Reklama

Po której stronie leży racja?

12/07/2017 21:51
Pacjent swoje, szpital swoje
Jeszcze w czerwcu w naszej redakcji o interwencję poprosił mieszkaniec Płocka, skarżąc się, że został źle potraktowany w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w płońskim szpitalu, do którego zgłosił się z poparzeniem słonecznym. Doznał go, pływając kajakiem po Wkrze.

Pan Paweł w rozmowie z nami mówił, że do szpitala zgłosił się z prośbą o udzielenie pomocy medycznej lub informacji, jakie maści lub leki ma kupić, żeby złagodzić poparzenie.

- Poinformowałem lekarza, że rozumiem, że są cięższe przypadki i że chcę tylko uzyskać doraźną pomoc - opowiadał. Jak dodawał - lekarz od razu poinformował go, że z takim przypadkiem trzeba zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu, a nie na SOR. - Lekarz nie chciał udzielić mi pomocy i jeszcze krzyczał, żebym opuścił izbę przyjęć, bo wezwie policję, że chcę wyłudzić zwolnienie lekarskie - opowiadał.

Narzeczona z dyktafonem

Według relacji płocczanina po tym, co usłyszał od lekarza, poprosił go o przedstawienie się, bo będzie chciał złożyć na niego skargę, ale lekarz miał odmówić podania swoich personaliów, mówiąc, że nie ma takiego obowiązku. Jak opowiadał pan Paweł, po słowach lekarza opuścił izbę przyjęć. Po chwili do pielęgniarek pełniących dyżur udała się narzeczona płocczanina z włączonym dyktafonem i poprosiła o podanie imienia i nazwiska lekarza, który odmówił udzielenia pomocy narzeczonemu. Pielęgniarki również nie chciały podać personaliów lekarza, a widząc, że kobieta nagrywa rozmowę poprosiły, żeby najpierw wyłączyła sprzęt. Kobieta jednak nie posłuchała ich i nagrywała dalej. Na nagraniu faktycznie słychać rozmowę z pielęgniarkami i to, że odmawiają podania personaliów lekarza.

Po wizycie w płońskim szpitalu, mieszkaniec Płocka przyjechał do naszej redakcji poskarżyć się na to, jak został potraktowany. Jak twierdził - przyjechał do Płońszczaka z prośbą o zajęcie się jego przypadkiem, żeby pomóc w ten sposób innym pacjentom, którzy trafią na ten oddział. Kilka dni później mmsem pacjent przysłał do naszej redakcji zdjęcie recepty, oraz informację, że lekarz rodzinny z Płocka wystawił mu zwolnienie lekarskie w związku z poparzeniem słonecznym, którego doznał pływając kajakiem.

Pan Paweł w smsie napisał, że od lekarza pierwszego kontaktu dowiedział się, że wbrew pozorom takie poparzenie może skończyć się naprawdę źle i, że nie wolno tego lekceważyć dlatego też otrzymał zwolnienie do końca tygodnia.

Wersja szpitala

Zdarzenie opisaliśmy rzeczniczce prasowej płońskiego szpitala Elżbiecie Dłabik, która po kilku dniach przysłała wyjaśnienie od koordynatora Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który odpiera zarzuty płocczanina. Z pisma wynika, że mieszkaniec Płocka faktycznie zgłosił się do płońskiego szpitala, ale przebieg jego wizyty nie był taki, jak opisywał w naszej redakcji.

- W dniu 19.06.2017 r. około godz. 14 na SOR zgłosił się mężczyzna z objawami oparzenia słonecznego I stopnia na kończynach  z towarzyszącym łuszczącym się naskórkiem sprzed kilku dni - napisała w piśmie do redakcji koordynator oddziału Justyna Sieklucka. Jak dodaje - mężczyzna został zbadany przez lekarza dyżurnego (przeprowadzono badanie podmiotowe i przedmiotowe), zakwalifikowany w segregacji medycznej do koloru niebieskiego (pacjent nie wymagający diagnostyki i leczenia w SOR) i poinformowany, że z takim problemem powinien zgłosić się do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej (nie ma znaczenia, skąd jest pacjent, każdy POZ świadczy usługi wizyty jednorazowej w sytuacji, gdy pacjent potrzebuje porady lekarskiej poza swoim miejscem zamieszkania).

W piśmie szpital odnosi się również do zarzutów pacjenta, że lekarz nie udzielił mu pomocy i informacji jak postępować przy poparzeniu słonecznym.

- Dodatkowo lekarz udzielił panu informacji na temat pielęgnacji skóry po oparzeniu słonecznym. Według relacji lekarza i dyżurujących pielęgniarek (wpis w raporcie) mężczyzna zachowywał się pretensjonalnie, głośno, straszył skargami i sądem. Zażądał od lekarza dyżurującego SOR zwolnienia lekarskiego. Lekarz dyżurny poinformował pana, że nie widzi wskazań do wystawienia zwolnienia, co poskutkowało jeszcze większą agresją ze strony mężczyzny - czytamy w piśmie przysłanym przez rzecznik szpitala Elżbietę Dłabik. - Żądał podania danych osobowych lekarza i pielęgniarek. Poproszono mężczyznę o dowód osobisty lub podanie swoich danych osobowych w celu rejestracji w Książce Przyjęć Ambulatoryjnej, celem wpisania porady, wypisania karty informacyjnej i wpisania zaleceń - mężczyzna odmówił podania swoich danych personalnych, odmówił okazania dowodu osobistego. Stwierdził, że skoro nie uzyska tutaj zwolnienia lekarskiego, nie poda danych i nie życzy sobie wpisywania go nigdzie. Tym samym odmówił zakwalifikowania go jako pacjenta, a co za tym idzie, pielęgniarka i lekarz nie mieli obowiązku podawania swoich danych osobowych. Personel medyczny nie ma obowiązku przedstawiania się każdemu, kto wejdzie z ulicy, każdej osobie postronnej, która przypadkiem wejdzie do szpitala - obowiązkiem personelu jest przedstawienie się pacjentowi, rodzinie, która jest upoważniona do dowiadywania się o stanie zdrowia pacjenta. Poza tym każdy pracownik SOR posiada identyfikator z danymi osobowymi i funkcją - napisał w piśmie przedstawiciel szpitala.

Zadania SOR

Płońscy medycy przestrzegają też, żeby zastanowić się chwilę, czy jechać do szpitala z krzykiem i straszeniem, czy po prostu udać się do apteki i kupić maść na poparzenie.

Jak wyjaśnia dalej koordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - pretensje, z którymi zgłosił się mieszkaniec Płocka do Płońszczaka, są bezpodstawne. Jak wskazuje, SOR jest oddziałem do diagnostyki i stabilizacji funkcji życiowych pacjentów w stanie nagłego zagrożenia zdrowia i życia. Przypadki, takie jak pana Pawła i podobne, powinny być załatwiane w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Każdy taki przypadek niezagrażający w żaden sposób zdrowiu i życiu odciąga lekarza dyżurującego od pacjentów, którzy wymagają pilnej diagnostyki i pomocy, co stwarza dla nich dodatkowe zagrożenie. Warto się czasami dwa razy zastanowić, z czym zgłaszamy się do SOR i zastanowić się nad tym, że skoro czekamy to mamy szczęście, bo przyjęci jako pierwsi są ci w stanie zagrożenia zdrowia lub życia.

Łukasz Wielechowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do