Reklama

Ma być ugoda w sprawie drogi Baboszewo - Kucice

Rada powiatu płońskiego upoważniła zarząd do zawarcia ugody ze spółką Kobylarnia, która budowała powiatową drogę z Baboszewa do Kucic, a której w poprzedniej kadencji naliczono karę umowną za nieterminowe wykonanie robót w wysokości blisko 4 mln zł. Spór trafił do sądu, a biegły sądowy uznał, że unijna inwestycja była źle przygotowana.

Zostaliśmy potraktowani niegodziwie…

O sprawie dyskutowano w poniedziałek, 27 lipca - podczas nadzwyczajnej sesji rady powiatu, na której gościł prezes spółki Kobylarnia - Sławomir Nowak i reprezentująca spółkę adwokat Anna Adamczyk-Frankowska.

- Zajmujemy się budową dróg, a nie sporami sądowymi. Zostaliśmy jednakże zmuszeni udać się do sądu, ponieważ naszym zdaniem zostaliśmy potraktowani niegodziwie - powiedział prezes spółki, która w poprzedniej kadencji przebudowywała drogę z Baboszewa do Kucic.

Postępowanie dowodowe w Sądzie Okręgowym w Łodzi zostało zakończone, sąd odroczył wydanie wyroku do  7 sierpnia, dając stronom termin na przeprowadzenie rozmów ugodowych. W ubiegłym tygodniu zarząd powiatu zaprosił spółkę do negocjacji i takie negocjacje już się odbyły. Wypracowano propozycję ugody.

O projektowych błędach…

Kobylarnia wygrała przetarg na przebudowę drogi (12 km) z ofertą w wysokości 8,8 mln zł brutto.

Prezes spółki mówił, że umowa z powiatem została zawarta 18 maja 2017 r., a datę rozpoczęcia inwestycji określono na 1 marca - z zastrzeżeniem, że rozpoczęcie prac nastąpi nie wcześniej, jak zawarcie umowy o dofinansowanie unijne. Umowę o dofinansowanie powiat podpisał 1 sierpnia, plac budowy przekazano kilkanaście dni później, a termin zakończenia to 30 czerwca 2018 roku.

Prezes spółki mówił, że w zakres prac wchodziło m.in. poszerzenie pasa drogowego, co nie jest proste z uwagi na formalności: podział działek sąsiadujących i zasilających pas drogowy.  

- Rozpoczęły się prace, ale i problemy - powiedział. - Ujawniło się szereg błędów projektowych, zarówno technicznych, jak i projektowych, które zostały wykazane w opinii biegłego sądowego. Mieliśmy na uwadze fakt, że powiat zdobył na to zadanie dofinansowanie unijne, i jeśli zaczniemy eskalować, że inwestycję źle przygotowano, powiat miałby problemy. Więc staraliśmy się robić wszystko, by nie pokazywać tych problemów na zewnątrz.

Prezes Kobylarni argumentował, że zgłoszenie robót do odbioru nastąpiło 29 czerwca 2018 roku - dzień przed terminem zakończenia prac wskazanym w umowie. 2 lipca spółka otrzymała informację, że droga nie nadaje się do odbioru z uwagi na brak dokumentacji powykonawczej w formie oczekiwanej przez inwestora oraz brakuje pewnych elementów. Prezes dodawał, że pracownik spółki nie zamieścił adnotacji, że z tymi sformułowaniami się nie zgadza, bo wówczas sądowy proces potrwałby krócej, ale chodziło o zaufanie do samorządu i zapewnienie, że nie będzie z odbiorem problemów, jeśli zostaną usunięte usterki. Potem pojawiły się kolejne i kolejne usterki, a protokół odbioru podpisano dopiero 24 sierpnia.

Zdaniem Sławomira Nowaka przyczyną były błędy projektowe.

-  Projekt wykonano na mapie, która nie nadawała się do celów projektowych - mówił podczas sesji. - Mapa ta nie była mapą geodezyjną do celów projektowych. To jest coś, co definitywnie określa tę inwestycję jako nieprzygotowaną. Brak podziału 185 działek i wyniesienia pasa drogowego w teren. Poszerzono drogę, więc należało podzielić działki. Jak można było przygotować dokumentację powykonawczą, jeśli nie dokonano podziału geodezyjnego działek? Można oczywiście. To wszystko, co zrobiliśmy, narysowaliśmy, ale w taki sposób, w jaki rzeczywiście wykonano, natomiast żaden geodeta nie uzgodni takiej mapy i dokumentacji, gdzie są błędy formalne. Nie może uznać, że na niewydzielonych działkach wykonała robotę jakaś firma na zlecenie powiatu. Mówiąc krótko, nie powinna jej wykonywać, bo działała w jakimś stopniu, strach powiedzieć, ale bezprawnie.

Prezes dodawał, że lokalizacje zjazdów do działek nie były uzgodnione, a w projekcie napisano, że wykonawca ma sobie zobaczyć, jakie są lokalizacje i ich wysokość w praktyce, a to oznaczało szereg problemów i robót, które wykonywano bez sensu. W projekcie brakowało również 20 metrów drogi, które trzeba było wylać, by wjechać na skrzyżowanie z drogą krajową.  

- W opinii biegłego sądowego ten projekt jest na etapie koncepcji, nie na mapie do celów projektowych, brak zjazdów do działek, brak współrzędnych do wytyczenia robót, takie jest podsumowanie biegłego - stwierdził, dodając, że było jeszcze wiele robót dodatkowych, jak np. frezowanie karp, przekładanie kostki w istniejących chodnikach, a biegły przychylił się do stwierdzenia, że wykonanie dodatkowych robót mogło potrwać ponad miesiąc.

Opinia druzgocąca?

Reprezentująca Kobylarnię mecenas Anna Adamczyk-Frankowska mówiła, iż opinia biegłego sądowego jest jednym z kluczowych dowodów w sprawie.

- W mojej ocenie ta opinia jest dla powiatu negatywna, wręcz druzgocąca, jeśli chodzi o przygotowanie tej inwestycji - stwierdziła. - Biegły zwrócił uwagę również na elementy dalej idące, stwierdził, że ta inwestycja w ogóle nie powinna powstać. Zaistniało szereg błędów formalnych, projektowych, które powodowały, że ta inwestycja nie powinna być realizowana przez wykonawcę, firma nie powinna na te roboty wejść.

Mecenas dodawała, iż zdaniem biegłego zwłoki w realizacji inwestycji nie było, a taka sytuacja odbiorowa, jaka zaistniała, nie powinna mieć miejsca.

Rezygnują z odsetek…

Prezes spółki Kobylarnia mówił, że negocjacje nie były łatwe. Spółka nie może zrezygnować z kwoty głównej sporu jaką jest blisko 4 mln zł, ale rezygnuje z odsetek, stanowiących kilkaset tysięcy zł. Opłata sądowa to kwota 100 tys. zł, z tym, że w przypadku ugody opłata ta wyniesie 50 tys. zł. Spółka chce, by koszty tej opłaty jak i biegłego sądowego pokrył powiat, a koszty zastępstwa procesowego poniosłaby każda ze stron we własnym zakresie.

Zdaniem byłego starosty…

- Ten przekaz jest jednostronny i odbiega trochę od obiektywizmu - powiedział radny Andrzej Stolpa, w poprzedniej kadencji starosta. - Zawarliśmy umowę, która określała, w jaki sposób droga ma być zrobiona.

Stolpa dodawał, że przedmiotem odbioru mogły być roboty bez wad i usterek, a te od początku się pojawiały i w momencie, gdy zostały wyeliminowane, podpisano protokół odbioru.

- Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że nie dokonano podziału geodezyjnego 185 działek, ponieważ była to droga wykonywana na podstawie ZRID, musiały być zrobione do tego podziały - argumentował, dodając, że wszystkie dokumenty były prawidłowe. - Wykonawca na żadnym z etapów nie podnosił wadliwości dokumentacji. O tym, że ta dokumentacja jest zła, dowiedziałem się z opinii biegłego, która moim zdaniem jest nie na temat. Nawet jeśli były usterki, to nie uniemożliwiały oddanie drogi w terminie. Były długie okresy czasu, gdy na tej budowie nic się nie działo, nawet interweniowaliśmy u wykonawcy. Zapewniano, że droga zostanie przebudowana w terminie.

Radny Mirosław Opolski mówił, że były przestoje na budowie drogi, wynikało to być może z braku mocy przerobowych, ale były też błędy w dokumentacji, np. źle usytuowane wjazdy. Argumentował, że mieszkańcy do chwili obecnej nie otrzymali należności za przejęcie działek pod drogę, choć minęły trzy lata.

- Nie mamy wyjścia. Trzeba wyjść naprzeciw i sprawę rozwiązać, namawiałbym więc na porozumienie. Za pracę trzeba zapłacić. Żeby nie było tak, że sami taczkami będziemy wozić asfalt - dodawał Opolski.

- Podzielam zdanie prezesa, że opinia biegłego jest druzgocąca i jeśli przyjąć to za dobrą monetę, to wychodzi na to, że nie macie biura, w którym analizujecie projekty - mówił radny Paweł Koperski. - Z tej opinii można wywnioskować, że skoro projekt był niezgodny z prawem, to popełniliście przestępstwo, realizując go.

Starosta Elżbieta Wiśniewska mówiła, iż zarząd skłania się do zawarcia ugody, ale jeśli uchwała w tej sprawie nie zostanie podjęta, to pozostaje kontynuowanie sądowego procesu.

Radny Stolpa powiedział, że jego znajomość sprawy jest zbyt mała, minęły dwa lata, nie miał wglądu do sądowych akt i nie weźmie udziału w głosowaniu. Dodał, że zarząd posiada uprawnienia, by podjąć decyzję samodzielnie, bez decyzji rady.

Radna Anna Dumińska-Kierska mówiła, że również nie weźmie udziału w głosowaniu, bo decyzja w sprawie ugody jest  kompetencją zarządu.

Uchwałę podjęto

Podczas poniedziałkowej sesji rada powiatu większością głosów zobowiązała zarząd do podjęcia działań w kierunku zawarcia ugody ze spółką Kobylarnia - po dokonaniu oceny, czy skutki ewentualnej ugody są dla budżetu powiatu korzystniejsze, niż prawdopodobne sądowe rozstrzygnięcie.

Dodajmy, że powiat płoński w poprzedniej kadencji naliczył kary umowne za niedotrzymanie terminu trzem wykonawcom przebudowy dróg z unijnym dofinansowaniem (na łączną kwotę 10 mln zł). Niedawno, jak już informowaliśmy, rada powiatu upoważniła już zarząd powiatu do podjęcia działań w kierunku zawarcia ugody z firmą z Mińska Mazowieckiego (spór dotyczy kwoty 5 mln zł). (ko)

foto: archiwum

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do