Reklama

Koniec procesu w sprawie wypadku w Soboklęszczu

24/04/2007 18:27

Sąd zdecydował, że nie ponoszą winy za tę śmierć

Zakończył się proces w sprawie ubiegłorocznego wypadku w Soboklęszczu w gminie Joniec. Oskarżeni - dwaj kierowcy fiatów 126 p, które przejechały leżącego na drodze 63-letniego mężczyznę, usłyszeli wyrok w czwartek, 19 kwietnia. Sąd uznał, że oskarżeni nie ponoszą odpowiedzialności za wypadek i śmierć mężczyzny.

Wszyscy byli pijani

Przypomnijmy: zdarzenie miało miejsce latem 2006 roku około godziny 21.30 na drodze z Soboklęszcza do Szumlina (gm. Joniec). Dwa fiaty 126 p przejechały po znajdującym się na drodze mężczyźnie, który  zginął na miejscu. Policja zatrzymała dwóch mężczyzn, podejrzanych o spowodowanie wypadku, dwóch 21-letnich  kierowców fiatów 126 p - mieszkańca Ślepowron (gm. Sochocin) i mieszkańca Soboklęszcza. W śledztwie ustalono, że kierowcy byli pod wpływem alkoholu (ok. 1 promila), pijany był także pokrzywdzony (miał ok. 4 promili).

Prokuratura oskarżyła mężczyzn o to, że naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, doprowadzili do wypadku ze skutkiem śmiertelnym, kierowali pojazdem pod wpływem alkoholu i bez uprawnień (jeden był już karany za jazdę po pijanemu, drugi w ogóle nie miał prawa jazdy) oraz o to, że oddalili się z miejsca zdarzenia. W procesie, który rozpoczął się w połowie marca,  jako oskarżycielka posiłkowa występowała żona mężczyzny zmarłego w wypadku (od kilku lat nie mieszkali razem).

Oskarżony Paweł P. (jechał pierwszy) przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie do końca. W sądzie przyznał, że jechał maluchem będąc pod wpływem alkoholu i bez uprawnień, ale winny wypadkowi był leżący w poprzek drogi mężczyzna. Gdy zauważył, że coś leży na drodze, za późno było na reakcję.

Oskarżony Łukasz G. (jechał drugi) przyznał się do jazdy po pijanemu i bez uprawnień, ale nie do spowodowania śmierci mężczyzny i ucieczki z miejsca wypadku. Zeznał, że po tym, jak na coś najechał, zawrócił. Gdy okazało się, że to człowiek, zadzwonił po karetkę, a potem doprowadził ją na miejsce.

Obydwaj oskarżeni zaznaczali, że to zdarzenie dało im wiele do myślenia, że teraz już zrozumieli, że nie wolno wsiadać za kierownicę po pijanemu.

Prokuratura żądała kary więzienia

W czwartek, 12 kwietnia sąd wysłuchał mów końcowych. Prokuratura wnosiła o uznanie oskarżonych winnymi zarzucanych im czynów i wymierzenie następujących kar: Pawłowi P. - 2 lat pozbawienia wolności i zakazu prowadzenia pojazdów na okres 3 lat, Łukaszowi G. (karany wcześniej za jazdę pod wpływem alkoholu) - 3 lat pozbawienia wolności, zakazu prowadzenia pojazdów na okres 5 lat. Poza tym w obu przypadkach podania wyroku do publicznej wiadomości i kary grzywny.

Zdaniem prokuratury, zebrany materiał bezspornie wskazuje, że oskarżeni doprowadzili do tego zdarzenia, byli nietrzeźwi, jechali bez uprawnień i niesprawnymi autami. Mieli możliwość dostrzeżenia przeszkody i prawidłowej reakcji, czyli zatrzymania się, gdyby byli trzeźwi.

Oskarżenie posiłkowe poparło wnioski prokuratury, wnosząc dodatkowo o naprawienie szkody w wysokości po 2 tys. zł od każdego z oskarżonych. Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej zaznaczył, że z zeznań i śladów w zbożu wynika, że mężczyzna leżał na poboczu.

Dwaj obrońcy oskarżonych wnosili o uniewinnienie z zarzutów dotyczących spowodowania wypadku. Według obrony odpowiedzialność za to zdarzenie ponosił tylko sam poszkodowany, który leżał na drodze w stanie upojenia alkoholowego. Obrońcy twierdzili, iż nie wykazano związku przyczynowego między faktem nietrzeźwości, niesprawnością aut, prędkością a samym zdarzeniem. Kierowca nie może przewidzieć, że na drodze spotka leżącego człowieka, bo jest to zdarzenie ponadprzeciętne. Podnoszono również, że nie wyjaśniono, który  z oskarżonych spowodował skutek śmiertelny.

Zdaniem obrońców, kara wnioskowana przez prokuraturę jest zbyt wygórowana, oskarżeni powinni odpowiadać za jazdę po pijanemu, ale nie za śmierć mężczyzny.

Czwartkowy wyrok

Wyrok został ogłoszony w czwartek, 19 kwietnia. Sąd wyeliminował z zarzutów wobec obydwu oskarżonych spowodowanie wypadku.

Pawła P. uznał winnym jazdy w stanie nietrzeźwym, nieudzielenia pomocy poszkodowanemu i kierowania bez uprawnień.

Za jazdę po pijanemu sąd wymierzył mu karę w postaci 5 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata próby oraz zakaz prowadzenia pojazdów na 3 lata i 400 zł nawiązki na Dom Dziecka. Za pozostałe wykroczenia zasądził 1500 zł grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów na półtora roku.

Łukasz G. został uznany winnym kierowania pod wpływem alkoholu, czym nie zastosował się do wcześniejszego wyroku zakazującego prowadzenia pojazdów, nieudzielenia niezwłocznej pomocy poszkodowanemu w wypadku i kierowania bez uprawnień. Za czyn pierwszy sąd wymierzył mu karę w postaci 5 miesięcy pozbawienia wolności (bez zawieszenia). Sąd zaliczył oskarżonemu na poczet kary okres tymczasowego aresztowania (pięć miesięcy), uznając karę za wykonaną.

Sąd orzekł również 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów, 400 zł nawiązki na Dom Dziecka, a za pozostałe wykroczenia 1000 zł grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów na półtora roku. W obu przypadkach sąd zdecydował podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Sędzia Radosław Jarosiński w uzasadnieniu wyroku powiedział, że zdaniem sądu wątpliwości w świetle zebranego materiału nie budzi tylko fakt, że oskarżeni kierowali pojazdami w stanie nietrzeźwym i bez uprawnień, oraz że nie udzielili niezwłocznie pomocy poszkodowanemu. Zebrany materiał nie daje podstaw, by twierdzić, że z własnej winy najechali na mężczyznę. Nawet trzeźwy kierowca z uprawnieniami i sprawnym autem, nie miałby szans, zdaniem sądu, uniknąć wypadku. Nie można nakładać na kierowców obowiązku, by jechali z prędkością pozwalającą na zatrzymanie się w przypadku napotkania takiej przeszkody, bo mogłoby dojść do paraliżu komunikacyjnego. Sąd uznał, że oskarżeni nie mieli możliwości zatrzymania się, w związku z czym nie można ich obciążyć odpowiedzialnością za spowodowanie wypadku.

Wyrok nie jest prawomocny.

Katarzyna Olszewska

foto: archiwum

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do