
Prokuratura stawia kolejne zarzuty
Prokuratura Okręgowa w Płocku przedstawiła kolejne zarzuty w trwającym od półtora roku śledztwie w sprawie nieprawidłowości pracy burmistrza Płońska. Dwa dotyczą utrudniania tegoż śledztwa, jeden - składania fałszywych zeznań. Zarzuty przedstawiono dwóm osobom: żonie burmistrza, Mieczysławie Pietrasik i kierownikowi gospodarstwa pomocniczego, Januszowi Sosnowskiemu.
Jak już informowaliśmy, na początku marca płocka prokuratura przedstawiła burmistrzowi Płońska, Andrzejowi Pietrasikowi pięć zarzutów, w tym dwa dotyczące nieuzasadnionego zwolnienia pracowników urzędu, trzeci nieprawidłowości w przetargu na zarządcę miejskich targowisk, czwarty zatrudnienia pracowników interwencyjnych miasta na rzecz prywatnych osób, natomiast piąty - nieprawidłowości w zleceniu notki biograficznej do książki „Kto jest kim”.
Jak informował naczelnik wydziału śledczego płockiej Prokuratury Okręgowej, prokurator Jan Sadowski, wszystkie zarzuty postawiono z paragrafu 231 kodeksu karnego, dotyczącego tak zwanych przestępstw urzędniczych. Burmistrz Pietrasik złożył wyjaśnienia w charakterze podejrzanego. Na zwołanej konferencji prasowej burmistrz poinformował, że nie przyznał się do zarzutów podczas przesłuchania w prokuraturze. Powiedział, że jest niewinny i wyraził zgodę na publikację swego nazwiska i wizerunku.
W czwartek, 22 marca płocka prokuratura przedstawiła zarzuty kolejnym dwóm osobom. Jak poinformował prokurator Jan Sadowski, Mieczysławie Pietrasik przedstawiony został zarzut utrudniania śledztwa, Januszowi Sosnowskiemu - kierownikowi Gospodarstwa Pomocniczego w Urzędzie Miejskim w Płońsku postawiono dwa zarzuty: utrudniania śledztwa i składania fałszywych zeznań. Szczegółów, na czym konkretnie miało polegać utrudnianie śledztwa, prokuratura nie ujawnia.
Śledztwo w tej sprawie przedłużono do 21 maja. Prokuratura podkreśla, że śledztwo jest skomplikowane z uwagi na wielowątkowość i gospodarczy charakter.
Wstępna opinia biegłych, którzy badają między innymi prawidłowość miejskich przetargów, nie daje podstaw do postawienia zarzutów, jeśli chodzi o przetargi.
Zdaniem prokuratury, trudno przesądzać, jakim wynikiem zakończy się śledztwo. Przedstawienie zarzutów nie musi bowiem oznaczać aktu oskarżenia. Można się jednak spodziewać, że będą kolejne zarzuty w tej sprawie.
W poniedziałek, 26 marca, otrzymaliśmy oświadczenie Janusza Sosnowskiego - kierownika Gospodarstwa Pomocniczego w Urzędzie Miejskim w Płońsku, w którym czytamy: „W dniu 22 marca Prokuratura Okręgowa w Płocku postawiła mi dwa zarzuty mające związek ze zleceniem Mieczysławy Pietrasik i wykonywaniem prac przez Gospodarstwo Pomocnicze na rzecz zleceniodawcy. Złożyłem wyjaśnienia w powyższej sprawie. Nie przyznałem się do zarzucanych mi czynów. Uważam, że postawione mi zarzuty są bezzasadne. Zwróciłem się o przedstawienie mi zarzutów na piśmie, by móc się odnieść szczegółowo. Nie jestem przestępcą. Nie mam nic do ukrycia. Wyrażam zgodę na publikację mojego wizerunku oraz nazwiska”.
Mieczysława Pietrasik również wyraziła zgodę na publikację swojego wizerunku i nazwiska i zgodziła się na spotkanie z prasą.
- Chciałabym oświadczyć, że prokurator postawił mi zarzut, którego się nie spodziewałam, chociaż z drugiej strony powinnam się była spodziewać, ponieważ jestem żoną Andrzeja Pietrasika - powiedziała Mieczysława Pietrasik. - To ja wpadłam na pomysł, by złożyć otwarte zlecenie do gospodarstwa pomocniczego w celu wykonania różnych prac porządkowych. Za usługę zapłaciłam, na co mam przelew bankowy. Dlatego nie poczuwam się do żadnej winy. Natomiast poczuwam się do krótkowzroczności, przeciwnicy mojego męża skrzętnie to wykorzystali, robiąc z tego aferę. W prokuraturze dowiedziałam się, że złożyli na mnie doniesienie, stąd moje kłopoty. Nie przyznałam się do zarzutu i złożyłam wyjaśnienia.
Pani Pietrasik twierdzi, że złożyła otwarte zlecenie w gospodarstwie, ponieważ był potrzebny pracownik do prac porządkowych na posesji. Nie ukrywała tego faktu.
Twierdzi również, że prokuratura nie poinformowała jej, na czym miało polegać zarzucane jej utrudnianie śledztwa.
- Wiem, że złożono na mnie doniesienie, złożono na mnie zeznania i bardzo mi przykro - mówi Mieczysława Pietrasik. - Wiem, kto to zrobił.
Zdaniem Mieczysławy Pietrasik, zrobiły to osoby, które kradną gaz, które jeżdżą służbowym samochodem w celach prywatnych, które wykorzystują uczniów do budowy domu, to są osoby, które walczą z jej mężem. Wśród tych osób - jak twierdzi pani Pietrasik - są bliscy znajomi, którzy przychodzili do jej domu przez dwadzieścia parę lat i byli jak rodzina.
Zdaniem Mieczysławy Pietrasik obecna sytuacja to efekt walki politycznej, jaka od lat jest prowadzona z jej mężem - by mu zaszkodzić, uderzono w rodzinę.
Katarzyna Olszewska
Kilkunastomiesięczne śledztwo
Jesienią 2005 roku komisja rewizyjna rady miasta Płońska dostarczyła płockim organom ścigania oświadczenie złożone przez osobę zatrudnioną w urzędzie w ramach prac interwencyjnych, która twierdziła, że była wysłana do pracy na prywatną posesję burmistrza. Burmistrz twierdził wówczas, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bowiem pracownik wykonywał pracę na jego posesji, ale w ramach umowy zlecenia z gospodarstwem pomocniczym urzędu, któremu zapłacono za wykonaną przez pracownika pracę.
W trakcie przesłuchań świadków pojawiły się kolejne wątki, w sumie jest ich około 30. Dotyczą między innymi miejskich inwestycji, głównie przetargów na inwestycje. Na początku 2006 roku policjanci z wydziału do walki z korupcją KWP zabezpieczyli w płońskim ratuszu kopie dokumentów, dotyczących między innymi przetargu na adaptację ośrodka w Goszczycach, dokumentację techniczną osiedli Wiejska i Toruńskie, przetargu na budowę ratusza, na wykonanie koncepcji zagospodarowania Rutek, zatrudnienia kierownika gospodarstwa pomocniczego i prezesa miejskiej spółki ZDiM, umów tej spółki zawartych z miastem, prac remontowych wykonanych w SP nr 3, dokumentów księgowych gospodarstwa pomocniczego, dokumentów dotyczących zmian kadrowych w urzędzie, wykazu inwestycji zleconych przez urząd z wolnej ręki, odbioru płońskiej pływalni, a nawet współpracy miasta z Horteksem. Jesienią ubiegłego roku policja zażądała prywatnych faktur burmistrza na zakup materiałów budowlanych.
Burmistrz od początku podkreślał, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jest niewinny, a doniesienia do prokuratury i śledztwo, które rozrosło się do kilkudziesięciu wątków, to efekt walki politycznej, jaką prowadzą jego przeciwnicy. Burmistrz uzasadniał to faktem, iż argument śledztwa był używany w ostatniej kampanii wyborczej.
foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie