Reklama

Spotkanie z łączniczką ps. Kukułka w Kucicach

19/09/2017 13:53
Opowieść o Powstaniu
Uczestniczka Powstania Warszawskiego opowiedziała historię swojego życia uczniom Szkoły Podstawowej w Nowych Kucicach.

Irena Polkowska-Rutenberg ps. „Kukułka”, łączniczka i sanitariuszka, opowiedziała uczniom o udziale w Powstaniu Warszawskim, o pięciu latach niemieckiej okupacji i dwóch miesiącach Powstania. Jak podkreślała, w czasie okupacji niemieckiej straciła prawie wszystkich najbliższych oprócz matki, z którą przeżyła wojnę i w 1947 roku dostała się do Ameryki. Do odbudowanej Warszawy wróciła po kilkudziesięciu latach i od nowa zakochała się w stolicy.

- Nie wierzyłam, że Warszawa się podniesie z tego wszystkiego i jak wróciłam z Ameryki to znowu pokochałam piękną Warszawę, za którą walczyłam - mówiła.

- Mój ojciec, Roman Polkowski, był podchorążym, jak przyszło wezwanie w 1939 roku we wrześniu, żeby iść, żeby żołnierze przyszli do swoich pułków, to pamiętam, że wyszedł, ale wrócił po tygodniu, bo tam gdzie oni się zbierali, to Niemcy strzelali w nich z samolotów i już wtedy wiedział, że wojna będzie przegrana - opowiadała młodym Polkowska-Rutenberg . - Wtedy było szalone bombardowanie Warszawy, byliśmy w schronie.
To był nowy dom, który był budowany obok naszego domu i jeszcze nie miał okien, ale miał bardzo dobrą piwnicę i kazali nam iść tam, że to jest bardzo dobry schron, bo tu jednak były mosty, myśmy mieszkali blisko mostu Kierbedzia - dodawała. Polkowska pamięta, że bardzo się bała i trzęsła za każdym razem gdy słyszała wybuchy bomb. Na całe szczęście w domu, w którym się skryli, nie było nic co mogło się zapalić od bomb. Jak wspominała, w schronie była z rodzicami, którzy byli obok niej.

- Mama mówi do mnie: „Przynajmniej jesteśmy razem”. Pamiętam, że powiedziałam: „Łatwo tobie mówić, tyś już żyła, a ja chcę żyć”. To było powiedzenie, po którym matka nie mogła słowa wydobyć - mówiła Irena Polkowska-Rutenberg. - Rodzice tylko patrzyli na siebie, jak ja to powiedziałam. Zdaje się, że to jest sens mojego życia. Naprawdę kocham życie, chcę żyć, dlatego żyję. Miałam raka dwa razy, zostałam  wdową, jak miałam pięćdziesiąt jeden lat. Miałam bardzo dużo w moim życiu różnych rzeczy, które powinny mi przynajmniej zabrać poczucie humoru, ale raczej nie przejmuję się specjalnie niczym - dodawała Polkowska, która mimo wieku uwielbia spotkania z ludźmi, którym opowiada o niemieckiej okupacji i Powstaniu Warszawskim.

Spotkanie - które odbyło się w ramach projektu prowadzonego przez Stowarzyszenie na rzecz gminy Dzierzążnia „Promyk słońca” - jak podkreślali uczniowie, było dla nich lekcją patriotyzmu oraz poznania tego o czym nie mają okazji przeczytać w książkach lub usłyszeć na lekcjach historii.

Łukasz Wielechowski

foto: Łukasz Wielechowski

Więcej zdjęć w Galerii
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do