
Emocje były do końca, ale Płońska Akademia Futbolu nie zagra w finale okręgowego Pucharu Polski. W środowym (14 października) półfinale to MKS Przasnysz wygrał w Płońsku 2:1. Zasłużenie, choć „stykowy” wynik do ostatnich sekund dawał nadzieję na wyrównanie i rzuty karne.
Po historycznym sukcesie, jakim dla Płońskiej Akademii Futbolu był awans do półfinału okręgowego Pucharu Polski, płońszczanie nie mieli szczęścia w losowaniu - MKS Przasnysz to bowiem najwyżej sklasyfikowany (szóste miejsce) z trójki walczącej o Puchar Polski czwartoligowców. Za kartki pauzował też kapitan Bartosz Gołaszewski, co okazało się dużą stratą w środku pola.
W środę, 14 października, półfinałowy rywal w pełni potwierdził swoją obecną wyższość i zasłużenie awansował do finału, w którym zmierzy się z KS CK Troszyn, który 3:1 pokonał Nadnarwiankę Pułtusk.
Przasnysz był w tym meczu zdecydowanie lepszy - to nie ulega wątpliwości. Mógł też wygrać dużo wyżej. Ale...
W piłce nie wygrywa się na podstawie dobrego wrażenia i w efekcie wysokich not. Dlatego w rozpamiętywaniu tego meczu lekki niedosyt pozostanie...
Do ostatnich sekund bowiem faworyzowani rywale prowadzili zaledwie 2:1 i „stykowy” wynik cały czas dawał nadzieję na wyrównanie i wielkie emocje w rzutach karnych. Nawet okazje w samej końcówce były - niestety ani nie udał się wolej Adamowi Szcześniakowi, a Dominikowi Pełce zabrakło centymetrów by dojść do piłki i strzelić głową do siatki.
Zatem szkoda, bo choć było tak daleko (rywal był po prostu lepszy), to jednocześnie za blisko, by nie żałować. Krytykować nie ma zbytnio za co, bo płońscy zawodnicy zrobili co mogli (no może poza za mało agresywną grą w pierwszej połowie) - grali ambitnie i walecznie, a i szczęście (oraz znakomita postawa w bramce Mateusza Lewandowskiego) w wielu sytuacjach podbramkowych MKS Przasnysz dopisywało.
Płońszczanie najbardziej mogli się podobać w pierwszych piętnastu minutach po przerwie, kiedy to zagrali niezwykle agresywnie i z wielką chęcią zdobycia gola. I to zostało nagrodzone, a wyrównanie przyszło w 52 minucie - z rzutu wolnego dośrodkował Kordian Makowski, a do siatki przasnyszan po uderzeniu głową trafił Piotr Ronczkowski (gol na załączonym filmiku).
I w tym pierwszym kwadransie po zmianie stron PAF był równorzędnym rywalem dla czwartoligowca. To okazało się za mało, by awansować, ale wystarczająco by dać kibicom emocje do końca.
Za to z pewnością należą się brawa. A dla zwycięzców gratulacje, bo jak już wspomnieliśmy wygrali zasłużenie, choć zawiedli jeśli chodzi o skuteczność.
Dla faktografii - Przasnysz pierwszego gola zdobył w 17 minucie, a zwycięską bramkę, po uderzeniu z rzutu wolnego, w 77 minucie.
Przypomnijmy, że podopieczni Kamila Kobylińskiego w drodze do tego najwyższego w historii PAF poziomu rozgrywek pucharowych eliminowali: w II rundzie KS Pniewo (wygrana 2:0), w III rundzie - Gryf Kownaty Żędowe (wygrana 10:3) oraz w ćwierćfinale Narew Ostrołęka (wygrana 2:0).
Gole dla płońszczan w tegorocznej edycji rozgrywek pucharowych zdobywali: Piotr Ronczkowski - 5 bramek, Bartosz Gołaszewski i Piotr Wypyszyński - po 3, Adam Uniewski - 2, Adam Szcześniak i Piotr Grzelak - po 1.
14.10. PAF Płońsk - MKS Przasnysz 1:2 (0:1)
bramka: Ronczkowski (52, asysta Makowski).
PAF: Mateusz Lewandowski - Damian Żółtowski, Dominik Pełka, Piotr Hercel, Radosław Jakubiak (46, Kamil Wiśniewski), Kacper Karwowski (61, Adam Szcześniak), Dominik Krzyżanowski (46, Mateusz Kozielski), Kordian Makowski, Mateusz Wiśniewski, Piotr Wypyszyński (65, Damian Duszyński), Piotr Ronczkowski (72, Kamil Ostapowski).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie