Reklama

Z powodu błota pogotowie nie dojechało do chorej

13/03/2007 15:02

Tragedia była o krok

Nie było innego wyjścia. Starszą, schorowaną kobietę, z krwotokiem, wieziono na ciągnikowej dwukółce, bo karetka pogotowia nie mogła tamtędy przejechać. Niewiele brakowało, aby we wtorek, 6 marca doszło we wsi do tragedii. Mieszkańcy części Jurzynka w gminie Nowe Miasto przez kilka dni byli odcięci od świata.

Jurzynek jest bardzo malowniczy, są w nim nawet nazwane przez mieszkańców ulice. Ale właścicielom kilkunastu posesji powtarzający się co roku problem spędza sen z powiek. Chodzi o drogę, a właściwie trzy odcinki dróg, które po odwilży czy opadach deszczu bywają nieprzejezdne. Tak było właśnie w ubiegłym tygodniu.

- Mamy trzy wyjazdy – mówi mieszkanka Jurzynka, Celina Czyż. - Przez żadną z tych dróg samochód nie przejedzie.

- W nocy zachorowała moja mama - opowiada Benedykta Winczewska. - Ma 79 lat, jest po dwóch zawałach i trzecim przechodzonym. Teraz dostała krwotoku. We wtorek rano wezwaliśmy pogotowie. Wiedzieliśmy, że karetka do nas nie przejedzie, czekała więc przy sklepie. Sąsiad wywiózł mamę do karetki na przyczepie ciągnika. Położyliśmy siano, na tym koc. To było straszne, mama miała boleści, płakała, cała się pobrudziła od tego błota, które leciało spod kół. Jak w średniowieczu. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, mama trafiła do szpitala.

Problem, jak mówią mieszkańcy, dotyczy kilkunastu posesji, nie brakuje tu starszych, chorych osób, do których dojazd jest konieczny. Twierdzą też, że wielokrotnie zwracali się o pomoc do gminy, jak dotąd jednak bezskutecznie.

- Mama, tuż przed tym jak zachorowała, też dzwoniła do gminy, prosząc o pomoc, by coś zrobili, bo przejechać nie można - twierdzi pani Benedykta. - Mieli do niej przyjechać z ośrodka zdrowia. A potem w nocy zachorowała.

Zdaniem mieszkańców części Jurzynka, dzieci chodzące do szkoły, też mają „drogę przez mękę”. Owszem, pieszo przedostaną się przez błoto, ale do szkoły docierają przemoczone i ubłocone.

- Woźne myją im te buty i kładą na grzejniki, żeby wyschły na drogę powrotną - mówi mieszkanka Jurzynka. - Teraz to i tak już trochę obeschło. Było tak, że człowiek szedł w wysokich gumowcach, a błoto do środka się wlewało. Jak zakopał się samochód, to dwa ciągniki go wyciągać musiały. My nie żądamy asfaltu, chcemy tylko, aby można było przejechać.

Mieszkańcy twierdzą, że drogi prowadzące do kilkunastu posesji części Jurzynka nie widziały żwiru od wielu lat. Czasem przyjedzie równiarka, koleiny zepchnie i nic więcej.

W czwartek, 8 marca mimo kilku dni pogody, drogi do części wsi nadal były nieprzejezdne. Przekonał się o tym na własnej skórze kierowca fiata, który na jednej z nich kompletnie ugrzązł. Wyciągnął go ciągnikiem Wojciech Ernest, ten sam, który dowiózł chorą sąsiadkę do karetki pogotowia.

Według informacji dyrektora płońskiego szpitala, Józefa Świerczka, w ciągu ostatnich dni odnotowano jeden przypadek - w Krajęczynie (gm. Joniec) - gdy karetka pogotowia ugrzęzła. Karetka dojechała, udzielono pomocy choremu, a potem nie mogła wyjechać. Z błota wyciągnęli ją strażacy.

Wójt gminy Nowe Miasto, Dariusz Starczewski twierdzi, że nikt go nie informował o wtorkowym zdarzeniu w Jurzynku i nie zna sytuacji. Zdaje sobie natomiast sprawę, że na wielu gruntowych drogach jest problem z przejezdnością. Twierdzi, że co roku gminne drogi są dożwirowywane. Wójt poinformował, że gmina będzie próbowała poprawić stan dróg, by były przejezdne.

Katarzyna Olszewska

Widziane z boku

Z dedykacją dla urzędniczej wyobraźni

To mogło stać się wszędzie. Już w poprzednim numerze pisaliśmy o fatalnym stanie niektórych naszych dróg - łącznie z wieloma osiedlami w Płońsku. Jeśli ktoś czyta taką gazetową interwencję w sprawie błotnistej drogi - może powiedzieć: o, to nic takiego. Niestety w ostatnich dniach wiele takich lekceważących stwierdzeń słyszeliśmy także ze strony samorządowców.

Niech historia z Jurzynka posłuży za wymowny przykład i przestrogę dla urzędników i rządzących. Jeśli nie mają wyobraźni, to może niemal namacalna tragedia obudzi w nich myślenie.

Czas zakasać rękawy i ostro wziąć się do roboty, by nadrabiać nasze cywilizacyjne zaległości. I nie można spocząć dopóki będzie choć jedna droga, której fatalny stan grozi ludzką tragedią.

Do roboty, nasi kochani samorządowcy. Niedawno wszyscy na was głosowaliśmy, teraz czas na pełną kadencję twórczej pracy. Tym bardziej, że niemal w każdym z samorządów, i płace rządzących są większe, i diety radnych pokaźniejsze.

Artur Kołodziejczyk

zdjęcia (foto: Marcin Knisiewicz)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do