Reklama

Liga Okręgowa

08/05/2007 23:38

Tylko Błękitni na pełnym plusie

Tłoczno w czołówce

Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek ligi okręgowej nadal niewiele wiadomo, kto na koniec sezonu cieszyć się będzie z awansu. Lider z Przasnysza gra w kratkę i nie może odskoczyć goniącym go drużynom na bezpieczną odległość. Niespodziewanej porażki z Gwarem Pawłowo doznała też Wieczfnianka i zmarnowała szansę na zrównanie się punktami z liderem.

Zupełnie niespodziewanie do walki o awans włączył się właśnie Gwar, który ma tylko punkt straty do Przasnysza i wyprzedził faworyzowaną drużynę z Wieczfni.

Z walki o awans na dobre odpadła za to Makowianka.

Czy Ostrovia dogoni awans?

Tak jak przewidywaliśmy na samej mecie wygraną może być zupełnie inna drużyna, będąca rewelacją wiosny (7 zwycięstw, 1 remis i żadnej porażki) - Ostrovia Ostrów Mazowiecka. Zespół ten wygrywa mecz za meczem i wykorzystując potknięcia faworytów mozolnie odrabia duże, jesienne straty.

Do Przasnysza obecnie Ostrovia traci już tylko sześć punktów i jeśli podtrzyma swoją formę, a czołówka nadal grać będzie w kratkę, to na koniec sezonu może się okazać, że gdzie - w tym wypadku - kilku się bije, to ktoś inny skorzysta. Niestety w tym sezonie takich emocji jak Ostrovia nie dostarcza żadna z naszych drużyn.

Na koniec będziemy się tylko emocjonować walką o utrzymanie. Na tę chwilę najtrudniejsza jest sytuacja Gladiatora Słoszewo, którego być może na koniec sezonu najbardziej interesować będzie sytuacja w wyższych ligach, bo od tego uzależniona będzie liczba spadających drużyn z okręgówki.

Wiosną pozytywnie emocjonują się jedynie kibice w Raciążu, bo Błękitni grają w tej rundzie bardzo dobrze i w tabeli obejmującej jedynie wiosenne spotkania zajmują pozycję wicelidera. Och, gdyby ta jesień była lepsza...

Lider poległ w Raciążu

I właśnie Błękitni, jako jedyna z naszych drużyn, w minionym tygodniu odnieśli dwa zwycięstwa. O tyle dziwne to były wygrane, że łatwiejsze okazało się pokonanie lidera (4:1) niż ostatniej ekipy ligi - GKS Strzegowo (2:1).

MKS Przasnysz na mecz do Raciąża przyjechał w sobotę, 28 kwietnia. I nie zaprezentowali poziomu predysponującego ich do gry w V lidze. A może inaczej - na zaprezentowanie swoich możliwości po prostu nie pozwolili im grający bardzo dobre spotkanie Błękitni.

I dość szybko objęli prowadzenie, kiedy w 20 minucie spotkania rajdem popisał się Daniel Banaszewski, zdobywając pierwszego gola. A w 53 minucie raciążanie udokumentowali swą dobrą dyspozycję strzelając drugą bramkę. Pięknym podaniem popisał się Rafał Szczytniewski, a wykorzystał je ponownie Banaszewski. Dopiero wówczas piłkarze z Przasnysza chcieli udowodnić, że pierwsze miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku i zabrali się do pracy. Zaczęli grać bardziej ofensywnie, starając się za wszelką cenę strzelić kontaktowego gola. Na taki obraz gry tylko czekali Błękitni, którzy w 66 minucie „zabójczo” skontrowali gości. Banaszewski tym razem pięknie, prostopadle podawał, a do siatki trafił Piotr Jakubowski. Wychowanek Błękitnych - grający w Przasnyszu - Błażej Kokosiński po raz trzeci wyjmował piłkę z siatki.

Gości stać było jedynie na bramkę honorową, którą po błędzie obrony raciążan zdobyli w 76 minucie (w pozostałych sytuacjach pewnie bronił Tomasz Kuligowski). A na koniec Błękitni uderzyli po raz czwarty, kiedy w 86 minucie Rafała Szczytniewskiego dopiero faulem powstrzymał Błażej Kokosiński. Przewinienie to bramkarza gości kosztowało czerwoną kartkę, a całą drużynę rzut karny. Z jedenastu metrów pewnie uderzył Paweł Kopczyński ustalając wynik spotkania na 4:1.

O dziwo, o wiele trudniej przyszło Błękitnym zdobycie trzech punktów w niedzielnym (6.05) meczu z ostatnim w tabeli GKS Strzegowo, gdzie raciążanie pojechali bez trenera, który w tym samym czasie opiekował się także drużyną płockiego Mazowsza. Na domiar złego, po pierwsze zawodnicy chyba trochę zlekceważyli rywala, po drugie raciążan dopadł pech kontuzji. Już na rozgrzewce urazu doznał Jarosław Żebrowski i na boisku wytrzymał ledwie kilka minut. A potem, w trakcie spotkania, z powodu urazów boisko musieli opuścić Piotr Szpojankowski, Łukasz Marciniak i Damian Kujawski.

A dodatkowo po pewnym prowadzeniu gości po pierwszej części gry (gol w 34 minucie Daniela Banaszewskiego), już w 49 minucie gospodarze doprowadzili do wyrównania.

Zapachniało niespodzianką. Błękitnych uratowała szarża Banaszewskiego, który został powstrzymany dopiero faulem w polu karnym. Jedenastkę, tak jak z Przasnyszem, pewnie wykorzystał Paweł Kopczyński i raciążanie zdołali jednak wyjść na prowadzenie. I ostatecznie zdołali ten trudny mecz wygrać, bo po pierwsze gospodarze ostatnie osiem minut musieli grać w dziesiątkę, a po drugie na minutę przed końcem, za błąd przy stracie gola zrehabilitował się bramkarz Błękitnych, Marcin Cichowicz, który obronił precyzyjny strzał zawodnika gospodarzy.

Derby dla Gladiatora

Niedziela, 29 kwietnia, stała zaś pod znakiem kolejnego spotkania derbowego. Do Słoszewa na mecz z Gladiatorem przyjechała Sona Nowe Miasto.

I przegrała 0:2, a dwubramkowa wygrana Gladiatora była jak najbardziej zasłużona. Słoszewianie tego dnia byli lepszym zespołem od Sony, a już na pewno bardziej skutecznym.

Spotkanie nie mogło się lepiej zacząć dla gospodarzy, bowiem już w 3 minucie mogli cieszyć się z prowadzenia. Lewa strona boiska tuż przy linii bocznej - tam właśnie była ustawiona piłka, którą posłał w samo okienko z rzutu wolnego Maciej Burcz. Czy strzelał czy próbował dośrodkować - nieważne, najważniejsze jest, że bramkarz Sony popełnił kardynalny błąd i dał sobie wrzucić „za kołnierz” piłkę, która długo szybowała do bramki. Potem była twarda, prawdziwie derbowa gra i sytuacje po obu stronach. A w głównych rolach przez wiele minut pozostawali bramkarze. Zarówno Rafał Wieczorkowski, jak i Michał Korytowski (szczególnie w sytuacji sam na sam z Marcinem Maciasem) spisywali się na medal. A na pięć minut przed gwizdkiem sędziego na przerwę, po uderzeniu Roberta Dobiasza, piłkę zmierzającą do bramki udało się wybić obrońcom Sony.

W drugiej części tempo gry spadło. Nadal przeważali słoszewianie, a Sona grała bez wiary w końcowy sukces.

Spotkanie zostało rozstrzygnięte w 55 minucie. Marcin Garlicki znakomicie zagrał piłkę głową do Macieja Burcza, a ten ładnym płaskim strzałem pokonał Wieczorkowskiego po raz drugi. Do końca meczu goście nie zdołali stworzyć już żadnej dogodnej sytuacji, a gospodarze mogli nawet wygrać wyżej, ale dobrej sytuacji nie wykorzystał Robert Rutkowski.

Humory zmieniły się po tygodniu

Bohaterom spotkania derbowego nastroje zmieniły się diametralnie w miniony weekend. Tym razem to Gladiator był smutny, a Sona radosna.

Zacznijmy od słoszewian, którzy pojechali na spotkanie z Koroną Szydłowo. I dotkliwie przekonali się, że wyjazdowe spotkania z tą drużyną są bardzo ciężkie (wcześniej w wyjazdowych meczach z Koroną przegrała zarówno Sona jak i Błękitni).

Tak też było z Gladiatorem, a mecz rozstrzygnął się już w pierwszej połowie. Gospodarze w 15, 25 i 41 minucie zdobyli trzy gole, słoszewianie razili nieskutecznością i spotkanie było już praktycznie przegrane.

Dowiodła tego druga połowa meczu, na którą zawodnicy Gladiatora najchętniej spuściliby zasłonę milczenia, bo nie byli w stanie pokusić się choćby o honorowe trafienie.

Sona przerwała złą passę

A w tym czasie zupełnie zmieniły się nastroje w Nowym Mieście. Bardzo słabo spisująca się w ostatnich kolejkach Sona pokusiła się o trzy punkty w trudnym spotkaniu z Makowianką. Sona w tym meczu wykazywała olbrzymią ochotę do gry, dużo było gry bez piłki, można powiedzieć że wybiegała to zwycięstwo. Dobra gra w defensywie spowodowała, że w pierwszej części gry Makowianka zdołała oddać zaledwie jeden groźny strzał na bramkę, Sona miała kilka klarownych sytuacji, ale bramki zdobyła po stałych fragmentach gry.

Zaczęło się dobrze, bo już w 8 minucie wykorzystując błąd bramkarza (po rzucie wolnym Rafała Załogi) na listę strzelców wpisał się Łukasz Ferski. W 25 minucie ponownie Ferski bliski był wykorzystania kolejnego błędu Makowianki, przejął podanie adresowane do jednego z obrońców gości, udało mu się wymanewrować goniącego go obrońcę, z bramkarzem już się jednak ta sztuka nie udała. Tuż przed przerwą kolejne dobre dośrodkowanie w wykonaniu Załogi trafiło tym razem do Konrada Wiktorowicza, ale ten będąc w trudnej sytuacji nie zdołał jednak strzelić w światło bramki.

Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Sona ochoczo atakowała, zmuszając tym samym do błędów swojego przeciwnika. W 55 minucie bliski wykorzystania pomyłki Makowianki był Ferski, lecz jego strzał został zablokowany przez bramkarza, a dobitka z ostrego kąta trafiła tylko w poprzeczkę. W 70 minucie swoją drugą asystę zaliczył Załoga, który perfekcyjnie dograł piłkę z rzutu rożnego wprost na głowę Marcina Maciasa, a ten nie zmarnował już tej sytuacji przełamując swoją niemoc strzelecką (ciekawostką jest fakt, że ostatniego swojego gola napastnik Sony zdobył jesienią w meczu z... Makowianką). Chwilę później Macias już się jednak nie popisał. W polu karnym zderzyli się ze sobą obrońca i bramkarz drużyny przyjezdnej, a napastnik Sony nie trafił do pustej bramki. Na siedem minut przed końcem, po wątpliwym faulu w polu karnym Marcina Szwejkowskiego, goście wykorzystali rzut karny ustalając jednocześnie wynik końcowy tego spotkania na 2:1.

Koszmarny tydzień Orląt

Huśtawki nastrojów nie przeżywały za to Orlęta. Wątpliwa to jednak pociecha, bowiem baboszewianie po prostu zły nastrój mieli zarówno po poprzednim (28.04.) meczu z Koroną II Ostrołęka (porażka 1:2), jak i klęsce (0:12) jaką ponieśli w minioną sobotę w pojedynku z Ostrovią. Była to trzecia i czwarta porażka Orląt z rzędu, co tylko dopełnia minorowy nastrój.

O tym, że baboszewianie są wyraźnym dołku można się było przekonać już w 25 minucie pojedynku na własnym boisku z Koroną. Zaledwie po 25 minutach gry baboszewianie bowiem stracili już pierwszą bramkę, kiedy goście z Ostrołęki zaskoczyli bramkarza gospodarzy już po pierwszym uderzeniu w światło bramki.

Na szczęście - niestety jak się później okazało tylko chwilowe - stracony gol podziałał na Orlęta niezwykle motywująco. Trzy minuty później do remisu doprowadził Marek Kornatowski, który wykorzystał podanie Artura Piotrowskiego. Duży udział przy golu na 1:1 miał także Cezary Mak, który zainicjował akcję bramkową (Mak długim podaniem z lewej strony boiska uruchomił dobrze ustawionego Piotrowskiego, który następnie wyłożył piłkę do będącego w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelca gola).

Po krótkim okresie ciekawej gry mecz znów stracił na atrakcyjności. W sumie godnym odnotowania z pierwszej części gry Orląt był jedynie groźny, choć niecelny, strzał z blisko 16 metrów Pawła Lewandowskiego.

A w drugiej połowie obie drużyny bardziej koncentrowały się na akcjach indywidualnych niż na grze zespołowej. W konsekwencji więc kibice zamiast piłkarskiego meczu oglądali podwórkową kopaninę.

Spotkanie ożywiło się dopiero w końcówce. Baboszewianie bowiem znów musieli gonić wynik, gdyż po kontrze goście zdobyli drugiego i, jak się później okazało, zwycięskiego gola.

Na domiar złego na zaledwie cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego z powodu  kontuzji (skręcenia kostki) boisko musiał opuścić kapitan Orląt Andrzej Masiak.

Ale prawdziwe nieszczęście, jak się okazało, miało dopiero nadejść. A stało się to w sobotnim spotkaniu na boisku rewelacyjnie spisującej się wiosną Ostrovii.

Baboszewianie pojechali na ten mecz w mocno osłabionym składzie (zabrakło: Marcina Osowskiego, Rafała Karcza, Jacka Klimkiewicza, Marka Karwowskiego, Artura Piotrowskiego, Sławomira Ławnickiego, Marka Kornatowskiego, Rafała Mazurowskiego i Grzegorza Rybackiego) i okazało się, że na tak silnego rywala mieli o wiele za mało atutów. Baboszewianie błysnęli jedynie tym, że jako pierwsi oddali groźny strzał na bramkę - uderzenie Rafała Wiśniewskiego obronił jednak bramkarz. Potem na boisku istnieli tylko gospodarze, którzy strzelecką kanonadę rozpoczęli już w 3 minucie spotkania. A w 5 minucie było 2:0 dla Ostrovii i stało się jasne kto w tym spotkaniu będzie górą.

Niemiłym zaskoczeniem były jednak rozmiary porażki baboszewian, którzy tracąc kolejne gole (20, 35, 40) na przerwę schodzili już z pięcioma straconymi bramkami. W drugiej połowie przebieg spotkania niestety zupełnie się nie zmienił i z pewnością o takim meczu baboszewianie będą chcieli po prostu jak najszybciej zapomnieć. W tej części gry gospodarze pięć goli zdobyli po wrzutkach z rzutow rożnych, co było ich najsilniejszą stroną w tym meczu. W końcówce Ostrovia zdobyła jeszcze gole numer 11 i 12, a Orlętom po strzale Marcina Charzyńskiego nie udało się zdobyć choćby honorowej bramki.

Trudna (a może nie) kolejka

Najbliższa kolejka teoretycznie wydaje się trudna, przynajmniej dla części naszych drużyn. Baboszewianie grają z wiceliderem - Gwarem Pawłowo, a Sona jedzie na mecz do Wieczfni.

Jednak może właśnie nie będzie źle, bo wreszcie zwycięska drużyna z Nowego Miasta pokusi się o dobry mecz, a Orlęta przecież grają na własnym boisku.

Łatwiej powinni mieć Błękitni, którzy w Raciążu zagrają z Koroną II Ostrołęka i z pewnością będą chcieli podtrzymać dobrą passę.
W Słoszewie zaś Gladiator podejmie GKS Strzegowo i wygrać z ostatnią w tabeli drużyną po prostu powinien.
Artur Kołodziejczyk, Krzysztof Lewandowski, Jacek Wardzyński, Marcin Knisiewicz, Łukasz Adamiak

sobota, 28.04.
Błękitni Raciąż - MKS Przasnysz 4:1 (1:0)

bramki: Banaszewski (20, asysta Kujawski), Banaszewski (53, asysta Szczytniewski), Jakubowski (66, asysta Banaszewski), Kopczyński (86, rzut karny po faulu na Szczytniewskim).
Błękitni: Tomasz Kuligowski - Paweł Kopczyński, Kamil Baranowski, Jarosław Żebrowski, Paweł Kalman, Łukasz Gosik, Łukasz Marciniak (89, Piotr Woźniak), Paweł Szpojankowski (19, Piotr Jakubowski), Rafał Szczytniewski, Damian Kujawski (84, Piotr Szpojankowski), Daniel Banaszewski (84, Rafał Bieńkowski).

sobota, 28.04.
Orlęta Baboszewo - Korona II Ostrołęka 1:2 (1:1)
bramka: Kornatowski (28, asysta Piotrowski).
Orlęta: Marcin Karwowski - Jacek Klimkiewicz, Andrzej Masiak (86, Marcin Osowski), Rafał Wiśniewski (83, Marcin Charzyński), Rafał Karcz, Cezary Mak,  Artur Piotrowski (51, Radosław Charzyński), Paweł Lewandowski, Arkadiusz Staniszewski (73, Grzegorz Rybacki), Marek Charzyński, Marek Kornatowski.

Niedziela, 29.04.
Gladiator Słoszewo - Sona Nowe Miasto 2:0 (1:0)

bramki: Burcz (3, rzut wolny po faulu na Garlickim), Burcz (55, asysta Garlicki).
Gladiator: Michał Korytowski - Mariusz Kiepczyński, Mariusz Ciski, Andrzej Bąkiewicz (45, Jarosław Lewandowski), Krzysztof Gałązka, Maciej Burcz (86, Krystian Lubelski), Łukasz Kucharzak, Marcin Raczkowski (63, Robert Rutkowski), Jarosław Kaczyński, Robert Dobiasz, Marcin Garlicki.
Sona: Rafał Wieczorkowski - Krzysztof Brudzyński, Robert Bugalski, Dariusz Kordowski, Arkadiusz Majewski, Marcin Szwejkowski, Cezariusz Prusinowski, Konrad Wiktorowicz, Rafał Załoga, Marcin Macias (66, Paweł Kozłowski), Łukasz Ferski.

Pozostałe wyniki XX kolejki: * Błękitni Raciąż - MKS Przasnysz 4:1 * Orlęta Baboszewo - Korona II Ostrołęka 1:2 * Gladiator Słoszewo - Sona Nowe Miasto 2:0 * Ostrovia Ostrów Maz. - Wkra Bieżuń 3:0 * Wieczfnianka Wieczfnia - Gwar Pawłowo 0:3 * Makowianka Maków Maz. - MKS II Mława 1:1 * GKS Strzegowo - Korona Szydłowo 1:3.

sobota, 5.05.
Ostrovia Ostrów Maz. - Orlęta Baboszewo 12:0 (5:0)

Orlęta: Marcin Karwowski - Łukasz Adamiak, Andrzej Michalski , Radosław Charzyński, Marcin Charzyński, Marek Charzyński (46, Piotr Korycki), Adam Mak, Cezary Mak, Mateusz Solecki (25, Arkadiusz Staniszewski), Paweł Lewandowski, Rafał Wiśniewski.

sobota, 5.05.
Sona Nowe Miasto - Makowianka Maków Maz. 2:1 (1:0)

bramka: Ferski (8, asysta Załoga), Macias (70, asysta Załoga).
Sona: Rafał Wieczorkowski - Dariusz Kordowski, Arkadiusz Majewski (77, Łukasz Chmielewski), Arkadiusz Murawski (90, Marcin Kraszewski), Robert Bugalski, Marcin Szwejkowski, Konrad Wiktorowicz, Rafał Załoga, Paweł Kozłowski, Marcin Macias (82, Damian Smoliński), Łukasz Ferski (87, Piotr Jastrzębski).

sobota, 5.05.
Korona Szydłowo - Gladiator Słoszewo 3:0 (3:0)

Gladiator: Michał Korytowski - Andrzej Bąkiewicz, Mariusz Kiępczyński, Artur Pyrzyński, Jarosław Lewandowski (46, Michał Jarosławski), Marcin Garlicki, Łukasz Kucharzak, Marcin Raczkowski, Łukasz Szabrański, Maciej Burcz, Robert Dobiasz.

niedziela, 6.05.
GKS Strzegowo - Błękitni Raciąż 1:2 (0:1)

bramki: Banaszewski (34, asysta Baranowski), Kopczyński (75, rzut karny po faulu na Banaszewskim).
Błękitni: Marcin Cichowicz - Kamil Baranowski, Paweł Kopczyński, Łukasz Gosik, Jarosław Żebrowski (5, Kamil Wróblewski), Paweł Kalman, Rafał Szczytniewski, Piotr Szpojankowski (70, Piotr Woźniak), Łukasz Marciniak (48, Rafał Bieńkowski), Daniel Banaszewski, Damian Kujawski (54, Jacek Niemociński).

Pozostałe wyniki XXI kolejka: * GKS Strzegowo - Błękitni Raciąż 1:2 * Korona Szydłowo - Gladiator Słoszewo 3:0 * Sona Nowe Miasto - Makowianka Maków Maz. 2:1 * Ostrovia Ostrów Maz. - Orlęta Baboszewo 12:0 * MKS II Mława - Wieczfnianka 0:4 * Gwar Pawłowo - Wkra Bieżuń 2:1 * Korona II Ostrołęka - MKS Przasnysz 1:2.

W następnej, XXII kolejce zagrają (12-13.05.): * Błękitni Raciąż - Korona II Ostrołęka (jesienią 1:4) - Raciąż, sobota 12.05., g. 15 * Orlęta Baboszewo - Gwar Pawłowo (2:1) - Baboszewo, sobota 12.05., g. 16 * Wieczfnianka Wieczfnia - Sona Nowe Miasto (3:1) - Wieczfnia, sobota, 12.05., g. 15 * Gladiator Słoszewo - GKS Strzegowo (2:0) - Słoszewo sobota 12.05., g. 16 * MKS Przasnysz - Ostrovia Ostrów Mazowiecka (3:0) * Wkra Bieżuń - MKS II Mława (2:1) * Makowianka Maków Mazowiecki - Korona Szydłowo (3:0 w).


Tabela Ligi Okręgowej

foto: Robert Skwarski, Krzysztof Lewandowski, Jacek Wardzyński


„Królem polowania” w minionym tygodniu na boiskach okręgówki okazał się zawodnik Błękitnych Raciąż Daniel Banaszewski. Trzy gole plus dwie asysty to dorobek tego napastnika, który bardzo mocno przyczynił się do dwóch wygranych raciążan.

Więcej zdjęć w galerii

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do