
Psy zagryzły jelonka
W środę, 14 marca, około godziny 7 rano pracownicy cegielni przy ul. Spokojnej w Szerominku byli świadkami przerażającej sceny. Na ich oczach, tuż przy zakładzie, wataha psów zagryzła rocznego jelonka.
- To było coś strasznego - mówią świadkowie zdarzenia. - Zwierzę uciekało przed grupą czterech dużych psów. Mimo naszej interwencji, te bestie jednak dopadły młodego jelenia i go zagryzły.
Natychmiast po zajściu pracownicy cegielni przynieśli jeszcze żyjącego jelenia do zakładu i powiadomili o zajściu płońskie Nadleśnictwo (leśnicy natomiast poinformowali o zajściu płoński Urząd Gminy). Na miejsce zdarzenia przyjechali jednak jedynie myśliwi z sąsiedniego koła łowieckiego nr 2 „Słonka”, mającego swą siedzibę w Płońsku (teren w Szerominku jest pod kontrolą koła łowieckiego, kóre swą siedzibę ma z kolei w Warszawie).
- Takie przypadki nie są odosobnione - twierdzą członkowie koła. - Coraz częściej do nich dochodzi. I to nie tylko w lesie, czy na polach, ale także, jak to było w tym wypadku, w okolicach ludzkich zabudowań. Jest to przede wszystkim wina ludzi, którzy nie pilnują i nie karmią psów.
Według obserwatorów zajścia, agresywne zwierzęta z pewnością nie były bezpańskie.
- Z tego co widzieliśmy psy były zadbane, co może tylko wskazywać na to, że mają one swoich właścicieli - mówią pracownicy cegielni. - Często bywa tak, że czworonogi są po prostu wypuszczane na noc z okolicznych posesji (pobliskie osiedla domków jednorodzinnych w Płońsku), przez co później błąkają się po okolicy.
Według świadków zdarzenia i myśliwych, taki przypadek powinien być ostrzeżeniem nie tylko dla miejscowych władz ale także okolicznych mieszkańców.
- Tą ulicą w Szerominku chodzi bardzo dużo osób, w tym także dzieci do szkoły - tłumaczą nasi rozmówcy. - Jeżeli te psy były zdolne do zaatakowania dzikiej zwierzyny, to równie dobrze mogą napaść także na dziecko.
Problemu, jak twierdzą myśliwi, nie rozwiążą lekarze weterynarii uprawnieni do wyłapywania bezpańskich zwierząt, czy oni sami. - Mamy przecież prawo odstrzelić wałęsającego się po okolicy psa - mówią myśliwi. - Ale możemy to tylko uczynić nie bliżej niż 200 metrów od budynków. Ponadto takie działanie często spotyka się z protestami właścicieli psów, którzy np. twierdzą, że ich zwierzę tylko na chwilę uciekło z posesji.
Marcin Knisiewicz
foto: Marcin Knisiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie