
Podczas środowej sesji rady miasta Płońska (17 kwietnia) dyskutowano o cieku odprowadzającym m.in. deszczówkę z dzielnicy przemysłowej do Płonki. Wiceprzewodnicząca Alina Braulińska apelowała o podjęcie działań w celu oczyszczenia kanału Piaski, bo zalegające osady stwarzają ekologiczne zagrożenie.
Problem cieku, mającego wlot do rzeki przy kolejowym moście, powraca co roku. Wielokrotnie informowaliśmy o zanieczyszczeniu rzeki tym, co z cieku płynie i o śniętych rybach w Płonce.
Problem niebezpieczny…
W środę radna Alina Braulińska - naczelnik wydziału ochrony środowiska w płońskim starostwie, apelowała, by kontynuować podjęte działania i doprowadzić do oczyszczenia kanału Piaski.
- Problem jest znany, złożony i jednocześnie bardzo niebezpieczny - powiedziała, przypominając, iż w ubiegłym roku media informowały o martwych rybach w Płonce przynajmniej dwu-trzykrotnie, a radny Marcin Kośmider pokazywał na sesji w ubiegłej kadencji czerwoną deszczówkę płynącą z kanału do rzeki. - Za nami jest wiele kontroli i wizji lokalnych w zakładach produkcyjnych na ulicy Mazowieckiej. Miasto wydało zgodę na wprowadzanie deszczówki do kanału Piaski a tym samym do Płonki. Z kolei pozwolenie wodno - prawne dla miasta wydał powiat. Wszystkie te instytucje, łącznie z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska, mają z tym kanałem duży problem.
Nadal stoimy w miejscu…
Braulińska mówiła, że ostatnie spotkanie w tej sprawie z Wodami Polskimi, odbyło się w październiku ubiegłego roku, protokół z tego spotkania podpisano dopiero w marcu.
- Niestety muszę dziś stwierdzić, że nadal stoimy w miejscu, a skutek tych wszystkich spotkań jest zerowy - stwierdziła. - Ustaliśmy wtedy, że trzeba skontrolować zakłady, że trzeba doprowadzić do bezpiecznego oczyszczenia i usunięcia wieloletniego osadu, który się zgromadził w kanale Piaski. Ale najpierw trzeba sprawdzić, czy ten osad jest bezpieczny i czy można go wywieźć na naszą oczyszczalnię. Spotkanie w październiku wydawało się przełomem, ale nadal miasto stoi na stanowisku: to nie jest nasze zadanie. Wody Polskie mówią krótko: to też nie jest nasze zadanie, bo to nie my doprowadziliśmy do takiego stanu kanału.
Radna dodawała, że próbki osadu zostały pobrane a według szacunkowych danych trzeba będzie wywieźć około 100 beczkowozów osadu, co stanowi koszt 12-15 tys. zł. Oczyszczenie kanału jest konieczne, bo brak działań może doprowadzić do ekologicznego zagrożenia.
Była kolejna interwencja…
Radny Marcin Kośmider mówił, że razem z radnym Andrzejem Ferskim uczestniczył w spotkaniu w Wodach Polskich, do których ciek należy i problem trzeba rozwiązać, bo w przeciwnym wypadku dojdzie do ekologicznej katastrofy. Radny dodawał, że póki co krata na wylocie jest zapchana, ale jeśli zostałaby uszkodzona, to cały zgromadzony osad pójdzie do rzeki, trzeba więc działać szybko.
Wiceprzewodnicząca Braulińska argumentowała, iż pod koniec marca doszło do kolejnego podejrzanego wycieku z kanału Piaski, wykonano kolejne badania, które mogą wskazać konkretnego truciciela, chociaż możliwa jest również wersja, że sytuacja wynika z wieloletnich zaniedbań, na które nakłada się niski poziom wód gruntowych i mała ilość opadów w ostatnich latach.
Nie pada, a leci…
- Od ilu dni deszcz nie pada? - pytał radny Andrzej Ferski. - A z kanału cieknie woda. Więc skąd się to bierze?
Radny dodawał, że na szczęście kratka jest zapchana, ale teraz wystarczy tydzień wyższych temperatur i dojdzie do zatrucia rzeki, bo ktoś przyjdzie i kratę oczyści, wszystko puszczając do Płonki.
Sekretarz miasta Andrzej Bogucki mówił, że to gospodarz rowu i rzeki musi dbać o czystość, a dopóki nie zostanie zawarte porozumienie z Wodami Polskimi, miasto nie ma prawa wydatkować środków na oczyszczenie kanału. Dodawał, że miasto ponosi opłaty za korzystanie z wód, środki te trafiają na konto Wód Polskich, a gdyby ciek był własnością miasta, problem dawno byłby rozwiązany.
Dlaczego nie podpisano porozumienia?
- Pozwolę się z panem nie zgodzić - powiedziała do sekretarza radna Braulińska, cytując protokół ze spotkania z Wodami Polskimi. - Wtedy mieliśmy wrażenie, że dojdzie do podpisania porozumienia. Pytanie, dlaczego do tego nie doszło
Ustalenia w protokole były takie, że miasto przeanalizuje i rozważy usunięcie z cieku osadów niewiadomego pochodzenia, na podstawie porozumienia, dającego miastu możliwość sfinansowania takiego zadania. Porozumienie miało być przesłane do ratusza.
- Pan w marcu, po raz kolejny, wystosował pismo do Wód Polskich, by wyczyściły kanał - mówiła radna.
- Szkoda mówić, bo to i tak nic nie da. Tu i tak nikt z tym nic nie zrobi - komentował radny Ferski.
Zdaniem radnego Kośmidra trzeba zobowiązać burmistrza do podjęcia działań. Z wcześniejszych ustaleń wynika, że Wody Polskie będą dwa razy w roku czyścić kanał, pod warunkiem, iż zostanie usunięty osad.
Sekretarz Bogucki stwierdził, że porozumienie nie zostało przesłane do ratusza.
- To trzeba się upomnieć - skwitowała radna Braulińska.
Bogucki mówił, że piłeczka jest po stronie Wód Polskich, których stanowisko jest jasne, że to miasto ma oczyścić zanieczyszczony ciek.
- Nie mogę tego słuchać - stwierdził radny Ferski, dodając, że sekretarz mieszka w Ciechanowie i ma ten problem gdzieś.
Radny Kośmider przestrzegał, że może dojść do kuriozalnej sytuacji, w której Wody Polskie nie pozwolą odprowadzać deszczówki z zakładów produkcyjnych - mogą wypowiedzieć pozwolenie wodno - prawne .
Przyspieszą działania?
Przewodniczący rady Henryk Zienkiewicz powiedział, że jeśli po oczyszczeniu kanału Piaski, Wody Polskie będą go konserwować, to trzeba ciek oczyścić jak najszybciej, by nie doprowadzić do ekologicznej klęski.
Wiceburmistrz Teresa Kozera powiedziała, że po uzyskaniu wyników badań próbek osadu z cieku, sekretarz Bogucki zostanie skierowany do Wód Polskich, by przyspieszyć przygotowanie porozumienia i miasto zajmie się sprawą niezwłocznie. (ko)
foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
oj tam oj tam ,powoli władza zrobi ,przestronny dworzec juz jest ,przyjdzie pora i na g... w rowie ,,