Reklama

Byli, już ich nie ma... Czternasty Marsz Milczenia pamięci ofiar płońskiego getta

W poniedziałek, 25 października  odbył się w Płońsku -  już po raz czternasty - Marsz Milczenia, upamiętniający 79. rocznicę likwidacji płońskiego getta. Przy dawnym dworcu PKP, z którego Żydzi w towarowych pociągach wyruszyli w ostatnią drogę, rozbrzmiały dwa hymny narodowe: izraelski i polski.

Uczestnicy Marszu Milczenia - władze miasta i powiatu, młodzież płońskich szkół, a także - po raz pierwszy - uczniowie Szkoły Podstawowej z Raciąża, przedstawiciele różnych instytucji, przeszli z płońskiego rynku na teren byłego dworca PKP, gdzie hymny narodowe dwóch krajów wykonała Młodzieżowa Orkiestra Dęta „Con Grazia”. 

Burmistrz Płońska, Andrzej Pietrasik w swoim wystąpieniu mówił m.in., że trudno znaleźć słowa do opisania największej w dziejach historii świata zbrodni, jaką był holocaust, trudno ją zrelacjonować bez emocji. Mimo, że minęło blisko 80 lat, trudno dziś znaleźć wyjaśnienie i wytłumaczenie tak perfidnie i skrupulatnie przygotowanego planu zagłady całego narodu.

Burmistrz dodawał, że mieszkańcy Płońska od 14 lat marszem milczenia czczą pamięć społeczności żydowskiej, która pod koniec 1942 roku wywieziona została do obozu śmierci.

- Idąc w milczeniu okazujemy, że nie ma naszej zgody dla nietolerancji i antysemityzmu w Płońsku, Polsce, Europie i na całym świecie - mówił. - Nie zgadzamy się na podziały na tle religijnym, rasowym i światopoglądowym. Milcząc, pokazujemy, jak groźne mogą być słowa i jak niewiele dzieli je od czynów.

Modlitwę ekumeniczną odmówili: rabin Gminy Żydowskiej w Warszawie Icchak Rapoport oraz proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Płońsku ks. Janusz Rumiński.

Na zakończenie uczniowie LO im. H. Sienkiewicza w Płońsku: Maria Domańska, Maria Maraszek, Wiktoria Zabłocka i Kamil Skręciak, przedstawili fragmenty wspomnień płońskich Żydów.

Byli, już ich nie ma…

Przed II wojną światową w samym Płońsku mieszkało około 6000 Żydów. Mieli domy przy głównych ulicach Płońska, synagogę i kirkut, szkołę dla dziewcząt, a także przedszkole. Tak więc nie da się mówić o historii Płońska, pomijając historię płońskich Żydów.

W 1940 roku okupanci niemieccy utworzyli w Płońsku getto. Getta powstały także w Nowym Mieście i Czerwińsku. To w Nowym Mieście zamieszkiwało 2500 Żydów, w Czerwińsku około 1000, natomiast w Płońsku getto było największe - przebywało tu od 6000 do 8000 osób z powiatu płońskiego i okolic.

Płońskie getto, które zajmowało obszar ok. 1 km kw. znajdowało się w rejonie ulic: Warszawskiej, Krzywej, Pułtuskiej, Koziej i Wyszogrodzkiej. Przeludnienie, głód i tyfus były przyczyną dużej śmiertelności - odnotowywano nawet do 60 zgonów dziennie. Zlikwidowano je ostatecznie pod koniec 1942 roku, a pierwszy transport nastąpił w październiku. Żydzi zostali wypędzeni w okolice dworca kolejowego, skąd towarowe pociągi zabrały ich do Oświęcimia. W ten sposób Niemcy zamordowali połowę mieszkańców Płońska…

Ze wspomnień płońszczan

Tak wspominał transport  płońskich Żydów do obozu zagłady w Oświęcimiu płońszczanin Kazimierz Ulmer w wywiadzie udzielonym Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska:  „(...) Któregoś dnia byłem świadkiem, jak na dworcu kolejowym Niemcy ładowali do wagonów Żydów z płońskiego getta (...). Poszedłem i zobaczyłem, jak Niemcy pędzą konwój ulicą Wyszogrodzką. To była, proszę pani, rzeka ludzi!... Nieprzeliczona ilość kobiet, mężczyzn, dzieci... Rzeka ludzi! Pomyślałem: „Co się dzieje?”. Schowałem się za stojącymi tam wagonikami kolejki wąskotorowej i patrzyłem. Podjechał ciąg takich bydlęcych wagonów i zaczęli tych ludzi do nich ładować. Wagonów było jednak bardzo mało, zaledwie kilka, a oni usiłowali stłoczyć w nich tę rzeszę ludzi! Widziałem, jak żołnierze niemieccy dźgali bagnetami tych, którzy nie mogli wejść - starszych, słabszych - wpychając ich do środka... Krzyk, płacz był straszny! Jakieś nawoływania... To było straszne. Dla młodego chłopaka - miałem wtedy piętnaście czy szesnaście lat - to było zupełnie niewyobrażalne! Gdy wróciłem do domu, mama spojrzała na mnie i mówi: „Synu, ty jesteś chory!”. I byłem (...)”

Getto w Płońsku, również w wywiadzie pracowni dokumentacji, wspominał inny płońszczanin, Czesław Cichocki: „(...) Gdy zaczęła się okupacja, Niemcy zarządzili, żeby Żydzi nosili na piersiach i plecach żółte naszywki z gwiazdą Dawida. Ci z Hitlerjugend bardzo im dokuczali - tłukli szyby w mieszkaniach i sklepach żydowskich, bili każdego Żyda, którego udało im się złapać. (...) A potem Niemcy przenieśli ich wszystkich do getta, które ciągnęło się od rynku, wzdłuż ulicy Warszawskiej, po Wyszogrodzką. Ściągnęli tam wszystkich  Żydów z Płońska i okolic. To getto było po obu stronach ulicy Warszawskiej, która częściowo była zamknięta płotami. Także w podwórkach od strony ulic Pułtuskiej i częściowo Płockiej Niemcy postawili płoty - na zewnątrz mieszkali Polacy, a parę metrów dalej, od tyłu - był płot odgradzający getto. (...) Widziałem, jak ci Żydzi tam mieszkali. Część z nich zajmowała domki, które były tam wcześniej. Reszta z konieczności sama budowała sobie z desek prymitywne lepianki i w nich mieszkała. Niemcy wpakowali ich do tego getta, a potem ratuj się, kto potrafi i może! Byli tam wrzuceni na pastwę losu, nie mieli gdzie mieszkać, więc jakoś sobie musieli poradzić, jakoś sami się ratować. I budowali jakieś piętra - nie piętra, dobudówki... (...) Głód tam był, ale jeszcze mieli trochę pieniędzy, trochę złota, więc próbowali je wykorzystać, żeby przetrwać. Robili nawet cukierki, częstowali nas. Ale potrzebowali witamin, żeby poprawić trochę stan zdrowia, więc gdy tam przyszedłem, prosili, żebym przyniósł im czosnek i cebulę, jeśli jeszcze raz wybiorę się do getta. Pamiętam, że wziąłem je od mamy i im zaniosłem. Byłem tam dwa, może trzy razy. Wiem, że nie byłem jedyny, który im tam coś podawał.

(...) Później Niemcy zaczęli ich z tego getta wywozić. To nie odbyło się w jednym transporcie, ale w kilku. Początkowo Żydzi chyba jeszcze nie wiedzieli dokąd ich wywożą, ale i tak niektórzy wykupywali się u Niemców, żeby nie być wywiezionymi w najbliższym transporcie, ale później. To wykupywanie się dawało im nadzieję - może jeszcze nie teraz, może się uda. Nadzieja jest w każdym człowieku. (...)”

Katarzyna Olszewska; foto: Maciej Mączyński

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do