
Gdyby rodzina nie zorientowała się na czas, to 77-letnia pani Anna zostałaby pochowana w worku i zapieczętowanej trumnie według procedur covidowskich. Rodzina nie mogłaby więc przygotować pogrzebu zgodnie z wolą zmarłej, choć u pani Anny nie potwierdzono zakażenia. Ale w szpitalnej karcie pobytu wpisano podejrzenie Covid-19 i taką informację przekazano do prosektorium.
Pani Anna została przywieziona karetką pogotowia na Szpitalny Oddział Ratunkowy płońskiego szpitala 28 października o godzinie 18.36 i następnego dnia rano - o godzinie 6.30 zmarła. Ciało umieszczono w worku i przetransportowano do prosektorium o godzinie 6.53.
W szpitalnej karcie pobytu na SOR wpisano jako rozpoznanie m.in. podejrzenie zakażenia Covid-19. Rodzina o tym fakcie nie została poinformowana.
- Od razu przypisano jej Covid, chociaż trzeba mieć najpierw wynik, by to stwierdzić - mówi synowa pani Anny. - Dodam, że nic nie wskazywało na zakażenie, bowiem mama miała obniżoną temperaturę, była bardzo osłabiona. Pojechała do szpitala z silnym zapaleniem płuc i niepracującymi nerkami, tak naprawdę z badań wynika, że powinni byli jej zrobić dializę.
Test na koronawirusa - według informacji rodziny nie został w ogóle wykonany.
- Gdy otrzymaliśmy informację o śmierci mamy, przyjechaliśmy do szpitala po kartę zgonu - relacjonuje nasza rozmówczyni. - Nikt nie informował nas, że miała Covid, nie było o tym mowy. Dopiero, gdy zakład pogrzebowy, któremu zleciliśmy organizację pogrzebu, skontaktował się z prosektorium, tam dowiedział się, że mama ma być pochowana według procedur covidowskich.
A to oznacza pochówek w worku i zapieczętowanej trumnie, bez przygotowania - umycia i ubrania ciała osoby zmarłej, bez ostatniego pożegnania.
- Tak pewnie by się stało, choć babcia od dawna mówiła nam, w której garsonce chce być pochowana - przyznaje nasza rozmówczyni. - Ale zajrzałam do karty zgonu i sprawdziłam podane w niej kody chorób. I okazało się, że w karcie zgonu mamy, kodów dotyczących Covidu nie było.
Rodzina przyjechała więc do szpitala sprawę wyjaśnić. Udało jej się uzyskać oświadczenie, że pani Anna nie była chora na chorobę zakaźną i może odbyć się normalny pochówek. Rodzina twierdzi, że sytuację wyjaśniano pomyłką.
- Zakład pogrzebowy rozpakował babcię z worka i przygotował ciało do pogrzebu - mówi synowa zmarłej, dodając, że taki pogrzeb, gdy nie można godnie pożegnać bliskiej osoby jest dodatkową traumą, a w tym przypadku nie było to konieczne, bo zakażenia nie stwierdzono.
Dodajmy tylko, że w oświadczeniu (podpisanym przez zastępcę dyrektora i kierownika SOR) użyto drugiego imienia pacjentki i jej nazwiska rodowego, a takiej osoby przecież na oddziale nie było.
- Babcia od momentu zgonu do przewiezienia do prosektorium była tylko 23 minuty na oddziale, nie było przepisowych dwóch godzin zgodnie z procedurą. Nic się nie zadziało, nie stwierdzono zakażenia, a babcia tak jak leżała, została wrzucona w pampersie do worka i niewiele brakowało, by tak została pochowana - argumentuje synowa pani Anny, dodając, że rodzina zamierza zgłosić sprawę do organów ścigania.
Co na to szpital?
Poprosiliśmy płoński szpital o stanowisko w tej sprawie. Pytaliśmy m.in. dlaczego wpisano rozpoznanie Covid w karcie pobytu pacjentki i jak do tego doszło, że prosektorium zostało poinformowane, że pacjentka miała Covid. Do sprawy wrócimy, gdy otrzymany odpowiedź szpitala.
AKTUALIZACJA
Szpital bez odpowiedzi
Poprosiliśmy dyrekcję o stanowisko w powyższej sprawie, pytając m.in. o to, dlaczego w karcie pobytu pacjentki na SOR wpisano podejrzenie Covid-19 i czy był to jednostkowy przypadek. Pytaliśmy, dlaczego poinformowano prosektorium, że pacjentka musi być pochowana według procedur covidowskich.
Gdy w pierwszym zapytaniu wskazaliśmy datę i godzinę oraz miejsce zamieszkania pacjentki - bez jej nazwiska, szpital odpowiedział, że nie może się odnieść do opisanej sytuacji, bo nie wiadomo, o jaką pacjentkę chodzi.
- Informujemy, iż dyrektor nie składa żadnych oświadczeń dotyczących pochówku zmarłego pacjenta - poinformował szpital, choć takie oświadczenie zostało sporządzone i podpisane przez zastępcę dyrektora.
Zwróciliśmy się ponownie, podając dane pacjentki. Pytaliśmy również, dlaczego w oświadczeniu na potrzeby pochówku, widnieją inne dane.
- Dane, o które Pani wnioskuje objęte są tajemnicą lekarską - tak brzmi odpowiedź szpitala.
Niestety, szpital nie odniósł się do żadnego z naszych pytań i niczego nie wyjaśnił.
Katarzyna Olszewska, foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie