
Przy tak dziwnych czasach, na mediach spoczywa smutny obowiązek informowania o różnych historiach związanych z koronawirusem. Zawsze w takich sytuacjach pocieszającym był fakt spoglądania na jedną rubrykę sanepidowskich komunikatów dotyczących aktualnej sytuacji epidemiologicznej w powiecie płońskim - liczbę zgonów. Tam, nawet do wczoraj 8 października, widnieje optymistyczne 0.
Okazuje się jednak, że to nie jest prawda!
Pierwszy przypadek covidowskiej śmierci wśród mieszkańców powiatu płońskiego miał miejsce już wiele dni temu - 25 września. 88-letnia mieszkanka gminy Raciąż, z wykrytym koronawirusem została pochowana 1 października 2020 roku.
Dlaczego system epidemiologiczny w Płońsku tego przypadku nie odnotował?
A powinien, bo zmarła 88-latka to ta sama pacjentka, o której wspominała dyrekcja płońskiego szpitala w komunikacie z 23 września, po dodatnim wyniku badania na obecność wirusa u jednego z lekarzy - i jak się wówczas okazało, wcześniejszemu przypadkowi u jednej z pielęgniarek.
„W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy informację, iż u jednej z pielęgniarek Oddziału Chorób Wewnętrznych również odnotowano wynik dodatni. Pielęgniarka swój ostatni dyżur miała w dniu 13 września 2020 roku, po tym czasie nie dyżurowała w oddziale - czytamy w tamtym komunikacji dyrekcji płońskiego szpitala. - Niemniej badaniom w kierunku koronawirusa poddano cały personel Oddziału Chorób Wewnętrznych oraz pacjentów oddziału. W przypadku personelu uzyskano wyniki ujemne, w przypadku pacjentów u jednego z nich stwierdzono wynik dodatni. Podkreślamy, że pacjent ten został przyjęty do oddziału w dniu 16 września 2020 roku, a więc nie miał żadnego kontaktu z pielęgniarką, obecnie przebywa w jednym z warszawskich szpitali”.
Wspomniany przez dyrekcję pacjent z dodatnim wynikiem to właśnie 88-letnia mieszkanka gminy Raciąż, która do płońskiego szpitala - z ostrą niewydolnością płuc - została przywieziona karetką pogotowia 14 września. Do warszawskiego szpitala na ul. Szaserów, do dalszego leczenia po dodatnim wyniku na obecność koronawirusa, została z Płońska przewieziona 21 września. Zmarła w warszawskim szpitalu 25 września.
W międzyczasie nastąpiła... epidemiologiczna cisza i rozżalona rodzina.
O badaniu i decyzji przewiezienia do innego szpitala najbliższa rodzina... nie została powiadomiona. Kiedy już córka 88-latki tę smutną wiedzę powzięła (przyjechała jak w ostatnie dni odwiedzić mamę w szpitalu), sama podjęła podstawowe działania. Była zaniepokojona ciężkim stanem zdrowia matki, ale dopełniła również obywatelskich obowiązków epidemiologicznych.
Po otrzymaniu informacji w szpitalu, natychmiast udała się do siedziby płońskiego sanepidu. Było przed godziną szesnastą i zastała zamkniętą placówkę. Skorzystała więc z wywieszonego numeru alarmowego. Odebrała kobieta, która udzieliła podstawowych wskazówek i zaleciła spokój oraz obserwację własnego zdrowia.
Przypomnijmy, był 21 września, a mama - z którą córka i najbliższa rodzina mieszkali we wspólnym domostwie - z dodatnim wynikiem badania na koronawirusa została przewieziona do warszawskiego szpitala.
Ale rodzina żadnego kontaktu z sanepidem już się nie doczekała. Kwarantann, bądź chociaż nadzoru epidemiologicznego, nie było. Kobieta, w odpowiedzialności za innych, sama na siebie nałożyła izolację domową. A potem już były dramatyczne okoliczności - śmierć mamy, pogrzeb, trauma...
Smutna historia.
I wiele pytań, na których także rozżalona rodzina nie znajduje odpowiedzi:
- dlaczego szpital nie poinformował wcześniej rodziny o badaniu 88-latki i przewiezieniu do warszawskiego szpitala?
- dlaczego członkowie rodziny, jako osoby w bardzo bezpośredniego kontaktu, nie zostali objęci epidemiologicznymi działaniami?
- dlaczego jeszcze po blisko dwóch tygodniach od śmierci, ten przypadek nie jest odnotowany w systemie epidemiologicznym?
I jeszcze wiele drobniejszych pytań, które jednak w tak dramatycznych okolicznościach schodzą siłą rzeczy na plan dalszy.
Powiatowy inspektor sanitarny Krzysztof Bielski odpowiedział nam, że płoński sanepid nie dostał oficjalnej informacji o tym przypadku.
Może i tak, bo koronawirusowe zawiłości proceduralne są - określając to kolokwialnie - ciężkie do ogarnięcia.
Ale przypomnijmy - córka zarażonej sama się do sanepidu zgłosiła, więc instytucja epidemiologiczna miała informację obywatelską. Przypomnijmy też przede wszystkim, że zarażona była pacjentką płońskiego szpitala.
Jeśli obie instytucje proceduralnie nie współdziałają - jest to bardzo mocno niepokojące.
Czy szpital informował sanepid o dodatnim wyniku 88-letniej pacjentki zapytaliśmy dyrektora płońskiej placówki Marcina Ozdarskiego, który obiecał to wszystko ustalić.
Dyrektor trochę kluczył przed udzieleniem tej informacji, ale ostatecznie napisał: „Sanepid został powiadomiony”.
Na doprecyzowujące pytanie - którego dnia szpital powiadomił sanepid, odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Mamy więcej przypadków covidowskich śmierci?!
We wtorek, 6 października, inspektor sanitarny Krzysztof Bielski - przy okazji śmiertelnego przypadku w płońskim szpitalu mieszkańca powiatu sochaczewskiego, o którym już informowaliśmy - przekazał mediom smutną informację, że mamy pierwszy przypadek śmierci powiązanej z Covid-19 mieszkańca powiatu płońskiego - 88-latkę, która zmarła w szpitalu w Płocku.
Niezrozumiałym jest jednak fakt, że jeszcze we wczorajszym komunikacie opublikowanym przez płoński sanepid nie ma żadnego przypadku śmierci mieszkańców z powiatu płońskiego - poniżej zdjęcie owego komunikatu i 0 w rubryce liczba zgonów powiązanych z Covid-19.
To w końcu był ten śmiertelny przypadek w szpitalu w Płocku, bo oficjalnie go nie ma?
Rozumiecie Państwo, jak w takiej sytuacji ciężko nam przekazywać informacje - przecież chodzi o śmierć człowieka, a tu szafuje się nią bez oficjalnego potwierdzenia!
Niestety, trzecia śmierć
8 października, w ciechanowskim szpitalu, zmarł 74-letni mężczyzna, który był hospitalizowany przez kilkanaście dni, wymagał leczenia pod respiratorem i oprócz zarażenia koronawirusem miał także inne choroby towarzyszące.
Artur Kołodziejczyk
PS. Relacjonowanie przypadków śmiertelnych jest bardzo niekomfortowe. A w tym przypadku jeszcze bardziej trudniejsze - nie sposób bowiem zrozumieć działania płońskiego systemu epidemiologicznego. Najchętniej byśmy tego materiału nie publikowali, ale z drugiej strony nie mamy wyjścia, mając inną wiedzę niż ta wynikająca z oficjalnych komunikatów sanepidu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gdzie jest słynny sztab kryzysowy? Co Powiat- "nadzorca"tych jednostek ma do powiedzenia ? Skandal goni skandal . Wiwat Powiat ,
W takim razie kto kłamie? Inspektor sanitarny, czy dyrektor szpitala?
Moze nie pisali dla tego ze pancjeni umierali na inne choroby niz koronawirus a to ze go mieli nie znaczy ze na niego umarli proste i logiczne , nie kazdy z grypa umiera na grype
Serio w to wierzysz? Chyba w jakiejś alternatywnej rzeczywistości żyjesz... Zawsze na pierwszym miejscu dają covida plus choroby wspolistniejace ewentualnie. Napewno nie na odwrót. Ewidentnie coś tu śmierdzi. Manipulacja datami plus brak poinformowania rodziny co się z tą Panią dzieje. O postawie sanepidu kfarsnie wspomnę bo to w ogóle jakaś farsa...
Czyli szpital kłamie zarówno w kwestii przyjęcia pacjenta na oddział oraz poinformowania sanepidu . Jaki miał w tym cel????
Z treści wynika ze Szpital w Płońsku od samego początku kłamie. Jaki ma w tym cel? Przyjęcie pacjenta sfałszowane nie powiadomienie rodziny o przewiezieniu pacjentki do szpitala w Warszawie i twierdzenie ze powiadomił sanepid. Panie Dyrektorze nie potrafi Pan podać daty kiedy Pan powiadomił sanepid!!!!
A co na to Dyrekcja Szpitala? Z artykułu wynika że, zarówno Sanepid jak i Szpital nie działają zgodnie z prawem.
Panie dyrektorze kończ waść wstydu oszczędż żal mi pana
Czyli szpital wprowadza w błąd co do daty przyjęcia? Czego się boją? Że pacjent zaraził się w szpitalu a teraz ktoś będzie chciał odszkodowanie?
Skandal goni skandal. Czyżby Szpital coś ukrywał? A może pacjentka wogóle nie miała wyniku pozytywnego skoro nikogo nie powiadomiono?
Myślę ze tym przypadkiem powinna zająć się Prokuratura .Może wtedy Pan Dyrektor przestał by milczeć.
W szpitalu na Szaserów we wrześniu i październiku 2020 zostały następnie zakażone kolejne osoby. Skandaliczny brak przestrzegania procedur przez personel - lekarzy, pielęgniarki i salowe - spowodował śmierć wielu pacjentów.