O truskawkowej rzece W czwartek, 21 czerwca radni miasta Płońska dopytywali burmistrza o działania w sprawie ścieków, które płynęły melioracyjnym rowem do Płonki. Opozycja ma bowiem wątpliwości, czy zrobiono wszystko, by problem rozwiązać.
O sprawie informowaliśmy w poprzednim numerze Płońszczaka. W połowie czerwca Płonka w okolicach mostu kolejowego zabarwiła się na czerwono i pachniała truskawkami. Źródłem zanieczyszczenia rzeki był rów melioracyjny z dzielnicy przemysłowej, ale zbierający deszczówkę z bardzo dużego terenu, m.in. Skarżyna.
Na sesji miejskiej... - Co miasto zrobiło, by dowiedzieć się, kto to spowodował? - pytał radny Marcin Kośmider (PiS), dodając, że to kolejny już przypadek.
- Miasto najmniej jest tu winne - odpowiadał burmistrz Andrzej Pietrasik. Mówił również, że gdy o płynącej rowem melioracyjnym substancji został powiadomiony, wysłał tam komisję i straż miejską. - Co mogliśmy zrobić, to zrobiliśmy.
Z informacji burmistrza wynika, że przypuszczenia są takie, iż do zanieczyszczenia doszło z dwóch źródeł na terenie dzielnicy przemysłowej. Do deszczówki najprawdopodobniej przedostały się odcieki z samochodów przywożących do jednego z zakładów truskawki, drugim źródłem są popłuczyny z truskawek z terenu zakładu. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał próbki wody, starostwo zwołało zespół zarządzania kryzysowego, straż miejska karze mandatami kierowców ciężarówek, z których wyciekają truskawkowe odcieki, a miejska spółka ZDiM oczyściła całą deszczówkę
Wiceprzewodnicząca rady, Alina Braulińska, która jest szefową wydziału ochrony środowiska w płońskim starostwie, mówiła, że w przypadku zanieczyszczenia rowu sprzed 3 lat przyczyna została ustalona, okazało się bowiem, że część ścieków komunalnych z zakładu po młynie płynie do deszczówki, a nowy właściciel, który przejął nieruchomość o tym nie wiedział. W każdym razie wpusty do deszczówki zostały wtedy usunięte, sprawdzono również wszystkie studzienki związane z kanałem Piaski.
Braulińska mówiła, iż w związku z ostatnim zdarzeniem kontrolowała zakład przyjmujący truskawki z połowy Polski. Z samochodów przywożących owoce do zakładu leje się truskawkowa woda, która spływa do deszczówki, po drugie do deszczówki zamiast do instalacji przedostają się z terenu zakładu truskawkowe popłuczyny. Zdaniem Braulińskiej, nie można mówić o żadnej ekologicznej bombie.
- Za bezpieczeństwo powiatu i zarządzanie kryzysowe odpowiada starosta - mówił burmistrz, podkreślając, że mimo to sprawa ta i jej wyjaśnienie bardzo go obchodzą.
... i na powiatowej
Tego samego dnia podczas obrad rady powiatu dopytywał o problem radny Artur Czapliński.
- Było już wcześniej takie zdarzenie i teraz mamy repetę - mówił radny. - Płońsk jest miastem ekologicznym nr 1 prawie na całej planecie, a z rowem melioracyjnym poradzić sobie nie można.
Starosta mówił, że jego kompetencje są w tej sprawie nieduże, bo starostwo może jedynie kontrolować pozwolenie wodno-prawne dotyczące odprowadzania ścieków do instalacji sanitarnej, niemniej zwołany został zespół zarządzania kryzysowego.
Komentarze opinie