
Jak już informowaliśmy - ośmioro radnych miasta Płońska podpisało się pod listem otwartym, skierowanym do władz powiatu. Radni pytali w nim o szpital, m.in. o powody odwołania ze stanowiska dyrektora Pawła Obermeyera. Na czwartkowej sesji (20 kwietnia) gościły władze powiatu i dyrekcja szpitala. Starosta Elżbieta Wiśniewska, która odczytała odpowiedź zarządu na list otwarty, w późniejszej dyskusji powiedziała, że zainteresowanie szpitalem jest udawane, a pytania zadano pod publiczkę. Radna Alina Braulińska komentowała, że odpowiedź zarządu to buta i arogancja.
Pod listem otwartym podpisali się radni miasta Płońska: Henryk Zienkiewicz, Alina Braulińska, Antoni Rączkowski, Andrzej Kwiatkowski, Arkadiusz Barański, Małgorzata Adamska-Jasińska, Leszek Kalkowski, Aneta Jerzak. Sformułowano w nim 14 pytań, w tym m.in. o przyczyny odwołania dyrektora SP ZZOZ w Płońsku Pawła Obermeyera, kwotę zadłużenia szpitala w momencie odwołania poszczególnych kilku dyrektorów, o powołanie na stanowisko zastępcy dyrektora szpitala Grzegorza Czerniawskiego, a także o to, czy nie zachodzą działania zmierzające do prywatyzacji szpitala.
Starostowie na sesji…
Na czwartkowej (20 kwietnia) sesji rady miasta Płońska gościły władze powiatu: starosta Elżbieta Wiśniewska i wicestarosta Krzysztof Wrzesiński oraz p.o. dyrektora szpitala Witold Achciński i zastępca ds. administracyjnych Grzegorz Czerniawski.
Starosta Wiśniewska powiedziała, że obecność wynika z faktu, iż na ostatniej sesji rady miasta, a potem w przestrzeni publicznej zaistniał list otwarty i zarząd odpowiedź z tej sprawie przygotował. Starosta odczytała odpowiedź, która jest następująca:
„Zarząd Powiatu Płońskiego pragnie wyrazić wdzięczność ośmiorgu radnym Rady Miejskiej w Płońsku za troskę o bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców Płońska i powiatu płońskiego oraz o los szpitala.
Uprzejmie przypominamy, iż macie Państwo swojego przedstawiciela w Radzie Społecznej SPZZOZ w Płońsku, która jest organem doradczym i opiniującym dla dyrekcji szpitala posiadającego odrębną osobowość prawną. I tą drogą prosimy kierować swoje ewentualne sugestie i pytania, pozostawiając funkcje kontrolne właściwym organom i instytucjom.
Macie też Państwo możliwość dać wyraz swojej troski o szpital, przeznaczając środki na niezbędny w szpitalu sprzęt medyczny, z którego korzysta ponad 20 tys. mieszkańców miasta Płońska.
Warto pamiętać, iż tylko w tym roku do kasy miasta z kasy powiatu wpłynęła kwota prawie 76 tys. zł jako opłata planistyczna w związku z uchwalonym przez radę miejską planem zagospodarowania przestrzennego. Cały dochód ze sprzedanych powiatowych działek, ponad 6 mln zł przekazaliśmy na inwestycje w szpitalu, a prawie 76 tys. zł w związku z tą transakcją otrzymało w styczniu 2023 roku Miasto Płońsk. Przyłączamy się do prośby dyrekcji szpitala, by te środki wróciły do budżetu szpitala.
Podobnym gestem byłby zwrot - w formie dotacji celowej - podatku od nieruchomości, jaki szpital musi zapłacić w 2023 roku miastu, a jest to niebagatelna kwota ponad 196 tys. zł. Biorąc pod uwagę sytuację finansową szpitala, taki zastrzyk pieniędzy, byłby prawdziwym gestem dobrej woli świadczącym o rzeczywistej, autentycznej, a nie deklarowanej trosce radnych miejskich o szpital, w którym leczą się mieszkańcy Płońska, w tym także bliscy radnych podpisanych pod listem otwartym.
W załączeniu raz jeszcze przekazujemy pisma, jakie dyrekcja szpitala skierowała do burmistrza oraz radnych miejskich wraz z odpowiedzią, jaką otrzymała w odpowiedzi na prośbę o dotację na zakup myjni do endoskopów. Ta niemalże anonimowa odpowiedź na pismo skierowane przez dyrektora szpitala do Pana burmistrza, podpisana w sposób nieczytelny przez jakiegoś urzędnika, jest najlepszym komentarzem do „listu otwartego Państwa radnych”, świadczy bowiem o braku szacunku i otwartości na problemy szpitala”.
Może miasto chce przejąć szpital?
Starosta Wiśniewska mówiła, że prawo daje możliwość zmiany organu prowadzącego i jeśli miasto uważa, że lepiej będzie zarządzało szpitalem, to jest gotowa rozpocząć rozmowy.
Przewodniczący rady, Henryk Zienkiewicz powiedział, że w przedstawionym przez starostę piśmie nie widzi żadnej odpowiedzi na żadne z 14 pytań, jakie radni miejscy zadali.
- Przykro mi, że koleżanka, która jest urzędnikiem takie kalumnie rzuca na urzędników przez podwórko, nie pierwszy raz i nie ostatni - komentował burmistrz Andrzej Pietrasik. - Pani widzi tylko jedną stronę. Najlepszym sposobem, by zamknąć komuś usta, to go wyeliminować, tak jak zostałem wyeliminowany z rady powiatowej rynku pracy.
Na sesji wyjaśniano, że w odpowiedzi na prośbę o dofinansowanie dla szpitala była tylko parafka urzędnika, z uwagi na jego imienną pieczątkę.
Burmistrz dodawał, iż budżet miasta jest trudny, więc obecnie nie można przekazać dotacji ani zwolnić szpitala z podatku, ale dotrzyma słowa i miasto zakupi sprzęt w tym roku. Argumentował, że nie można mieć innego zdania, bo od razu jest się wrogiem, najlepiej gdyby nikt o nic nie pytał, a radni mają przecież prawo pytać.
- Ja w swojej karierze samorządowca nie starałem się zadawać pytań szpitalowi, bo to nie jest nasza jednostka, mamy swoje podwórko, własne kłopoty. Nie zadawałem pytań, ale chciałem pomóc, współpracowałem, nie patrząc kto jest dyrektorem - mówił radny Marcin Kośmider. - Szpital jest powiatowy, ale leczymy się w nim wszyscy, to dobro wspólne i wypadałoby już zakopać ten topór wojenny. Takie są odczucia mieszkańców. Trzeba zacząć współpracować.
Buta i arogancja…
Wiceprzewodnicząca rady miejskiej, Alina Braulińska mówiła, że była w szoku słuchając odpowiedzi zarządu na list otwarty. Argumentowała, że wybrano formę listu otwartego, by zmusić władze powiatu na odpowiedź, bo wcześniej ich nie udzielano.
- W tym liście skierowaliśmy 14 pytań, które otrzymujemy od mieszkańców - mówiła radna. - Nie możemy nie reagować na ich sygnały i obawy, dotyczące sytuacji szpitala. Czy nas nie ma prawa to interesować?
Dodawała, że w ślad za listem otwartym pojawiły pisma o pieniądze na szpital, a przecież pomoc ze strony miasta od lat była.
- Dla mnie jest to buta i arogancja - powiedziała radna o odpowiedzi na list otwarty.
Radny Andrzej Kwiatkowski stwierdził, że jego zdaniem sytuacja dotycząca szpitala jest niebezpieczna, zmieniają się dyrektorzy i nie ma możliwości, by w takich warunkach jakakolwiek jednostka funkcjonowała prawidłowo, a próba skierowania zainteresowania opinii publicznej na inne sprawy nie jest właściwą drogą.
Radny Krzysztof Tucholski apelował, by zakończyć spory, bo mieszkańców to nie obchodzi. Mieszkańcy chcą mieć szpital, w którym uzyskają pomoc. Zdaniem radnego trzeba znaleźć pomysł na rozwiązanie problemu, jakim jest zadłużenie szpitala.
Nie interesujecie się szpitalem…
- Odpowiedzieliśmy w taki sposób, w jaki uznaliśmy za stosowne. A dlaczego tak? - mówiła starosta Elżbieta Wiśniewska, cytując trzy z kilkunastu pytań z otwartego listu, a dotyczące powołania na stanowisko zastępcy dyrektora szpitala Grzegorza Czerniawskiego. - Z całym szacunkiem, ale co chcecie ustalić poprzez te pytania? Nasz brak odpowiedzi stąd wynika. Państwo nie interesujecie się szpitalem, mówię to z całą stanowczością. Państwo tylko mówicie, że interesujecie się szpitalem.
Starosta dodawała, że jeśli ktoś interesuje się, to wszystko jest w biuletynie informacji publicznej, każdy ma do tego dostęp, a pytania radnych miejskiej są „czysto pod publiczkę”
- Doskonale wszyscy o tym wiemy - mówiła, komentując, iż dyskusja na temat szpitala jest żenująca. - Gdyby nie było potrzeby zmiany dyrektorów, to byśmy tego nie robili, to nie jest komfortowa sytuacja. Jest to w pewnym sensie nasza, jako zarządu porażka.
Przewodniczący Henryk Zienkiewicz stwierdził, by radnych miejskich nie pouczać, a zadane pytania nie były obraźliwe, ale merytoryczne. (ko); foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co na to burmistrz L. Kraśniewska?