
Mazowieckie miedze
Kiedy na stronie internetowej Płockiego Towarzystwa Fotograficznego ukazały się informacje o konkursie „Płock i Mazowsze Broniewskiego” zgłoszenie do udziału w nim Roberta Chudzyńskiego wysłała jego córka. W poniedziałek, 17 grudnia ub.r. w Książnicy Płockiej odbył się wernisaż wystawy pokonkursowej, na której wystawione zostały trzy prace pana Roberta, laureata I nagrody.
Biega z aparatem, bo lubi to robić. Do swojej pasji podchodzi z dystansem i poczuciem humoru, co jednak nie przeszkadza mu w osiąganiu sukcesów. Fotografii zamierza poświęcić się do reszty na emeryturze, bo teraz żona może narzekać, że jest to hobby drogie i pochłaniające czas. Na pytanie, czego można mu życzyć w 2008 roku, odpowiada żartobliwie:
- Żeby mi się zawsze błysk lampy synchronizował z migawką.
Mowa o Robercie Chudzyńskim, zdobywcy I nagrody w konkursie zorganizowanym przez Książnicę Płocką w ramach projektu „Maje i listopady. Pejzaże życia Władysława Broniewskiego”.
O konkursie
W poniedziałek, 17 grudnia ub.r., w filii nr 5 Książnicy Płockiej odbył się wernisaż wystawy pokonkursowej „Płock i Mazowsze Broniewskiego”. Udział w konkursie wzięło 13 osób z terenu Płocka i okolic. Jury najwyżej oceniło zestaw fotograficzny zatytułowany „Mazowieckie miedze” autorstwa Roberta Chudzyńskiego.
- Nawet się nie spodziewałem. Towarzystwo wzajemnie znane, a tu jakiś tam obcy. Tak że nie spodziewałem się, ale jestem bardzo zadowolony - mówi o swoim sukcesie mieszkaniec naszego powiatu. Nagrodzone fotografie przedstawiają miedze z okolic Pilitowa, miejscowości, w której Robert Chudzyński mieszka wraz z rodziną. Autor uczciwie przyznaje, że wykonał zdjęcia jeszcze przed konkursem. Inspirację do zainteresowania się przez Roberta Chudzyńskiego krajobrazem dróg dostarczyła mu nauczycielka języka polskiego z liceum, Mirosława Mazurek.
- Podczas spotkania na jednej z wystaw, moja nauczycielka powiedziała, że w tej Unii Europejskiej niedługo nie będziemy oglądać tych wspaniałych grusz czy sosen - wspomina fotograf. Robert Chudzyński uznał, że nauczycielka miała rację, że we wszystkim można się czegoś ciekawego dopatrzeć i zaczął fotografować miedze. Co łączy prace fotografika Roberta Chudzyńskiego z poetą Władysławem Broniewskim?
- W końcu też mieszkam na tym samym Mazowszu i jest ono tak samo moje, jak i było jego - ocenia podobieństwo laureat konkursu.
- Przejrzałem jego wiersze z okazji konkursu, a o samym Broniewskim wcześniej słyszałem. Człowiek jest w stanie zmieniać co chwila poglądy, nie mając tak naprawdę swoich własnych. Jest jak powiewająca na wietrze chorągiewka. Ze świecą szukać ludzi, którzy mają stalowe przekonania i ich nie zmieniają. Taki właśnie był Broniewski i za to go szanuję - dodaje swoją opinię na temat poety.
Jak to wszystko się zaczęło?
Robert Chudzyński mieszka w Pilitowie wraz z żoną Iwoną i dwiema córkami, Alicją i Weroniką. Bardzo związany jest z Płońskiem, tu się wychował, ukończył szkoły i tu pracuje w Komendzie Powiatowej Policji. W młodości, oprócz fotografii, interesował się także amatorskim filmem, ale jak twierdzi, nie można łapać wielu srok za ogon i lepiej poświęcić się jednej rzeczy, ale robić ją dobrze. Wybrał więc fotografię, którą fascynuje się od dzieciństwa.
- Zaraził mnie mój wuj, brat matki, który zaszczepił we mnie bakcyla, a potem to już samo poszło. Dostałem na I komunię aparat, którym robiłem zdjęcia moim kolegom podczas zabaw w kowbojów i Indian - wspomina. Jaki jest prywatny sposób Roberta Chudzyńskiego na wykonanie dobrego zdjęcia?
- Fotograf nie może tak jak malarz namalować stanu swojego ducha, fotograf musi zdjąć to z rzeczywistości. Jest coś takiego, jak metafizyka, że człowiek odda ducha jakiegoś miejsca, wyczuje tego ducha. Coś dobrze sfotografować, to znaczy przekazać coś pomiędzy wierszami. Jeśli widz, chociaż częściowo odbierze to, co przekazał twórca, to zdjęcie jest już dobre - ocenia Chudzyński.
Prace pana Roberta w przeszłości zdobyły już uznanie, świadczą o tym chociażby: II nagroda w konkursie Polskiej Fotografii Prasowej (rok 1998) i wyróżnienie w konkursie „Pamięć i obecność” Katedry Świdnickiej (rok 2006). W bieżącym roku fotograf ma już plany związane ze swoim hobby, podobno jest to coś bardzo interesującego, ale Robert Chudzyński nie zdradza ich, żeby nie zapeszyć.
- Jeśli nie stać cię na kupno albumu ze zdjęciami, to chociaż przejrzyj ten album. Jeśli nie uda ci się skopiować podpatrzonych zdjęć, to zrobisz je inaczej, po swojemu. Ale zawsze czegoś się nauczysz i w ten sposób, powoli odnajdziesz swój styl - radzi Robert Chudzyński początkującym fotografom.
Anna Ziółkowska foto: archiwum, zbiory prywatne
{mosimage}
Jedna z mazowieckich miedz sfotografowanych przez Roberta Chudzyńskiego techniką otworkową (czyli bezobiektywową, wymagającą od fotografa dużych umiejętności i precyzji). Sztuką jest odpowiedni dobór wielkości otworu pozostawionego w miejscu obiektywu do wielkości fotografowanego obiektu i odległości od niego, dzięki temu osiąga się zamierzony efekt ostrości lub rozmazania obrazu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie