Reklama

Rozprawa między wójtem a przedsiębiorcą - cd.

22/05/2007 21:43

Sąd zdecydował o ... badaniu psychiatrycznym

Sąd Rejonowy w Płońsku postanowił, że raciąski przedsiębiorca, oskarżony przez wójta gminy Raciąż, Ryszarda Giszczaka o pomówienie, zostanie poddany badaniu psychiatrycznemu.

W płońskim sądzie trwa dość nietypowy proces dotyczący, można powiedzieć, krytyki władzy. Czy była to krytyka, czy pomówienie - rozstrzygnie sąd.

O procesie w tej sprawie informowaliśmy. Konflikt między przedsiębiorcą a wójtem trwa od 2004 roku, gdy firma Agrol z Raciąża, której prezesem jest Janusz Bieńkowski, kupiła nieruchomość usytuowaną w Strożęcinie i okolicach (220 ha). Później gmina nałożyła na właściciela pół miliona złotych kary administracyjnej za wycinkę drzew bez zezwolenia. Przedsiębiorca twierdzi, że drzew nie wyciął, a kara i rozpowszechnione o jej wysokości informacje zaszkodziły jego firmie. Twierdził też przed sądem, że był to jeden z elementów ataku na niego, ponieważ kupując grunty w Strożęcinie, uniemożliwił ich zakup pewnej grupie osób.

Były również inne sporne sprawy, przedsiębiorca odwoływał się od decyzji wójta do wyższych instancji, pisał skargi na działalność wójta do radnych, którzy uznawali je za bezzasadne. Pisma Bieńkowskiego trafiały również do wiadomości sołtysów.

Wójt Giszczak skierował do płońskiego sądu prywatny akt oskarżenia twierdząc, że czuje się pomówiony w trzech pismach autorstwa przedsiębiorcy, między innymi o naruszanie prawa przy wydawaniu decyzji, wydawanie pozaprawnych decyzji mających na celu wywłaszczenie firmy Agrol z części działki na drogę, blokadę inwestycji Agrolu, „harce pozaprawne”, działanie pod wpływem „instynktu agresji i niszczenia”, krępowanie swoją obecnością rąk i głosu radnych podczas głosowania, działania spekulacyjne, propagandowe i prywatę, brak obiektywizmu, kompetencji i stronniczość w postępowaniu dotyczącym kary za wycinkę drzew, o chęć doprowadzenia Agrolu do upadłości i dyskredytację tej firmy.

Przedsiębiorca w pismach miał sugerować kolesiostwo, że do głosu dochodzą ludzie mali, kombinatorzy, manipulanci. Zdaniem wójta przedsiębiorca miał zamiar go takimi sformułowaniami poniżyć, naraził go na utratę zaufania, w związku z czym wójt domagał się ukarania.

Proces (rozpoczął się 27 lutego) - chociaż z oskarżenia prywatnego - jest jawny, ponieważ strony wyraziły zgodę na obecność publiczności oraz na publikację wizerunku i danych osobowych. Janusz Bieńkowski broni się sam, ale dysponuje, jak powiedział w sądzie, trzyletnią korespondencją, jaką prowadził z gminą i wójtem. Miał też własną koncepcję obrony, chciał sądowi przedstawić całą historię konfliktu, a sąd chciał usłyszeć konkretne, dotyczące zarzutów wyjaśnienia oskarżonego. Wersja Bieńkowskiego, przedstawiona sądowi mówi, że była grupa, która chciała przejąć nieruchomość w Strożęcinie, bo był to dobry interes. Gdy Agrol kupił wierzytelności zadłużonej firmy, stając się właścicielem nieruchomości, stał się jednocześnie obiektem wzmożonego ataku wójta oraz innych urzędów i instytucji.

Wójt Giszczak zaprzeczył wersji oskarżonego. Twierdził, iż nie wiedział o planach Agrolu co do Strożęcina. Owszem, na wniosek radnych i sołysów zwrócił się oficjalnie  do komornika i nadzorującego go sędziego o umożliwienie udziału w przetargu okolicznym rolnikom, którzy dotychczas dzierżawili ziemię i tym, którzy by chcieli powiększyć gospodarstwa.

Oskarżony uważa, że aby zrozumieć, dlaczego używał pewnych sformułowań, trzeba poznać całą chronologię zdarzeń. Zwrócił się do społeczeństwa, ponieważ wyczerpał już inne możliwości wpływu na postępowanie wójta, a społeczeństwo miało prawo wiedzieć. Przedsiębiorca mówił w sądzie, że radni poparli pozaprawne działania wójta, oddalając skargi na jego działania, przez które Agrol poniósł straty. W związku z tym zamierza wystąpić o odszkodowania i jest przekonany, iż je otrzyma.

Sytuacja na sali rozpraw bywała dość nietypowa. Sąd wielokrotnie upominał i przywoływał do porządku oskarżonego, który nie odpowiadał konkretnie na pytania.

Bieńkowski w toku procesu złożył kilkadziesiąt wniosków dowodowych. Na pierwszej (lutowej) rozprawie żądał między innymi, by sąd zapewnił mu stałe łącze internetowe i rzutnik (na okoliczność udowodnienia, że urząd nie informował o planowanej budowie zalewu), by sąd zawiesił wójta w czynnościach, ponieważ chce wezwać świadków urzędników i obawia się wywierania na nich presji. Na kolejną rozprawę Bieńkowski się nie stawił, ponieważ wyjechał do sanatorium, a podczas kwietniowej składał kolejne wnioski. Sąd większość z nich oddalił, ale postanowił przesłuchać świadka - byłego radnego, na okoliczność, czy wójt krępował ręce radnych podczas głosowania.

Ów radny miał być przesłuchany w poniedziałek, 14 maja. Jednak zeznań nie złożył, ponieważ rozprawę odroczono do początku lipca.

Przed poniedziałkową rozprawą, w piątek, 11 maja raciąski przedsiębiorca złożył kolejne wnioski - jeden z nich dotyczył wyłączenia sędziego. Odrębny skład orzekający oddalił ten wniosek.

W poniedziałek, 14 maja przedsiębiorca złożył kolejne wnioski (w sumie 31). Poinformował sąd, że w korespondencji otrzymał płytę cd z nagraniem przebiegu rozprawy z połowy kwietnia. Nie wie, kto nagrał rozprawę i kto mu przysłał dwie płyty (jednej nie mógł otworzyć), ale chciałby ją dołączyć do materiału dowodowego na okoliczność rozbieżności protokołu z rzeczywistością. Zdaniem oskarżonego, każda z obecnych na sali osób mogła sporządzić  to nagranie.

Sąd po przerwie ogłosił swoje decyzje. Postanowił ukarać Bieńkowskiego karą porządkową w postaci grzywny (1520 zł) za nagrywanie przebiegu rozprawy wbrew zakazowi sądu. Zdaniem sądu, nagranie z kwietniowej rozprawy sporządził sam oskarżony, co wynika z zakłóceń dźwięku, gdy oskarżony się porusza, również z tego, że najlepiej jest nagrany głos oskarżonego, a najsłabiej oskarżyciela i jego pełnomocnika, siedzących najdalej.

Sąd zdecydował również o poddaniu przedsiębiorcy badaniu psychiatrycznemu przez biegłych, gdyż według sądu, zachowanie oskarżonego i treść jego pism wskazują taką konieczność z uwagi na wątpliwości co do jego poczytalności.

Badania mają być przeprowadzone w połowie czerwca, w związku z tym sąd odroczył rozprawę do 2 lipca.

Katarzyna Olszewska

foto: archiwum

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do