
Rekultywacja kontrolowana
Gmina Czerwińsk zamknęła wysypisko śmieci w Janikowie i przystąpiła do rekultywacji terenu. Do gminy zgłosiła się firma, która zaproponowała wykonanie rekultywacji za darmo. Gdy rozpoczęła prace, na wysypisko zaczęły przyjeżdżać ciężarówki z odpadami. A to zaniepokoiło okolicznych mieszkańców, którzy zaalarmowali Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Jak już informowaliśmy, zaczęło się od tego, że urząd wojewódzki naliczył gminie wysokie opłaty za składowanie śmieci na wysypisku w Janikowie. Gmina wystąpiła do starostwa o wydanie decyzji dotyczącej zamknięcia wysypiska i jego rekultywacji.
Wydział ochrony środowiska płońskiego starostwa wydał taką decyzję w połowie września, wyrażając w niej zgodę na zamknięcie wysypiska i określając sposób rekultywacji, która miała się zakończyć w 2009 roku.
Niebawem na wysypisku pojawiły się koparki i pracownicy, a do Janikowa zaczęły przyjeżdżać ciężarówki, które przywoziły jakieś odpady. Jakie, tego mieszkańcy nie widzieli, ponieważ samochody były oplandekowane, w każdym razie zaczęło w okolicy śmierdzieć.
- Poszliśmy na wysypisko, żeby zobaczyć, co tam się dzieje - mówi jeden z mieszkańców Janikowa. - Zdążyliśmy dojść do bramy i zostaliśmy wypędzeni. Ludzie robili zdjęcia na dowód, że na wysypisko przywożone są odpady.
Zaniepokojeni mieszkańcy zaalarmowali Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który w ubiegłym tygodniu rozpoczął kontrolę. Inspektorka WIOŚ przyjechała na wysypisko w piątek, 26 października, w oględzinach uczestniczył wójt Michał Walerysiak, urzędnicy gminy i przedstawiciel właściciela firmy wykonującej rekultywację. Właściciela firmy nie było, ponieważ zachorował.
Zarówno urzędnicy gminy jak i przedstawiciel właściciela zapewniali, że prace na wysypisku są prowadzone zgodnie z dokumentacją. Rzeczywiście tak jest, ale pytanie, czy dokumentacja rekultywacji jest prawidłowa?
Bowiem wydana przez starostwo decyzja, określająca sposoby rekultywacji, dopuszcza użycie - oprócz gruzu, piasku, żużlu czy popiołu - osadów ściekowych i nawet zmieszanych odpadów komunalnych. A to oznacza, że rekultywacja zamkniętego wysypiska może polegać na przywożeniu śmieci z zewnątrz - co brzmi niedorzecznie.
Jednocześnie starostwo zezwoliło firmie na przyjmowanie na składowisku odpadów do odzysku. Mało tego, we wcześniejszym projekcie rekultywacji wysypiska, zleconej przez gminę, jest zapis, że do formowania pryzmy można użyć odpadów komunalnych, a do momentu obwałowania wysypiska można je przez jakiś czas eksploatować. A ponieważ na terenie gminy Czerwińsk nie ma wiele odpadów, możliwy jest ich dowóz spoza gminy.
W piątek, 26 października, w gminie odbyła się sesja rady, na której padły pytania dotyczące przyjeżdżających na wysypisko ciężarówek z odpadami.
Wójt Michał Walerysiak odpowiadał radnym, że znalazł firmę, która chciała wykonać rekultywację bezkosztowo. Zapowiedział, że będzie przyglądał się temu co dzieje się na wysypisku, będzie wysyłał tam pracowników i nawet zainstaluje kamerę, bo Czerwińsk jest blisko Warszawy, która chce się pozbyć swoich śmieci. Ale z drugiej strony, powiedział, na tym polegają przepisy, że odpady można przywozić.
- Chciałem zrobić rekultywację jak najtaniej - mówił podczas oględzin wysypiska wójt Walerysiak. - Kosztorys dotyczący podobnego wysypiska opiewał na kwotę ponad półtora miliona złotych. Ta firma chciała zrobić rekultywację za darmo, sam nie wiem dlaczego. Jak to wszystko przeżyję i się nie wykończę, to może zrozumiem. Podejmowaliśmy decyzję szybko, bo naliczono nam wysokie kary za składowanie śmieci.
Formalności zostały przeprowadzone, starostwo wydało decyzję, w której zezwala na użycie odpadów komunalnych (16 tys. ton rocznie). Na inwestycji zyskuje gmina - która za rekultywację nie płaci i firma, która zarabia na przywiezionych do rekultywacji odpadach.
Do czasu wyjaśnienia sprawy wójt zakazał firmie przywożenia do Janikowa odpadów.
WIOŚ poinformował nas, że wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w sprawie stwierdzenia, czy decyzja starostwa, dotycząca rekultywacji jest zgodna z prawem. WIOŚ kwestionuje m.in. zapisy zezwalające na rekultywację przy użyciu odpadów komunalnych z zewnątrz. Zdaniem WIOŚ są niezgodne z prawem.
Naczelnik wydziału środowiska w płońskim starostwie, Włodzimierz Giziński poinformował, że wniosek gminy w sprawie wydania decyzji o zamknięciu wysypiska, podpisany przez wójta Michała Walerysiaka określał sposób zamknięcia wysypiska i zawierał zapisy o użyciu odpadów komunalnych. Taki zapis był również w projekcie rekultywacji i projektant taki sposób sugerował. Zapis o niesegregowanych odpadach komunalnych rzeczywiście znalazł się w decyzji, ale naczelnik twierdzi, że przez przeoczenie, ponieważ w rozporządzeniu takie odpady nie figurują.
Naczelnik twierdzi, że starostwo, niezależnie od postanowienia SKO zmieni decyzję dotyczącą zamknięcia wysypiska, wykreślając z niej zapis o użyciu niesegregowanych odpadów komunalnych, jak również trzy inne, które dotyczą między innymi odpadów z targowisk, czy odpadów komunalnych nie wymienionych w innych podgrupach. Wszystkie cztery zapisy zakwestionował WIOŚ.
Prace na wysypisku w Janikowie wykonuje firma, która ma oddział w Płocku. Jej właściciel, zapytany o tę sprawę, poinformował, że radni i wójt zaakceptowali taki sposób rekultywacji. Od momentu wydania decyzji o zamknięciu wysypiska gmina nie płaci kar za składowanie śmieci.
Właściciel powiedział, że firma wykonuje inwestycję praktycznie za darmo, wskutek czego gmina zaoszczędziłaby na rekultywacji ponad 1 mln zł. Jego zdaniem przyjmowanie odpadów z terenu gminy i z zewnątrz nie oznacza, że firma na tym zarobi, ponieważ rekultywacja jest kosztowna.
Powiedział również, że całe zamieszanie jest wynikiem zemsty jednej, mieszkającej nieopodal wysypiska osoby, która robiła zdjęcia i straszyła prokuraturą.
Właściciel nie wie, czy firma będzie wykonywała prace, jeśli decyzja starostwa zostanie zmieniona.
Do sprawy wrócimy.
Katarzyna Olszewska
foto: Anna Ziółkowska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie