
Bramki tylko w derbach Błękitni - Orlęta
Wieczfnianka naciska, Przasnysz broni pozycji lidera
Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie Wieczfnianki nad Przasnyszem, drużyna z Wieczfni zbliżyła się do lidera na odległość jednego punktu i już miała chrapkę na zajęcie pierwszego miejsca. Wicelider liczył na stratę punktów Przasnysza w trudnym pojedynku wyjazdowym z Wkrą Bieżuń, ale lider wygrał po ciężkim boju 3:2 i na razu obronił swoją pozycję. Wieczfnianka pewnie (4:0) pokonała na własnym boisku drugą drużynę ostrołęckiej Korony.
Tak jak przewidywaliśmy groźna dla czołówki może być jeszcze Ostrovia, która wygrała piąty wiosenny mecz z rzędu (2:1 z trzecią Makowianką). Czy Ostrovia rzeczywiście może jeszcze włączyć się w walkę o awans wiadomo będzie już po następnej kolejce - na niezdobyte wiosną boisko przyjeżdża bowiem Wieczfnianka.
Pięć goli w derbach
Zasłużone zwycięstwo 4:1 odnieśli piłkarze Błękitnych Raciąż w derbowym pojedynku z zespołem Orląt Baboszewo.
Mecz rozpoczął się wyśmienicie dla miejscowych. Już w 12 minucie świetną akcję lewą stroną boiska przeprowadził Łukasz Marciniak, minął trzech obrońców Orląt, odegrał piłkę w pole karne do Daniela Banaszewskiego, który ze stoickim spokojem pokonał Marcina Osowskiego. Trzy minuty później raciążanie podwyższyli rezultat, gdy Paweł Kalman wykorzystał błąd obrońców Orląt, zagrał do nie pilnowanego Daniela Banaszewskiego, a ten po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Goście pierwszą dobrą sytuację stworzyli w 22 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Andrzeja Masiaka, piłkę w polu karnym przyjął Artur Piotrowski i strzałem z półobrotu przeniósł futbolówkę nad bramką gospodarzy. Odpowiedź miejscowych była natychmiastowa, bo po szybkiej kontrze Kamila Baranowskiego, pięknym strzałem popisał się Damian Kujawski, a piłka z dużą siłą uderzyła w poprzeczkę. W 31 minucie swoje nieprzeciętne umiejętności pokazał Łukasz Gosik, który potężnym strzałem z ponad 30 metrów zachwycił zgromadzonych na stadionie kibiców, a przed utratą bramki Orlęta uratował słupek. Przyjezdni nie mogli znaleźć recepty na dobrze grających piłkarzy z Raciąża, dodatkowo sami popełniali błędy, czym stwarzali raciążanom doskonałe sytuacje do podwyższenia rezultatu. Tak było w 37 minucie, gdy po dośrodkowaniu w pole karne Łukasza Marciniaka, niepewnie interweniował Marcin Osowski, co skrzętnie wykorzystał Rafał Szczytniewski strzelając trzecią bramkę dla Błękitnych.
Pierwsza połowa była wręcz wzorowa w wykonaniu Błękitnych, baboszewianie w tej części meczu grali zbyt bojaźliwie i niedokładnie, a poza dośrodkowaniami Andrzeja Masiaka w pole karne - w większości wyłapywanymi przez bramkarza Błękitnych Marcina Cichowicza - nie potrafili zagrozić bramce gospodarzy.
W drugiej połowie lepiej zaczęli grać przyjezdni, co urozmaiciło to jednostronne do tej pory spotkanie. W 47 minucie Marek Charzyński dokładnie dośrodkował do Cezarego Maka, a strzał głową tego drugiego mógł zaskoczyć bramkarza Błękitnych. Ofensywne nastawienie Orląt po przerwie szybko jednak zostało ostudzone, bo kolejnego gola strzelili jednak miejscowi.
W 55 minucie, po faulu w obrębie pola karnego na Damianie Kujawskim, z jedenastu metrów nie pomylił się stały egzekutor rzutów karnych w ekipie Błękitnych - Paweł Kopczyński i mecz w tym momencie był praktycznie rozstrzygnięty.
Baboszewianom pozostała jedynie walka o honorową porażkę. Okazję do tego Orlęta stworzyły w 60 minucie, kiedy precyzyjnym strzałem z dystansu popisał się Andrzej Masiak, a lecącą w samo okienko bramki Błękitnych piłkę z największym trudem wybił na rzut rożny Marcin Cichowicz. Ten lepszy okres gry Orląt Baboszewo przyniósł skutek w 69 minucie, kiedy po błędzie obrony raciążan, w sytuacji trzech na jednego po akcji Marka Karwowskiego, bramkarza Błękitnych pokonał Marek Charzyński.
W 76 minucie bramkarz Marcin Osowski zrehabilitował się za błąd, który popełnił przy trzeciej bramce, gdy wygrał pojedynek sam na sam z Damianem Kujawskim. Chwilę po tej akcji dobrą okazję do podwyższenia rezultatu miał Łukasz Marciniak niestety strzelił niecelnie. Szczęścia zabrakło również Jarosławowi Żebrowskiemu i Pawłowi Kalmanowi, którzy minimalnie pudłowali.
W 80 minucie przed szansą strzelenia swojego drugiego gola stanął Marek Charzyński, ale pomimo dobrej okazji, nieczysto uderzył w piłkę. Ostatnie minuty meczu to niepotrzebna nerwówka spowodowana decyzjami sędziego, które podgrzały atmosferę na boisku i poza nim. Udzieliło się to i piłkarzom, którzy w rozstrzygniętym już spotkaniu dopuszczali się nieeleganckich fauli i zachowań. Właśnie za niesportowe zachowanie (uderzenie Kamila Wójtowicza w twarz), Sławomir Ławnicki został ukarany przez sędziego czerwoną kartką.
Tak więc jak na derby przystało emocji nie brakowało, szkoda jedynie ekscesu z ostatniej minuty, który zakłócił obraz tego czystego pojedynku.
Koszmarna druga połowa
Przed sobotnim spotkaniem z Koroną w Szydłowie, w zespole Sony Nowe Miasto panował wielki optymizm. Wygrana pozwoliłaby już teraz zbliżyć się do środka tabeli - niestety przeciwnik okazał się zbyt wymagający.
Mecz rozgrywany był na najmniejszym boisku, jakie posiadają drużyny okręgówki, na którym Sona nie potrafiła się odnaleźć. Dużo było chaotycznej „kopaniny” i wybijania piłki na oślep.
A drugą połowę w wykonaniu drużyny z Nowego Miasta śmiało można nazwać kompromitacją. Gospodarze nic nadzwyczajnego na boisku nie zaprezentowali, a i tak łatwo, lekko i przyjemnie wygrali 6:0, strzelając wszystkie gole w drugiej połowie.
Pierwsza część gry, choć słaba w ogóle nie zapowiadała takiego końcowego rozstrzygnięcia, a swoje okazje miały oba zespoły.
Gospodarze bliscy zdobycia gola byli, po błędzie bramkarza Sony, w 10 minucie, ale wszystko dobrze się skończyło. O dużym szczęściu Rafał Wieczorkowski mógł mówić również chwilę później, kiedy to z piątego metra nie trafił w bramkę napastnik Korony.
Sona zaatakowała w 18 minucie, lecz dobrze zapowiadająca się akcja Konrada Wiktorowicza została przerwana faulem tuż przed polem karnym, a strzał z rzutu wolnego Dariusza Kordowskiego został zablokowany. W 36 minucie po dalekim wyrzucie piłki z autu Łukasza Ferskiego Sona nie potrafiła wykorzystać dużego zamieszania w polu karnym, kiedy piłkę próbował skierować do bramki najpierw Konrad Wiktorowicz, a później Krzysztof Bugalski. Ostatnia akcja w pierwszej części gry to tak naprawdę jedyna stuprocentowa sytuacja, jaką w tym meczu wypracowała sobie Sona. Wzdłuż pola karnego podawał Igor Dzierżanowski, a z 11 metrów źle przymierzył Cezariusz Prusinowski.
A już grę w drugiej połowie zawodnicy Sony zapewne chcieliby jak najszybciej zapomnieć. W tej fazie gry nie zdołali bowiem oddać celnego strzału na bramkę rywala, a sami pozwolili Koronie na aż sześć celnych trafień.
Już 52 minuta dała zmianę wyniku. W polu karnym faulował Kordowski a gospodarze pewnie wykorzystali jedenastkę. Po godzinie gry było już 2:0, a potem już było tylko źle. 70 minuta - trzeci gol dla gospodarzy już na dobre odebrał ochotę do gry Sonie. A Korona nie zwalniała. Kolejne bramki, przy biernej postawie całej nowomiejskiej drużyny, padały w 80, 82 i 89 minucie.
U siebie potrzebne zwycięstwa
To nie jest Gladiator, którego znamy - tak, komentowali kibice przegrany (0:2) pojedynek słoszewian na własnym boisku z Gwarem Pawłowo. I nie chodzi tylko o końcowy wynik drużyny, ale przede wszystkim o styl gry, jaki zaprezentowali piłkarze podczas niedzielnego meczu. Szkoda, bo jeśli Gladiator chce skutecznie walczyć o utrzymanie potrzebuje przede wszystkim zwycięstw na własnym boisku.
Co prawda słoszewianie wyszli na mecz mocno zmotywowani i żądni walki o trzy punkty, jednak jak się później okazało - na chęciach się tylko skończyło. Po dziesięciuu minutach gry słoszewianie bowiem stracili już pierwszą bramkę. Gol dający prowadzenie gościom z Pawłowa padł po perfekcyjnym strzale z rzutu wolnego z około 20 metrów.
Po szybko straconej bramce Gladiator co prawda ożywił się i przejął inicjatywę (gra toczyła się przez niemal całą pierwszą połowę w środku polu) jednak z ich akcji ofensywnych nic wielkiego nie wynikało. Poczynania w ataku gospodarzy kończyły się bowiem w okolicach pola karnego Gwaru. Najbliżej szczęścia w pierwszej połowie był Kamil Dobiasz - piłka po jego strzale w 20 minucie nawet wpadła do bramki gości, jednak gol z powodu spalonego nie został uznany. Po raz drugi golem dla Gladiatora „zapachniało” w 26 minucie, ale po dośrodkowaniu Łukasza Kucharzaka, i strzale głową Michała Jarosławskiego piłka minimalnie jednak minęła bramkę gości.
Mecz został rozstrzygnięty w 44 minucie, kiedy to Gladiator, który optycznie przeważał na boisku i starał się większą liczbą zawodników niepokoić linie obronne pawłowian, został skarcony szybką kontrą i drugim golem dla Gwaru.
Druga odsłona meczu nie zmieniła obrazu gry. Mecz toczył się bowiem głównie w środku polu a samych akcji bramkowych zarówno po jednej jak i drugiej stronie było jak na lekarstwo.
W kolejnych 45 minutach godne odnotowania w poczynaniach Gladiatora były jedynie dwie akcje. W 52 minucie, Kamil Dobiasz, ponownie z pozycji spalonej, po dośrodkowaniu Jarosławskiego trafił do bramki Gwaru. W 68 minucie zaś mocne uderzenie Mariusza Ciskiego z rzutu wolnego z blisko 20 metrów było minimalnie niecelne.
Goście w drugiej odsłonie ograniczyli się do obrony korzystnego rezultatu i tak wynik z pierwszej połowy pozostał nie zmieniony do końca.
Tylko Sona u siebie
W najbliższej kolejce nasze drużyny czeka trudne zadanie - trzy z nich bowiem zagrają na wyjazdach.
Najlepszy obecnie z naszych zespołów - Błękitni Raciąż, o podtrzymanie miana niepokonanej wiosną drużyny (oprócz raciążan niepokonane w tej rundzie pozostają jeszcze tylko Ostrovia i Wieczfnianka), powalczy w Szydłowie z Koroną.
Niewątpliwie jeszcze trudniejsze zadanie czeka baboszewskie Orlęta, które jadą do liderującego Przasnysza i każda zdobycz punktowa będzie ich dużym sukcesem.
Bardzo ważny zaś mecz czeka Gladiatora Słoszewo, który jedzie na mecz z drugim zespołem MKS Mława, który z przewagą trzech punktów jest w tabeli tuż nad słoszewianami.
Na własnym boisku zagra jedynie Sona, a do Nowego Miasta przyjeżdża ostatni zespół okręgówki - GKS Strzegowo. Zawodnikom Sony nadarza się więc idealna okazja, by zrehabilitować się za kompromitującą (0:6) sobotnią porażkę w Szydłowie.
Artur Kołodziejczyk, Marek Wawrowski,
Jacek Wardzyński, Marcin Knisiewicz
sobota, 14.04.
Błękitni Raciąż - Orlęta Baboszewo 4:1 (3:0)
bramka: dla Błękitnych - Banaszewski (12, asysta Marciniak); Banaszewski (15, asysta Kalman), Szczytniewski (37, asysta Marciniak), Kopczyński (55, z karnego po faulu na Kujawskim).
dla Orląt - Marek Charzyński (69, asysta Karwowski).
Błękitni: Marcin Cichowicz - Paweł Kopczyński, Kamil Baranowski, Jarosław Żebrowski, Paweł Kalman, Paweł Szpojankowski (46, Piotr Szpojankowski), Łukasz Gosik, Rafał Szczytniewski (81, Kamil Wróblewski), Łukasz Marciniak (85, Kamil Wójtowicz), Damian Kujawski, Daniel Banaszewski (65, Rafał Bieńkowski).
Orlęta: Marcin Osowski - Grzegorz Rybacki, Andrzej Masiak (65, Radosław Charzyński), Jacek Klimkiewicz, Rafał Wiśniewski (73, Marcin Charzyński), Cezary Mak, Sławomir Ławnicki, Artur Piotrowski (33, Rafał Karcz), Paweł Lewandowski (53, Adam Mak), Marek Karwowski, Marek Charzyński.
czerwona kartka: Ławnicki (89).
sobota, 14.04.
Korona Szydłowo - Sona Nowe Miasto 6:0 (0:0)
Sona: Rafał Wieczorkowski - Dariusz Kordowski, Dariusz Kulpa, Robert Bugalski, Marcin Szwejkowski, Cezariusz Prusinowski, Konrad Wiktorowicz (86, Arkadiusz Majewski), Igor Dzierżanowski, Rafał Załoga, Marcin Macias (72, Paweł Kozłowski), Łukasz Ferski.
niedziela, 15.04.
Gladiator Słoszewo - Gwar Pawłowo 0:2 (0:2)
Gladiator: Michał Korytowski - Jarosław Lewandowski, Mariusz Ciski, Bartosz Karpiński, Robert Dobiasz, Łukasz Kucharzak, Mariusz Kiępczyński, Marcin Stańczak (46, Marcin Garlicki), Krystian Lubelski (64, Łukasz Szabrański), Kamil Dobiasz, Michał Jarosławski.
Pozostałe wyniki XVIII kolejki: * Błękitni Raciąż - Orlęta Baboszewo 4:1 * Gladiator Słoszewo - Gwar Pawłowo 0:2 * Korona Szydłowo - Sona Nowe Miasto 6:0 * Ostrovia Ostrów Maz. - Makowianka Maków Maz. 2:1 * Wkra Bieżuń - MKS Przasnysz 2:3 * Wieczfnianka Wieczfnia - Korona II Ostrołęka 4:0 * GKS Strzegowo - MKS II Mława 1:3.
W następnej, XIX kolejce zagrają (21-22.04.): * Korona Szydłowo - Błękitni Raciąż (jesienią 2:1) - Szydłowo, sobota 21.04., g. 15. * MKS Przasnysz - Orlęta Baboszewo (2:1) - Przasnysz, sobota 21.04., g. 16 * Sona Nowe Miasto - GKS Strzegowo (2:2) - N. Miasto sobota 21.04., godz. 16 * MKS II Mława - Gladiator Słoszewo (2:4) - Mława, niedziela 22.04., g. 16. * Gwar Pawłowo - Makowianka Maków Mazowiecki (0:4) * Ostrovia Ostrów Mazowiecka - Wieczfnianka Wieczfnia (1:0) * Korona II Ostrołęka - Wkra Bieżuń (0:3).
foto: Robert Skwarski, Jacek Wardzyński
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie