
Ale będzie proces!
W piątek, 26 października Prokuratura Okręgowa w Płocku - przesłaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko burmistrzowi Płońska, jego żonie i kierownikowi targowisk - zakończyła trwające od dwóch lat śledztwo.
Już niedługo wszystko się więc wyjaśni.
Rozprawa sądowa, poprzez przedstawienie dowodów, zeznania świadków (zarówno oskarżenia jak i obrony), a w ślad za tym relacje mediów z przebiegu procesu pozwoli płońszczanom poznać wszystkie aspekty tej sprawy.
Zobaczymy, czy rację mają oskarżający, czy ci co się bronią.
Proces ten będzie z pewnością wielkim wydarzeniem lokalnym.
A ostatecznie o winie lub niewinności zawyrokuje niezawisły sąd.
Akt oskarżenia
O wielowątkowym śledztwie dotyczącym miejskich spraw wielokrotnie informowaliśmy. Śledztwo rozpoczęło się jesienią 2005 roku, gdy komisja rewizyjna rady miasta po konsultacji z ówczesnym przewodniczącym rady, Zygmuntem Aleksandrowiczem, przekazała organom ścigania oświadczenie pracownika interwencyjnego, zatrudnionego na potrzeby gospodarstwa pomocniczego, który twierdził, że w godzinach pracy urzędu pracował na terenie prywatnej posesji burmistrza.
Burmistrz mówił wówczas, że pracownik wykonał pracę na podstawie umowy zlecenia z gospodarstwem pomocniczym urzędu, które otrzymało za wykonaną usługę zapłatę. Potem, jak wynikało z informacji prokuratury - pojawiły się kolejne wątki, głównie dotyczące miejskich przetargów i spraw miejskich na przestrzeni wielu lat. Te kolejne wątki miały wynikać z przesłuchań świadków, w tym również miejskich radnych. Prokuratura prowadziła przesłuchania, zabezpieczała kolejne, urzędowe dokumenty przez dwa lata.
W marcu prokuratura postawiła burmistrzowi pięć zarzutów, w tym dwa dotyczące zwalniania pracowników, trzeci - nieprawidłowości w zatrudnieniu kierownika miejskich targowisk, czwarty - zatrudnienia pracowników interwencyjnych na rzecz prywatnych osób. Piąty dotyczył płatności za publikację notki biograficznej o burmistrzu do książki „Kto jest kim”. W połowie lipca prokuratura przedstawiła burmistrzowi kolejne trzy zarzuty: nakłaniania do poświadczenia nieprawdy w piśmie kierowanym do rady miejskiej, przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie 4000 zł za zatrudnienie na stażu osoby w ratuszu i nakłanianie urzędniczki miejskiej do składania fałszywych zeznań. W trakcie śledztwa prokuratura umorzyła większość wątków, dotyczących głównie miejskich przetargów.
Burmistrz wielokrotnie proszony o komentarz w sprawie śledztwa i zarzutów mówił, że jest niewinny, co udowodni, a cała sprawa jest wynikiem walki politycznej, jaką z nim prowadzą jego przeciwnicy.
Prokuratura, jak już informowaliśmy, postawiła żonie burmistrza zarzut utrudniania śledztwa, a kierownikowi gospodarstwa pomocniczego Urzędu Miasta w Płońsku zarzut utrudniania śledztwa i drugi - składania fałszywych zeznań. Obydwoje twierdzili, że są niewinni.
Z informacji rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Płocku, Iwony Śmigielskiej-Kowalskiej wynika, że akt oskarżenia dotyczy burmistrza, jego żony i kierownika gospodarstwa.
Akt zawiera zarzuty sformułowane przez prokuraturę w trakcie śledztwa.
- W piątek, 26 października akt oskarżenia został wysłany do Sądu Rejonowego w Płońsku - informuje rzeczniczka płockiej prokuratury. - W przypadku burmistrza zawiera osiem zarzutów, w tym pięć urzędniczych, czyli dotyczących przekroczenia uprawnień. Pierwszy dotyczy polecenia zapłaty za notkę biograficzną w książce, drugi wskazania komisji przetargowej wybrania określonego oferenta na zarządzanie targowiskami, trzeci rozwiązania umów o pracę z pięcioma osobami na szkodę interesu publicznego i tych osób, czwarty rozwiązania umowy o pracę z osobą, którą do pracy w urzędzie przywrócił sąd, piąty zatrudnienia na prywatnej posesji dwóch osób, których pracę refundował urząd pracy. Szósty zarzut w akcie oskarżenia dotyczy wydania przez burmistrza polecenia podwładnemu - kierownikowi biura rady, poświadczenia nieprawdy w piśmie do rady, siódmy, korupcyjny - przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za pracę, a ósmy - nakłaniania osoby do składania fałszywych zeznań już w trakcie śledztwa.
Zarzut, który prokuratura postawiła żonie burmistrza i dwa postawione kierownikowi gospodarstwa pomocniczego, dotyczą tylko jednego wątku, od którego śledztwo miało się zacząć, a mianowicie zatrudnienia na posesji burmistrza pracownika z robót interwencyjnych.
Akt oskarżenia został skierowany do płońskiego sądu. Nie wiadomo natomiast, czy w Płońsku będzie proces, ponieważ każdy z sędziów, który uznałby iż może być stronniczy, ma prawo wyłączyć się z prowadzenia danej sprawy.
Jeśli wszyscy sędziowie w Płońsku tak by zdecydowali, akta trafią do innego sądu.
Burmistrz na konferencji: jestem niewinny
W poniedziałek, 29 października, w płońskim ratuszu odbyła się konferencja prasowa burmistrza Andrzeja Pietrasika, poświęcona między innymi aktowi oskarżenia.
- Dowiedziałem się o tym fakcie z piątkowego wydania Gazety Wyborczej - powiedział podczas konferencji burmistrz Pietrasik. - Oficjalnie nie dostałem żadnego zawiadomienia z prokuratury, tak jak wcześniej, w trakcie śledztwa, gdy dowiadywałem się o sprawach dotyczących mojej osoby z prasy, albo od radnych, którzy składali na mnie doniesienia. Mam osiem zarzutów, moja żona jeden - według mnie za to, że jest moją żoną. Chciałem przypomnieć, że wszystkie doniesienia dotyczące przetargów, zostały umorzone.
Burmistrz podkreślał, że część wniosków dowodowych, które składał, zostało przez prokuraturę odrzuconych bądź uwzględnionych tylko w części, mimo iż dotyczyły spraw, w których zeznania świadków były rozbieżne i jego zdaniem potrzebna byłaby konfrontacja. Zdaniem burmistrza w toku śledztwa dochodziło do przecieków informacji - o wizytach policji w urzędzie czy domu burmistrza mieli wcześniej wiedzieć radni i dziennikarze. Burmistrz twierdził, że śledztwo było wykorzystywane przeciwko niemu w kampanii wyborczej i poinformował, że w ubiegłym roku w dniu wyświęcenia nowego ratusza został zatrzymany w domu przez policję, ale na interwencję księdza odstąpiono od czynności.
- Wierzę, że wszystkie te wątpliwości i niejasności uda mi się wyjaśnić przed sądem - mówił burmistrz. Dodał, że cała sprawa zaczęła się nie jesienią 2005, a w lipcu od podsłuchu i już wtedy był obserwowany przez służby.
Burmistrz twierdzi, że śledztwo jest wynikiem walki politycznej, że obciążające go zeznania składały osoby z przeciwnych mu środowisk i uważa, że nie są to zeznania wiarygodne.
- Sprawdzano 17 lat mojego życia, całą działalność samorządową, rozliczono moje prywatne inwestycje - mówił. - Proces to dla mnie niemiłe zdarzenie, a jeszcze bardziej przykre dla mojej żony. Sądzę, że to prowokacja, bardziej grupy interesów, niż polityczna, która ma na celu zniszczenie mnie za wszelką cenę poprzez donosy. Ja już to przerabiałem w 1998 roku za sprawą tego samego człowieka, ale na mniejszą skalę i śledztwo zostało umorzone po dwóch latach.
Odpowiadając na pytania burmistrz stwierdził, że po tym, gdy prokuratura umorzyła wątki przetargowe sądził, że inne wątki również zostaną umorzone.
- Podtrzymuję wszystko, co powiedziałem dotychczas ustosunkowując się publicznie do stawianych mi zarzutów. Jestem niewinny - stwierdził burmistrz w oświadczeniu, przekazanym na konferencji. - Ufam, że w sprawiedliwym procesie przed sądem oczyszczę się ze stawianych mi zarzutów i udowodnię, że cała ta sprawa to dzieło moich politycznych oponentów, którzy nie przebierali w metodach i środkach, by zobaczyć mnie na ławie oskarżonych.
Obecny na konferencji kierownik gospodarstwa pomocniczego, Janusz Sosnowski powiedział, że tak jak burmistrz, oficjalnie nie ma wiedzy o akcie oskarżenia, podtrzymuje natomiast swoje wcześniejsze stanowisko, że jest niewinny
Katarzyna Olszewska
foto: Marcin Knisiewicz, archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie