
Nastawiłam budzik w komórce na całkowicie dziką godzinę, a mianowicie 5 rano. Nie chciałam się spóźnić, a Tosię z Bronką ktoś przecież nakarmić musi. Rodzice nadal się nie pogodzili, co oznacza, że u mnie jeszcze mieszkali, nie miałam więc wyjścia i powiedziałam, że rozpoczynam pracę w urzędzie, nie wspominając oczywiście o reszcie szczegółów, dotyczących demaskowania prezydenta. Moja rodzicielka zachwycona raczej nie była. Nadal uważa, że powinnam spadek po Zuzannie sprzedać i wrócić do kariery w wielkim mieście.
Dwie godziny przed czasem byłam już gotowa do wyjścia. Usiadłam na ganku i już miałam się zacząć denerwować, tak na wszelki wypadek, tym, co mnie w tym urzędzie spotkać może, gdy przyszedł Adam. Świeżutki, pachnący czymś nieziemsko i jeszcze z mokrymi włosami… Hm… Moje myśli więc poszybowały nieco w innym kierunku niż praca w ratuszu i musiałam się skoncentrować, by udawać, że wcale, ale to absolutnie wcale nie rusza mnie to, że siedzi sobie obok….Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie