
Spór o rów
Zaorany rów w Sarnowie Góry (gm. Dzierzążnia) jest przyczyną sporu między rolnikiem, który rów zaorał i dwoma innymi, których nieruchomości znajdują się w sąsiedztwie. Instytucje, które sprawę wyjaśniają, nie chcą obecnie zajmować jednoznacznego stanowiska. A wszyscy czekają na ekspertyzę, która ma odpowiedzieć na pytanie - czy rów jest potrzebny, czy też nie.
Zarzuty sąsiadów
Właściciele dwóch gospodarstw w Sarnowie Góry twierdzą, że zgłosili się do naszej redakcji nie dla sensacji, ale po to, by problem rozwiązać.
Sąsiadują z polem, którego właściciel w sierpniu tego roku zaorał przebiegający przez pole rów melioracyjny. Pole z zaoranym rowem dzieli od ziemi Jadwigi Lewandowskiej powiatowa droga. Nieopodal jest posesja Iwony i Mieczysława Malinowskich.
Woda z ich pól, jak twierdzą, spływała do rowu na polu sąsiada przepustem pod szosą. Teraz, ich zdaniem, woda nie mając odpływu zatrzyma się na ich terenach.
Malinowscy i Lewandowscy obawiają się, że ich tereny będzie zalewała woda, powołują się na sytuację sprzed kilku lat, gdy spływająca woda ich podtopiła, gdy jeszcze rów istniał. Mówią, że czują się oszukani przez gminę.
- Przyszedł do nas osobiście wójt i pytał, czy wzdłuż naszego pola można przekopać rów - mówi Lewandowska. - Rów na naszym polu został wykopany. A potem sąsiad zaorał rów na swoim polu.
Lewandowska twierdzi, że nikt jej nie informował, że po wykopaniu rowu, sąsiad zaorze ten na swoim.
Właściciele dwóch gospodarstw zwrócili się z tym problemem do starostwa, które przekazało sprawę gminie Dzierzążnia. Argumentują, że na mapach rów istnieje, istniał od wielu, wielu lat i nikomu nie przyszło do głowy go zaorać, bo zbierał wodę z 14 hektarów. Chcą, by został odtworzony.
Zdaniem właściciela pola
Rolnik, który na swoim polu rów zaorał, ma na ten temat odmienne zdanie. Twierdzi, że rowu nie było w ewidencji spółki wodnej, był nie czyszczony, a w związku z tym niedrożny. Zdaniem rolnika rów i tak nie odprowadzał wody z pól sąsiadów, a tylko szkodził, bo przez ten rów woda stała na jego polu i niszczyła jego dom. Dostawała się do piwnicy, aż musiał zamontować w niej kilka pomp.
Rów, według właściciela pola, był zbędny, tym bardziej, że pola w Sarnowie są zmeliorowane. Dlatego doszedł do wniosku, że najlepiej będzie rów zlikwidować i najpierw wykopano rów zastępczy, po przeciwnej stronie drogi. Twierdzi, że uzgodnił sprawę ze spółką wodną, która razem z gminą była o wszystkim poinformowana.
Rolnik nie posiada zgody na likwidację rowu na piśmie, ale twierdzi, że spółka wodna zgodę taką wyraziła, na co może przedstawić nagranie rozmowy. Nikt go nie informował, że musi ubiegać się o jakieś zezwolenia. Twierdzi również, że jedna z osób, której nie podoba się zaoranie rowu, sama zasypała rowy na swoim terenie.
Wizja lokalna
W połowie października na polu w Sarnowie odbyła się wizja lokalna z udziałem rolników, przedstawicieli Urzędu Gminy w Dzierzążni, Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych (inspektorat w Płońsku) oraz spółki wodnej z Dzierzążni.
Do urzędu gminy należy decyzja, czy rolnik będzie musiał rów odtworzyć czy nie. Obecnie żadna z instytucji nie chce zajmować w tej sprawie jednoznacznego stanowiska.
Spółka wodna z Dzierzążni poinformowała, że nie dokonywała żadnych uzgodnień z rolnikiem, stwierdziła tylko, że rów nie figuruje w jej ewidencji, w związku z czym nie jest to sprawa spółki.
W płońskim inspektoracie zarządu melioracji powiedziano nam, że zgodnie z procedurą, rolnik powinien najpierw mieć zgodę na likwidację rowu. Zarząd zlecił wykonanie ekspertyzy, która ma wyjaśnić, czy rów jest konieczny i czy rolnik ma przywrócić pierwotny stan. Co prawda teren jest zmeliorowany, ale jednocześnie skomplikowany, więc taka ekspertyza jest konieczna.
Na ekspertyzę czeka również gmina. Zdaniem wójta Mirosława Opolskiego rów nie miał większego znaczenia, bo pod nim przebiegają dreny, ale skoro był, to powinien być. Sprawę ma ostatecznie wyjaśnić opinia fachowców od melioracji.
Katarzyna Olszewska
foto: Anna Ziółkowska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie