędzierski, Piotr Szpojankowski (73, Eryk Olszewski), Krzysztof Poczmański, Łukasz Marciniak, Paweł Kalman, Damian Kujawski, Piotr Jakubowski.
Niedziela, 11.11.
Gladiator Słoszewo - Tęcza Ojrzeń 2:0 (1:0)
bramki: Jarosławski (40, asysta Raczkowski), Jarosławski (90, asysta Stańczak).
Gladiator: Michał Korytowski - Marcin Mendelewski, Robert Dobiasz, Radosłąw Kozarzewski, Jarosław Kaczyński, Jarosław Dymowski, Łukasz Kucharzak, Marcin Raczkowski, Marcin Garlicki, Marcin Stańczak, Michał Jarosławski.
Pozostałe wyniki ostatniej (XIII) kolejki rundy jesiennej (10-11.11.): * MKS II Mława - MKS Przasnysz 3:3 * Wkra Bieżuń - Boruta Kuczbork 2:2 * Korona Szydłowo - Makowianka Maków Mazowiecki 1:0.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie