Reklama

Radni ponownie o problemach z PCPR

01/01/2008 21:13

O kontroli na sesji

Podczas środowej sesji powiatu, 19 grudnia ponownie pojawił się temat Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Płońsku. Tym razem dyskusja dotyczyła głównie komisji rewizyjnej, której dyrektor PCPR, Małgorzata Biernacka odmówiła udostępnienia dokumentów, o czym informowaliśmy w poprzednim numerze. Zdaniem przewodniczącego rady, Kazimierza Dąbkowskiego sytuacja jest kuriozalna. Starosta Jan Mączewski prosił o cierpliwość i powiedział, że rodziny zastępcze otrzymują świadczenia - co było niezgodne z prawdą.

Informacja o uchyleniu

Wszystkie obecne zdarzenia to efekt, można powiedzieć, walki, którą zmuszone były prowadzić z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Płońsku - jednostką starostwa - dwie rodziny zastępcze, o których wielokrotnie pisaliśmy.

Podczas listopadowej sesji radni powiatu zdecydowali o upoważnieniu komisji rewizyjnej do przeprowadzenia kontroli działalności PCPR. Komisja miała rozpocząć kontrolę 11 grudnia, ale dyrektor centrum, Małgorzata Biernacka nie udostępniła członkom komisji dokumentów, a odmowę uzasadniała ochroną danych osobowych, posiłkując się opinią prawnika starostwa. W obradach środowej rady powiatu, 19 grudnia znalazł się punkt, dotyczący informacji o uchyleniu przez SKO decyzji centrum w sprawie rodziny zastępczej z Błomina Gumowskiego.

Starosta Jan Mączewski do treści decyzji i uzasadnienia SKO się nie odnosił, bo o szczegółach miała mówić dyrektor Biernacka, która stwierdziła jedynie, że kolegium uchyliło decyzję i sprawę przekazało do ponownego rozpatrzenia. W PCPR toczy się postępowanie i będzie wydana kolejna decyzja. Na pytanie: jaka? - dyrektor nie odpowiedziała. Starosta powiedział natomiast, że czynione są starania, by planowana na maj kontrola z urzędu wojewódzkiego odbyła się jak najszybciej, bo ta kontrola wyjaśni „konkretną sytuację prawną”. Mówił, że nie chce tej sprawy już rozstrząsać i prosił radę o cierpliwość.

- Nas obowiązują ustawy - powiedział starosta dodając, że rodziny mają wypłacane pieniądze, co, jak się dowiedzieliśmy, nie było prawdą, bowiem rodzina z Błomina Gumowskiego nie otrzymywała pieniędzy od roku i trzech miesięcy - niezgodnie z prawem.

Kuriozalna i karygodna sytuacja

Przewodniczący rady, Kazimierz Dąbkowski powiedział, że komisja rewizyjna musi prowadzić kontrolę niezależnie i odniósł się do faktu odmowy udostępnienia dokumentów komisji.

- To jest sytuacja kuriozalna i bezprecedensowa. To jest karygodne - mówił Dąbkowski. - Dlaczego pani dyrektor utrudnia pracę komisji? To jest ośmieszanie rady, to jest skandaliczne zachowanie pani dyrektor - tak to musimy nazwać. Odnosząc się do prośby starosty o cierpliwość, przewodniczący powiedział, że to petenci PCPR muszą mieć benedyktyńską cierpliwość, bo inaczej sprawy skończyłyby się w sądach i to są fakty, bo są tacy, co na rozliczenie faktur czekają od kilku miesięcy.

- Przez 9 lat tak się nie zdarzyło, by komisja rewizyjna nie została przyjęta. Wnioski same się nasuwają - mówił Dąbkowski.

Komisja odeszła z kwitkiem

Przewodniczący komisji rewizyjnej, Franciszek Goszczyński poinformował, że 11 grudnia komisja - po uprzednim zawiadomieniu dyrektor Biernacka, udała się do PCPR, dysponując pisemnym upoważnieniem do kontroli.  Tam radni otrzymali pismo, podpisane przez prawniczkę starostwa, a dyrektor Biernacka poinformowała ich, że nie udostępni dokumentów z uwagi na ochronę danych osobowych. Wyraziła wolę rozmowy, ale potem nie chciała odpowiedzieć na pytania. Radny mówił, że ten sam prawnik, który wcześniej im doradzał kontrolę, potem zmienił zdanie i podpisał się pod opinią, ale zaznaczył, że kierownik powiatowej instytucji ma obowiązek udzielić informacji komisji rewizyjnej (prawniczka potem powiedziała, że przygotowała zbiór przepisów i nie skupiła się na tym, że komisji rewizyjnej nie wolno oglądać dokumentów i nie było jej intencją uniemożliwianie kontroli, której zresztą radnym nie doradzała, uznała jedynie, że komisja rewizyjna kontrolę może przeprowadzić). Radny Goszczyński stwierdził, że komisja rewizyjna też musi przestrzegać ustawy o ochronie danych osobowych, poza tym wszyscy powołują się na przepisy KPA, a one mówią, że każdy urząd musi załatwiać sprawy bez zbędnej zwłoki.

- O innym przypadku dowiedziałem się przypadkiem, na ulicy. Podeszła pani, powiedziała, że poznaje mnie ze zdjęcia w gazecie i pokazała pisma. Podanie złożyła w PCPR 29 czerwca, a odpowiedź dostała 13 września. Takich przypadków jest więcej, ludzie do radnych dzwonią. Nie można czekać. Mam pytanie do rady, co komisja ma teraz zrobić? - mówił Goszczyński. Radny proponował, by na sesję zaprosić przedstawiciela SKO i przeczytał uzasadnienie ostatniej decyzji, w którym m.in. było napisane, że przyjęty przez centrum sposób wyliczeń świadczeń jest sprzeczny z celem pomocy społecznej.

- Pani dyrektor zrobiła rekord świata - mówił przewodniczący rady. - Nie może utrudniać pracy komisji. To jest kompromitowanie rady, skandaliczna i kuriozalna sytuacja. Przez 9 lat komisja nie miała takiego problemu a teraz stwarza go najgorzej oceniana jednostka powiatu. Przewodniczący sugerował, że chodzi o przeciągnięcie sprawy w czasie, nazwał zachowanie dyrektorki PCPR niekompetentnym i nie tylko w tej sprawie.

- Nie uzyskaliśmy żadnych informacji - mówił radny i członek komisji rewizyjnej Marek Gołębiowski. - Śmiem twierdzić, że pani dyrektor nie chciała nam tych dokumentów udostępnić, a opinia prawnika została nadużyta. Wicestarosta Andrzej Stolpa (nadzorujący działalność PCPR), zaproponował spotkanie, podczas którego zostałaby ustalona procedura kontroli centrum. Starosta uznał to za rozsądne rozwiązanie. Zarzuty nazwał dramatycznymi i powiedział, że przepisów trzeba przestrzegać. Małgorzata Biernacka ze stoickim spokojem powiedziała, że nie jest prawdą, że nie udzieliła komisji informacji, ale nie mogła odpowiedzieć na przykład na pytanie o konkretną rodzinę, czy pokazać dziennika korespondencji.

Katarzyna Olszewska

Jedna z rodzin dostała zaległe pieniądze

Pierwsze przyznanie się do winy

Dobra wiadomość - tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Płońsku - po roku i trzech miesiącach - wypłaciło pieniądze dzieciom z rodziny zastępczej pani Brudzyńskiej z Błomina Gumowskiego w gminie Dzierzążnia (w tym przypadku SKO uchyliło ostatnią decyzję PCPR i zwróciło sprawę do ponownego rozpatrzenia). Sprawie, być może, pomógł fakt, że rodzina wystąpiła z wezwaniem do zapłaty. Zła wiadomość - rodzina zastępcza państwa Gralów z Dobrsk Kolonii w gminie Raciąż pieniędzy nadal  nie otrzymała. W tym przypadku kolejne postępowanie odwoławcze prowadzone przez SKO ma się niebawem zakończyć. (ko)

Zamiast komentarza

Tym powinien zająć się prokurator

Starosta Mączewski apeluje do rady o cierpliwość, bo sprawę wyjaśni wojewódzka kontrola. Mówi, że trzeba przestrzegać prawa i ustaw. Dlaczego więc toleruje sytuację, w której podległy mu dyrektor - po pierwsze nie wykonuje rozstrzygnięć organu II instancji, a po drugie uporczywie działa na szkodę rodzin? Starosta nie tylko toleruje, ale nie chce tej sytuacji zmienić.   Dlaczego starosta toleruje sytuację, w której rodziny zastępcze nie otrzymują od wielu miesięcy należnych im pieniędzy? Wypłacenie tych należności to nie jest żadna łaska ze strony urzędu, to jest jego obowiązek.

Dlaczego starosta mówi o kontroli z województwa, opiniach z ministerstwa? To nijak ma się do postanowień SKO, które PCPR ma obowiązek wykonać i zastosować się do wytycznych. Dlaczego tolerowana jest sytuacja, w której komisja rewizyjna wychodzi z kontroli z niczym? Czy dlatego, że większość odwołań petentów płońskiego centrum zostało uznanych za zasadne, a wśród odwołań z 5 centrów prawie wszystkie to skargi z powiatu płońskiego? Czy dlatego, że radni mogliby się dowiedzieć, ile czasu niepełnosprawny czeka na refundację wózka inwalidzkiego?

Z formalnego punktu widzenia PCPR nie może w nieskończoność upierać się przy swoim, bo to może być potraktowane jako uporczywe działanie na szkodę rodzin, nie może im nie wypłacać świadczeń, bo to stanowi podejrzenie popełnienia przestępstwa urzędniczego. Władze powiatu są od tego, by egzekwować od dyrektora wypełnianie podstawowych obowiązków. Jeśli tego nie robią...

Na dodatek, znanym publicznie faktem jest, że jedną z rodzin zastępczych poproszono o podpisanie decyzji ze wsteczną datą, a potem posłużono się nią w urzędzie wojewódzkim. Tu też można mówić o podejrzeniu fałszowania dokumentów i podżegania do fałszowania. A ponieważ w grę wchodzi fakt, że o sprawie publicznie było wiadomo, nasuwa się pytanie, czy ktoś nie powinien powiadomić odpowiednich organów. Bo przecież wszyscy o tym wiedzieli. (ko)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do