
Sobotni (5 września) mecz derbowy Sony Nowe Miasto z Płońską Akademią Futbolową nie zawiódł. Była duża determinacja i walka, ale były też gole i emocje do ostatnich sekund. Ostatecznie padł remis 2:2, choć Sona wydawało się, że miała już w garści pewne trzy punkty.
Jeszcze kilka tygodni temu faworyta należałoby upatrywać w płońszczanach, teraz sytuacja była inna. Nie tylko z racji specyfiki derbowych starć, trudno na obecnym etapie rozgrywek było wskazać, kto w tym momencie dysponuje większym potencjałem.
Oba zespoły miały (i po meczu nadal mają) identyczny dorobek punktowy i sąsiadowały w ligowej tabeli (PAF był na piątym, Sona na szóstym miejscu).
Przed meczem zwracaliśmy uwagę, że drużyna z Nowego Miasta nie doznała porażki już cztery kolejki z rzędu, ani razu nie przegrywając przy tym na własnym boisku. PAF natomiast w meczach wyjazdowych jeszcze nie wygrał.
I ta prawidłowość znalazła swoje potwierdzenie po ostatnim gwizdku sobotniego meczu.
W zapowiedzi przedmeczowej przypominaliśmy również, że w ostatnich latach płońszczanie grając w Nowym Mieście nie zdobyli choćby punktu. W sezonie 2015-2016 Sona wygrała 3:1, a w sezonie 2018-2019 2:0 (w międzyczasie PAF grał w A klasie).
Tę serię płońszczanie przerwali, zdobywając pierwszy punkt w Nowym Mieście.
Sobotnie spotkanie lokalnym fanom piłki nożnej naprawdę mogło się podobać. Od pierwszych minut widać było po prostu, że piłkarzom obu zespołów bardzo mocno zależy na dobrym wyniku. Nikt nie odpuszczał, zaangażowanie było maksymalne. Na efektowne akcje to się nie przekładało, ale tempo i „temperatura” meczu były na odpowiednim poziomie.
W pierwszej części gry trzeba jasno stwierdzić, że to Sona była lepsza - zawodnicy z Nowego Miasta grali agresywniej i całkowicie zneutralizowali atuty płońszczan. Ale pod bramkami gorąco było tylko kilkakrotnie. Po raz pierwszy w szóstej minucie, kiedy po uderzeniu Wiktora Młudzikowskiego piłka odbiła się od poprzeczki. Potem po upływie pierwszego kwadransa gry, kiedy w polu karnym Rafała Kraszewskiego faulował Łukasz Motak, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Maciej Załęcki, a prowadzenie dało tylko Sonie jeszcze większą pewność. Na wyższe prowadzenie to się jednak nie przełożyło, choć po uderzeniu Macieja Białorudzkiego w 38 minucie było blisko - na wysokości zadania stanął jednak bramkarz PAF Mateusz Lewandowski, który efektownie obronił równie ładne uderzenie napastnika Sony. Płońszczanie w tej fazie gry nie mieli wiele do powiedzenia, ale raz naprawdę pokazali, że mogą być niezwykle groźni. Akcja skrzydłem Mateusza Wiśniewskiego i jego dośrodkowanie w pole karne z 22 minuty, tak naprawdę powinno się skończyć wyrównaniem, ale przestrzelił Piotr Wypyszyński.
Po zmianie stron trener płońszczan przesunął do środka pola Kordiana Makowskiego, a dodatkowo chyba dobrze trafił do swoich podopiecznych mentalnie. Płońszczanie bowiem zaczęli dorównywać gospodarzom w poziomie agresywności, co zaskutkowało zdobyciem optycznej przewagi. Czystych okazji podbramkowych co prawda z tego nie było, ale zagrożenie dla gospodarzy zdobyciem przez PAF wyrównującego gola „czuć było przez skórę” bardzo mocno.
Tymczasem mocny cios wyprowadzili gospodarze. Na akcję ofensywną skrzydłem zdecydował się o dziwo jeden ze stoperów i to zaskoczyło gości. Kapitan Sony Konrad Wiktorowicz dośrodkował przed pole karne, a tam zaskakującym - i efektownym - uderzeniem popisał się wprowadzony niedługo wcześniej na boisko Kamil Krawczyk. 2:0, euforia wśród gospodarzy. 77 minuta, zawodnicy PAF wyglądali na zrezygnowanych - wydawało się, że ten cios jest już decydujący i trzy punkty trafią na konto drużyny z Nowego Miasta.
Wszystko zmieniły ostatnie minuty, a - raczej już zrezygnowanych - kolegów do boju poprowadził Kordian Makowski, stając się tym samym bohaterem spotkania. Najpierw - w 88 minucie - Makowski pięknie, na kilkadziesiąt metrów, zagrał na wolne pole do Bartosza Gołaszewskiego, a ten zdobył kontaktowego gola po technicznym lobie. Ostatnie emocje nadeszły już w doliczonym czasie gry. Co prawda (można to prześledzić w naszym materiale filmowym) faul na Piotrze Wypyszyńskim był z serii „miękkich” i gospodarze mogą mieć słuszne pretensje o jego podyktowanie, ale już finał tego zdarzenia był z serii „palce lizać”. To też można zobaczyć na filmiku, a więc spuentujmy tylko, że piękne uderzenie z rzutu wolnego Kordiana Makowskiego dało w ostatniej chwili jeden punkt dla PAF.
5.09. Sona Nowe Miasto - PAF Płońsk 2:2 (1:0)
bramki: Załęcki (15, rzut karny po faulu na Kraszewskim), Krawczyk (77, asysta Wiktorowicz), Gołaszewski (88, asysta Makowski), Makowski (93, rzut wolny po faulu na Wypyszyńskim).
Sona: Piotr Russek - Damian Mielczarek, Konrad Wiktorowicz, Maciej Załęcki, Arkadiusz Bralski (65, Kamil Krawczyk), Sebastian Małecki, Wiktor Młudzikowski (81, Igor Siek), Bartosz Kaczor (57, Łukasz Barankiewicz), Łukasz Młudzikowski, Rafał Kraszewski (79, Patryk Skórczyński), Maciej Białorudzki (50, Szymon Sokołowski).
PAF: Mateusz Lewandowski - Łukasz Motak (57, Damian Żółtowski), Adam Szcześniak, Piotr Hercel, Radosław Jakubiak (78, Mateusz Kozielski), Dominik Pełka (85, Kamil Wiśniewski), Kacper Karwowski (65, Piotr Ronczkowski), Kordian Makowski, Mateusz Wiśniewski (65, Adam Uniewski), Bartosz Gołaszewski, Piotr Wypyszyński.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie