
Policjanci zatrzymali 50-latka, który z parkingu w Siedlinie (gm. Płońsk) ukradł samochód. Mężczyzna twierdził, że wziął auto, bo po nieudanej randce nie miał jak wrócić do domu.
Zdarzenie miało miejsce 21 listopada - płońscy policjanci zostali wezwani do miejscowości Siedlin, gdzie z parkingu nieopodal szkoły został skradziony samochód. Właścicielka osobowej hondy poinformowała policjantów, że zostawiła auto na parkingu po południu, a gdy skończyła pracę, jej samochodu już nie było.
- Następnego dnia funkcjonariusze otrzymali informację, że skradziony pojazd był widziany na ul. Grunwaldzkiej w Płońsku - informuje rzecznik prasowy płońskiej policji, kom. Kinga Drężek-Zmysłowska. - Dyżurny jednostki od razu skierował na miejsce policyjny patrol. Policjanci zauważyli hondę na jednym z parkingów. Auto miało włączone światła, a siedzący za jego kierownicą mężczyzna próbował uruchomić silnik. Mundurowi zablokowali wyjazd i podbiegli do pojazdu. Kierowca, którym okazał się być 50-letni mieszkaniec Płońska, został zatrzymany.
Jak dodaje rzecznik, mężczyzna wyjaśniał policjantom, że w dniu kradzieży pojazdu umówił się ze swoją dziewczyną w Siedlinie. W umówione miejsce poszedł pieszo, jednak nie zastał tam kobiety i nie mógł się z nią skontaktować.
- Przechodząc przy parkingu, niedaleko szkoły, postanowił ukraść jeden ze stojących na nim samochodów, by wrócić do Płońska. Przyznał, że później chciał to auto sprzedać, ale nie znalazł kupca - informuje kom. Kinga Drężek-Zmysłowska. - 50-latek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem. Przyznał się do zarzucanego mu czynu. Za popełnione przestępstwo grozi mu nawet 10 lat więzienia. (ko); foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie