Reklama

RetroPiłka - awansowy czerwiec 2005 - Błękitni Raciąż

W sezonie 2004-2005 Błękitni Raciąż rywalizowali w lidze okręgowej.

Przed finałem sezonu raciążanie mieli dwa punkty przewagi nad żuromińską Wkrą i czekające ich bezpośrednie starcie z wiceliderem. Walkę o bezpośredni awans Błękitni ostatecznie przegrali, ale na deser... była radość po zwycięskich barażach!

Czerwcowe spotkania:

4.06.: Wkra Żuromin - Błękitni Raciąż 3:1 (1:1)

bramka: Żochowski (15, asysta Marciniak).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Kamil Wróblewski, Kamil Baranowski, Rafał Brzeziński, Hubert Lewandowski, Jarosław Żebrowski, Robert Dureński (80, Mariusz Winter), Daniel Banaszewski, Dariusz Karwowski (46, Dariusz Przebierała), Robert Żochowski, Łukasz Marciniak.

Piękny, pechowy mecz

i bardzo wyrównanym spotkaniu na szczycie lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali z Błękitnymi Raciąż 3:1 i na kolejkę przed zakończeniem sezonu objęli prowadzenie w tabeli ligi okręgowej.

To był piękny mecz, niestety nie zakończony zwycięstwem walczącej o awans drużyny z Raciąża. Błękitni pojechali na spotkanie z bezpośrednim kandydatem do awansu do MLS bardzo osłabieni. Brak dwóch podstawowych obrońców w drużynie - Krzysztofa Poczmańskiego (kontuzja w meczu z GKS Strzegowo) i Pawła Kopczyńskiego (kontuzja na czwartkowym treningu) pokrzyżował nieco plany całej drużynie, bo zabrakło stopera. Prawdziwym wyczynem wykazał się Paweł Kopczyński, który 30 minut przed meczem zdjął usztywniony opatrunek i szynę z kostki kontuzjowanej nogi, zaaplikował sobie środki przeciwbólowe i zaczął truchtać i rozgrzewać się za bramką, by wspomóc zespół i być może zagrać w tym najważniejszym dla nich spotkaniu w sezonie. Kibice bili mu brawo i skandowali jego nazwisko, jednak ból nogi okazał się zbyt silny, by zaryzykować i rozegrać mecz. Osłabienia w zespole pozwoliły na debiut w seniorach Łukaszowi Marciniakowi, który po meczu zebrał wiele pochwał.

Błękitni niesieni dopingiem ponad 100 kibiców przybyłych na ten mecz, bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie. Od pierwszej minuty meczu mocno nacisnęli gospodarzy i stworzyli sobie wyraźną przewagę. Przy odrobinie szczęścia (którego bardzo brakowało raciążanom w tym meczu) już w 9 minucie mogli objąć prowadzenie, kiedy po akcji Roberta Żochowskiego i jego dokładnym podaniu, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Łukasz Marciniak. Jego płaski strzał na bramkę -  niestety dla gości - został sparowany przez bramkarza Wkry. Minutę później groźną sytuację stworzyli sobie gospodarze, kiedy po kiksie bramkarza, Krzysztofa Goszczyńskiego, napastnik Wkry posłał piłkę minimalnie obok bramki Błękitnych. Raciążanie grali bardzo dobrze, gospodarze byli wręcz zdziwieni taką ich postawą. Ten bardzo dobry okres gry raciążan został ukoronowany golem w 15 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Kamila Baranowskiego na lewą stronę boiska, piłkę przejął Robert Żochowski, podał do Łukasza Marciniaka, a ten kiwnął obrońcę i odegrał do nie pilnowanego Roberta Żochowskiego, który pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce gospodarzy.

Po zdobytej bramce goście nie spoczęli na laurach tylko konsekwentnie starali się zdobyć drugą bramkę. Bliski podwyższenia rezultatu był w 23 minucie Jarosław Żebrowski, ale piłka minimalnie przeleciała nad bramką gospodarzy. Błękitni grali szybko, nie bronili wyniku, często stwarzali sobie podbramkowe sytuacje czy też dośrodkowania po rzutach rożnych. Co prawda widać było pewną lukę w środku pola w zespole z Raciąża, bo grający dotychczas na tej pozycji Hubert Lewandowski z konieczności został przesunięty na stopera. W 29 minucie, po rzucie rożnym dla Błękitnych, na ich nieszczęście szybką kontrę przeprowadzili gospodarze. Napastnik Wkry wykorzystał błąd obrony Błękitnych i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Krzysztofem Goszczyńskim zdobył wyrównującego gola. Po tej bramce piłkarze Wkry Żuromin zdecydowanie zaczęli przeważać na boisku. W ostatnich 15 minutach pierwszej połowy, aż czterokrotnie groźnie było w polu karnym Błękitnych, raciążanie natomiast tylko raz w 33 minucie przeprowadzili bramkową akcję, kiedy Dariusz Karwowski kiwnął trzech obrońców Wkry, wdarł się w pole karne i zamiast zdecydować się na strzał z 5 metrów, odegrał tak nieszczęśliwie piłkę, że po pierwsze przejął ją obrońca Wkry, a po drugie w momencie podania odnowiła się mu kontuzja i trener nie mógł skorzystać z niego w drugiej połowie.

Na początku drugiej części lepiej na boisku prezentowali się gospodarze. W drużynie Błękitnych doszło do kolejnej roszady, bo tym razem rolę stopera pełnił Jarosław Żebrowski, a w miejsce Dariusza Karwowskiego wprowadzony został Dariusz Przebierała, który mógł zostać bohaterem Raciąża, a po meczu jedynie płakał żałując niewykorzystanych sytuacji. W 55 minucie po rzucie rożnym Wkry Żuromin w dużym zamieszaniu w polu karnym najprzytomniej zachował się napastnik gospodarzy i podwyższył rezultat tego meczu. Po tej bramce mecz ponownie wyrównał się, a w miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić raciążanie, którzy nie mając już nic do stracenia „gonili wynik”. W 61 minucie po akcji Żochowskiego i jego zagraniu wzdłuż linii bramkowej bliski wyrównania był Dariusz Przebierała, który przestrzelił w wybornej wręcz sytuacji. Sześć minut później na bramkę Wkry strzelał Hubert Lewandowski, jednak bramkarz gospodarzy nie miał problemu ze złapaniem piłki. W 71 minucie ponownie doskonałego podania piłki w pole karne od Łukasza Marciniaka jakimś cudem na bramkę wyrównującą nie zamienił Dariusz Przebierała. W 75 minucie po rzucie rożnym dla Błękitnych piłka dosyć długo rozgrywana była w polu karnym Wkry, a kulminacją tej akcji był strzał Roberta Dureńskiego w poprzeczkę. Raciążanie zaczęli atakować bramkę Wkry praktycznie całą drużyną. Gospodarze zamknięci na swojej połowie czekali jedynie na błędy Błękitnych i to oczekiwanie przyniosło efekt w 82 minucie, kiedy po jednej z szybkich kontr gospodarze strzelili trzecią bramkę. Minutę później mogło być 2:3, kiedy Daniel Banaszewski po minięciu dwóch obrońców wbiegł w pole karne i mając przed sobą jedynie bramkarza Wkry nie zdołał umieścić piłki w siatce. Do końca spotkania przeważali raciążanie, jednak nie przyniosło to już efektu bramkowego i mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy.

Po meczu raciążanie ze smutkiem, a niektórzy i ze łzami opuszczali boisko, przeklinając prześladującego ich od dwóch lat pecha.

11.06.: Błękitni Raciąż - Kryształ Glinojeck 2:0 (2:0)

bramki: Żochowski (12, asysta Lewandowski); Marciniak (41, asysta Banaszewski).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Jarosław Żebrowski, Kamil Wróblewski, Kamil Baranowski, Rafał Brzeziński, Robert Dureński (76, Mariusz Winter), Hubert Lewandowski, Daniel Banaszewski, Łukasz Marciniak,  Dariusz Przebierała (59, Damian Kujawski), Robert Żochowski.

Gorzka radość wygranej

Błękitni pokonali 2:0 Kryształ Glinojeck, ale w dalszym ciągu zawodnicy i kibice nie mogą uwierzyć, iż po tym spotkaniu nie mogli się cieszyć z upragnionego awansu.

Mimo zwycięstwa, po meczu nie było wybuchu radości wśród piłkarzy Błękitnych Raciąż. Podobnie było na trybunach. Kibice wciąż rozpamiętywali mecz Kryształu Glinojeck z Wkrą Żuromin. Wszyscy zgodnie twierdzą, że gdyby piłkarze z Glinojecka zagrali z Żurominem fair play raciążanie świętowaliby awans do MLS-u.

Błękitni ponownie rozegrali mecz w osłabieniu. Na boisku nie pojawili się Dariusz Karwowski, Krzysztof Poczmański oraz Paweł Kopczyński. Mimo braku tych podstawowych zawodników, raciążanie przez całe spotkanie byli zespołem dominującym na boisku, a to, że padły tylko dwie bramki, było wynikiem nieskuteczności piłkarzy z Raciąża.

Już w 9 minucie Błękitni powinni prowadzić w tym spotkaniu, kiedy Robert Żochowski minął czterech zawodników, wdarł się w pole karne, ale przestrzelił posyłając piłkę nad bramką Kryształu. Trzy minuty później po faulu na Łukaszu Marciniaku gospodarze wykonywali rzut wolny z lewej strony pola karnego. Do piłki podszedł Robert Dureński, dośrodkował w pole karne do Huberta Lewandowskiego, a ten głową odegrał do Roberta Żochowskiego, który tym razem pokonał bramkarza i dał prowadzenie gospodarzom. Minutę po objęciu prowadzenia Błękitni powinni podwyższyć rezultat, ale Dariusz Przebierała, mając przed sobą jedynie bramkarza gości, uderzył piłkę tak, że przeleciała minimalnie obok lewego słupka. Pierwsza połowa spotkania mogła się podobać, bo raciążanie grali szybko i raz po raz przeprowadzali groźne akcje. I tak w 15 minucie strzelał Daniel Banaszewski, w 18 - Robert Dureński, w 21 - Robert Żochowski. Piłkarze Kryształu Glinojeck dopiero w 23 minucie oddali pierwszy strzał na bramkę Krzysztofa Goszczyńskiego, a najlepszą okazję stworzyli sobie po rzucie wolnym w 30 minucie meczu.

W 35 minucie po długim podaniu Huberta Lewandowskiego piłkę przejął Dariusz Przebierała i wbiegł w pole karne. Kiedy wydawało się, że tym razem bez problemu strzeli gola, ponownie zabrakło mu szczęścia, bo piłka po jego strzale przeleciała obok bramki. Cztery minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Dariusz Przebierała przeprowadził szybki rajd lewą stroną boiska i mocno strzelił na bramkę Kryształu tak, że golkiper Glinojecka odbił piłkę przed siebie wprost pod nogi Daniela Banaszewskiego, ale i jego strzał został sparowany przez bramkarza gości. Formalności dopełnił Łukasz Marciniak, który przejął piłkę i podwyższył rezultat meczu (to jego pierwsza bramka w drugim meczu w seniorach). W 44 minucie powinno być 3:0, kiedy po akcji Roberta Dureńskiego z Rafałem Brzezińskim, ten drugi spudłował w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Po przerwie mecz nie był już tak ciekawy. Błękitni pewni zwycięstwa nie szarpali zbyt mocno, oszczędzając się przed ewentualnymi barażami. Goście widząc rozluźnienie w szeregach gospodarzy próbowali strzelić kontaktową bramkę. Jednak ich akcje były zbyt chaotyczne, a zagrożenie stwarzali jedynie po stałych fragmentach gry, m.in. w 59 minucie po rzucie wolnym i po rzucie rożnym w 75 minucie, kiedy obrońcy Błękitnych minęli się z piłką, a ta o mały włos nie wpadła do bramki.

Raciążanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i również mogli podwyższyć rezultat - chociażby w 70 minucie, kiedy podanie Huberta Lewandowskiego przejął Daniel Banaszewski, minął dwóch piłkarzy gości, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił w boczną siatkę. Na bramkę strzelali również: w 78 minucie Robert Żochowski (po akcji Łukasza Marciniaka), Jarosław Żebrowski w 81 minucie (z wolnego po faulu na Damianie Kujawskim) i Robert Żochowski w 89 minucie.

Błękitni wygrali pewnie i zasłużenie, choć powinni uczynić to w wyższych rozmiarach.

Baraż o awans do MLS: Jedność Żabieniec - Błękitni Raciąż 0:2 (0:1)

bramki: Żochowski (21, asysta Dureński);  Żochowski (84, asysta Żebrowski).

Błękitni: Piotr Pakieła - Krzysztof Poczmański, Paweł Kopczyński, Kamil Wróblewski, Kamil Baranowski, Jarosław Żebrowski, Hubert Lewandowski, Robert Dureński (77, Mariusz Winter), Daniel Banaszewski (46, Dariusz Przebierała), Łukasz Marciniak,  Robert Żochowski (88, Piotr Guła).

Jedną nogą w V lidze

To była wspaniała niedziela dla piłkarzy i kibiców Błękitnych Raciąż. Zwycięstwo 2:0 w pierwszym barażowym spotkaniu, i to na boisku Jedności Żabieniec, w znacznym stopniu przybliża raciążan do upragnionego awansu do Mazowieckiej Ligi Seniorów.

Barażowy rywal z warszawskiej ligi okręgowej, z którym przyszło Błękitnym walczyć o awans do MLS, był wielką zagadką dla raciążan. Zarówno piłkarze, jak i kibice, jechali na ten wyjazdowy mecz  z optymizmem, ale i pełni obaw, nie znając siły i możliwości przeciwnika. Wiara w sukces, w zwycięstwo zaprocentowała, bo po 90 minutach gry (z doliczonym czasem w pierwszej i drugiej połowie meczu spotkanie to trwało 99 minut) ci głodni sukcesu zawodnicy, mogli unieść ręce w geście triumfu. Wykonali zadanie z nawiązką, a dwa gole strzelone na boisku rywala to spora zaliczka przed rewanżowym środowym spotkaniem (godz. 18) w Raciążu.

Mecz rozpoczął się od frontalnych ataków gospodarzy. Pierwsze minuty zaskoczyły zarówno stremowanych piłkarzy jak i kibiców z Raciąża. Jedność w ciągu 5 minut stworzyła sobie trzy bramkowe sytuacje i gdyby nie fantastyczne interwencje bramkarza, Piotra Pakieły, gospodarze mogli objąć prowadzenie w tym spotkaniu. Błękitni w początkowym fragmencie meczu grali zbyt nerwowo, a pierwszy kwadrans nie wróżył niczego dobrego. Gospodarze, którzy strzelili w lidze okręgowej, aż 69 bramek, raz po raz atakowali bramkę Błękitnych, ale na szczęście bez skutku, co z całą pewnością było zasługą najlepszej obrony ciechanowsko-ostrołęckiej ligi okręgowej (raciążanie w 26 meczach stracili 23 bramki).

Po 15 minutach i Błękitni stworzyli pierwszą sytuację, gdy po dośrodkowaniu Jarosława Żebrowskiego piłkę głową bardzo niecelnie uderzył Hubert Lewandowski. W 21 minucie raciążanie wywalczyli pierwszy rzut rożny w tym meczu. Jego wykonawcą był Robert Dureński, który dośrodkował piłkę idealnie na głowę Roberta Żochowskiego, a ten precyzyjnie umieścił piłkę w prawym „okienku” bramki Jedności. Gospodarze podrażnieni stratą gola, ruszyli do huraganowych ataków na bramkę Błękitnych. Do końca pierwszej połowy piłkarze Jedności, aż sześciokrotnie strzelali na bramkę (raciążanie - raz, w 29 minucie z rzutu wolnego strzelał Jarosław Żebrowski) i gdyby nie postawa rewelacyjnego w tym dniu bramkarza, Piotra Pakieły z całą pewnością raciążanie nie utrzymaliby tego korzystnego wyniku do przerwy.

W drugiej połowie mecz wyrównał się. Gospodarze atakowali większą liczbą zawodników próbując za wszelką cenę strzelić wyrównującego gola, a to powodowało, że Błękitni mogli częściej kontrować. W 52 minucie po jednej z takich kontr Robert Dureński otrzymał dokładną piłkę i znalazł się najbliżej bramkarza gospodarzy. Ta doskonała sytuacja (miał przed sobą jedynie bramkarza) sparaliżowała rozgrywającego Błękitnych, który zatrzymał futbolówkę i poczekał na kolegów zamiast podprowadzić piłkę i próbować strzału na bramkę. Akcja ta mogła się zemścić, bo dwie minuty później po strzale gospodarzy, piłka o centymetry przeleciała obok słupka bramki Błękitnych. Kolejne minuty nie przynosiły podbramkowych sytuacji, a walka skupiła się w środkowej części boiska.

Im bliżej było do końca spotkania gospodarze z minuty na minutę tracili siły, co powodowało, że raciążanie coraz pewniej radzili sobie pod ich polem karnym. Już w 81 minucie mogła paść druga bramka, kiedy po akcji Łukasza Marciniaka z Hubertem Lewandowskim i strzale na bramkę Roberta Żochowskiego, piłkę z linii bramkowej wybił obrońca Jedności. Co nie powiodło się tym razem, przyniosło efekt bramkowy trzy minuty później, kiedy Jarosław Żebrowski dokładnym 40-metrowym podaniem obsłużył Roberta Żochowskiego, a ten „urwał się” obrońcom i w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił drugą bramkę w tym meczu.

Gospodarze jeszcze tylko w 86 minucie mieli okazję do zmiany rezultatu, kiedy po rzucie wolnym z 20 metrów piłka przeleciała obok lewego słupka bramki Błękitnych. Załamani piłkarze Jedności w końcówce meczu zaczęli popełniać coraz więcej błędów, co stwarzało kolejne okazje Błękitnym do podwyższenia rezultatu. Najbliższy strzelenia bramki był Dariusz Przebierała, który w 93 minucie meczu po podaniu od Piotra Guły spudłował z kilku metrów przenosząc piłkę nad poprzeczką bramki miejscowych.

Awans Błękitnych jest w zasięgu ręki, ale piłkarze muszą pamiętać, że nie można zlekceważyć rywala na własnym boisku, bo pojedynek o awans jeszcze trwa.

Do niecodziennej sytuacji doszło po końcowym gwizdku sędziego, gdy kibice obydwu drużyn (po meczu o wielką stawkę), wymienili się klubowymi szalikami i śpiewem wspólnie dziękowali za grę raz jednej raz drugiej drużynie. Jednym słowem na boisku zapanowała... jedność.

Środa, 22.06. - rewanżowy mecz barażowy o awans do MLS: Błękitni Raciąż - Jedność Żabieniec 2:0 (1:0)

bramki: Banaszewski (34, asysta Baranowski; 64, asysta Żochowski).

Błękitni: Piotr Pakieła - Krzysztof Poczmański (54, Dariusz Przebierała), Paweł Kopczyński, Kamil Wróblewski, Kamil Baranowski, Jarosław Żebrowski, Hubert Lewandowski (87, Dariusz Karwowski), Robert Dureński (25, Rafał Brzeziński), Daniel Banaszewski (90, Mariusz Winter), Łukasz Marciniak,  Robert Żochowski.

Spełnione marzenia - Błękitni w V lidze

Awans Błękitnych Raciąż do V ligi stał się faktem. W barażowym dwumeczu z silnym rywalem z warszawskiej ligi okręgowej - Jednością Żabieniec, to raciążanie okazali się skuteczniejsi. Dwukrotnie pokonali Jedność 2:0 i spełnili marzenia środowiska piłkarskiego w Raciążu uzyskując przepustkę do gry w Mazowieckiej Lidze Seniorów.

Przed meczem wyczuwało się atmosferę zbliżającego się wielkiego święta w Raciążu. Dwubramkowa zaliczka z wyjazdowego spotkania w Żabieńcu działała w sposób uspokajający na sympatyków Błękitnych. Początek spotkania i bardzo dobra gra zespołu gości, spowodowała jednak, że wdarł się pewien niepokój i nerwowość zarówno w szeregi piłkarzy Błękitnych, jak i obserwatorów tego meczu. To Jedność dominowała na boisku, raz po raz stwarzając zagrożenie pod bramką gospodarzy i gdyby nie szczęście, które tego dnia było po stronie Błękitnych, już po kwadransie gry goście mogli odrobić dwubramkową stratę z pierwszego meczu (w 12 minucie po strzale piłka uderzyła w lewy słupek, a w 14 minucie po rzucie wolnym z 25 metrów piłka odbiła się od poprzeczki). Raciążanie dopiero w 15 minucie groźnie zaatakowali bramkę Jedności, kiedy Daniel Banaszewski przeprowadził szybką kontrę i podał do Roberta Żochowskiego, a ten w dobrej podbramkowej sytuacji strzelił minimalnie niecelnie obok lewego słupka bramki gości. W miarę upływu czasu obraz gry nie zmieniał się - to goście prezentowali się dużo lepiej i przeprowadzali bardzo ciekawe akcje. Ponownie wysokie umiejętności pokazał bramkarz Błękitnych - Piotr Pakieła, który ze stoickim spokojem wyłapywał wszystkie piłki zmierzające w światło bramki. Mnogość akcji gości powodowała, że większość sympatyków drużyny Błękitnych coraz częściej spoglądała na zegarek odmierzający minuty do zakończenia tego spotkania.

Raciążanie nie musieli prowadzić otwartej gry i skupili się na mądrej obronie, która skutecznie rozbijała ataki Jedności, a kiedy nadarzała się okazja szybko kontratakowali. I tak było w 29 minucie, kiedy obrońcom przyjezdnych „uciekł” Łukasz Marciniak, podał do Roberta Żochowskiego, a ten strzelił wprost w bramkarza oraz w 34 minucie, kiedy dwójkową akcję Kamila Baranowskiego z Danielem Banaszewskim, wykończył ten drugi, dając prowadzenie drużynie Błękitnych. Stracona bramka nie zniechęciła do dalszych ataków piłkarzy Jedności, którzy jeszcze w 42 minucie mogli wyrównać, kiedy po jednym ze strzałów piłka o centymetry przeleciała obok prawego słupka bramki gospodarzy.

Po przerwie goście nadal atakowali bramkę Błękitnych, praktycznie całą drużyną. W 51 minucie w dużym zamieszaniu w polu karnym wpadającą już do bramki piłkę jakimś cudem wybronił bramkarz Piotr Pakieła. W sytuacji tej w walce o piłkę ucierpiał, kapitan Błękitnych Krzysztof Poczmański, któremu odnowiła się kontuzja i musiał opuścić boisko. Goście nie składali broni i nadal próbowali strzelić bramkę dającą im jeszcze jakieś szanse na wywalczenie awansu. Jednak tego dnia bramka Błękitnych była jak zaczarowana.

W 64 minucie Błękitni użądlili po raz drugi, gdy Robert Żochowski wymanewrował z lewej strony boiska obrońców Jedności i zagrał idealną piłkę wzdłuż linii bramkowej do wbiegającego w pole karne Daniela Banaszewskiego, który dopełnił jedynie formalności i strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Po tej bramce na wypełnionym do ostatniego miejsca stadionie Błękitnych  zapanowała euforia. Kibice zaczęli machać biało-błękitnymi balonami, rzucać konfetti, podpalać race świetlne. Zaczęła się zabawa.

„Poszkodowanym” w tej zabawie okazał się Robert Żochowski, który w chwili euforii zdjął koszulkę, za co otrzymał drugą żółtą kartkę, i musiał opuścić boisko. Do końca meczu trwała już wymiana „ciosów”. Atakujący całą drużyną goście umożliwili Błękitnym łatwiejszy dostęp do swojej bramki, co pozwoliło miejscowym na przeprowadzenie kilku szybkich kontr. Raciążanie mogli to wykorzystać w 74 minucie, kiedy po akcji Łukasza Marciniaka z Hubertem Lewandowskim na bramkę Jedności strzelał Daniel Banaszewski, czy też w 84 minucie po ponownym strzale Daniela Banaszewskiego (podanie Huberta Lewandowskiego). Rezultat mógł też podwyższyć w 89 minucie Rafał Brzeziński, który po podaniu od Dariusza Przebierały popisał się bardzo ładnym strzałem na bramkę Jedności. Goście próbowali strzelić chociaż honorowego gola, który w tym dwumeczu jak najbardziej im się należał, jednak raciążanie potwierdzili, że na własnym boisku bramki tracą niezwykle rzadko (w 13 spotkaniach sezonu raciążanie stracili jedynie 4 gole, zdobyte przez Wkrę Żuromin, Orlęta Baboszewo, Gladiatora Słoszewo i Gwar Pawłowo).

Po końcowym gwizdku sędziego kibice wbiegli z szampanami na płytę boiska, pozbawili piłkarzy koszulek i świętowali upragniony awans ze swoimi ulubieńcami. To kibice, na stadionie w Raciążu, podczas całego sezonu tworzyli atmosferę, jakiej bardzo dawno nie było, a ta szczera radość po ostatnim meczu na długo zapadnie w pamięci sympatyków futbolu w Raciążu.

Do wspólnej zabawy dołączyli również kibice Jedności, którzy pogratulowali Błękitnym awansu i życzyli wielu wygranych spotkań już na boiskach MLS.

Jedenaście smaków awansu

Sukces Błękitnych to zasługa przede wszystkim grających piłkarzy. Każde ze spotkań miało swojego bohatera i niewybaczalnym byłoby chwalić jedynie tych, którzy grali w meczach barażowych (w barażach zadebiutował bramkarz Piotr Pakieła). Nie można zapomnieć o zawodnikach, którzy grali dla tego zespołu w rundzie jesiennej. To przecież bramkarz Błażej Kokosiński wybierany był niejednokrotnie piłkarzem kolejki, podobnie jak Stanisław Fijałkowski. Barw Błękitnych bronił również Sławomir Jóźwiak, który wielokrotnie swoimi bramkami zapewniał zwycięstwa drużynie. Kibice pamiętają Adama Jóźwiaka, Arkadiusza Dubikowskiego i ciemnoskórego Petera Nwoija, który dryblował w polu karnym i również strzelał bramki dla Raciąża (chociażby zwycięska w meczu z Soną Nowe Miasto).

Sukces to bohater rundy wiosennej, bramkarz - Krzysztof Goszczyński, który rozegrał najwięcej spotkań w tym sezonie w bramce Błękitnych i wielokrotnie dzięki jego interwencjom raciążanie nie schodzili z boiska pokonani.

Sukces to Paweł Kopczyński, Rafał Brzeziński, Kamil Baranowski, Kamil Wróblewski, Jarosław Żebrowski czyli najlepsi pomocnicy i obrońcy ligi okręgowej sterowani przez kapitana Krzysztofa Poczmańskiego. Zawodnicy, którzy bronili dostępu do swojej bramki niczym „mur chiński”, którzy również potrafili zaangażować się w grę ofensywną, czego przykładem są strzelone przez nich bramki w tym sezonie.

Sukces to Hubert Lewandowski, który z powodzeniem zastąpił w rundzie wiosennej Sławomira Jóźwiaka i w pełni wykorzystywał swoje doświadczenie i umiejętności zdobyte na boiskach wyższych lig. To on wielokrotnie asystował przy decydujących bramkach, ale także i wpisał się na listę strzelców.

Sukces to Robert Dureński, którego pamiętna bramka z rzutu wolnego w remisowym spotkaniu z Wkrą Andzin dała nadzieję, że kryzys wokół drużyny, który „wdarł się” na początku rundy wiosennej będzie można przezwyciężyć.

Sukcesem okazał się potężny zastrzyk energii dla „starej gwardii” zawodników Błękitnych, jakim było wprowadzenie do drużyny „młodej krwi” - Daniela Banaszewskiego, który już w swoim debiucie w meczu w Chorzelach wpisał się na listę strzelców, a w decydującym meczu barażowym dwiema bramkami zapewnił zwycięstwo, Łukasza Marciniaka, Kamila Wróblewskiego, czy Damiana Kujawskiego (bramka w debiucie z Iskrą Krasne).

Sukces to Mariusz Winter,  Piotr Guła,  Dariusz Przebierała i Dariusz Karwowski (szkoda, że wciąż zmagający się z kontuzjami), bez których nie byłoby V ligi w Raciążu.

A co byłoby gdyby zabrakło w drużynie strzelca 11 bramek w rundzie wiosennej - Roberta Żochowskiego? Czy awans byłby możliwy? Kibice żartobliwie twierdzą, że „Czupurek” powinien grać nawet z nogą w gipsie

Sukces drużyny Błękitnych to jej kolektyw, zgranie, dobra atmosfera, koleżeństwo, partnerstwo. Sukces to trenerzy - Sławomir Jóźwiak, Jan Frankie (obecny na meczu z Jednością Żabieniec), ale przede wszystkim trener Andrzej Wochnowicz, który wytworzył domową, rodzinną atmosferę w zespole, który wierzył do końca, że nadejdzie dzień zwycięstwa i radości, który jest przyjacielem i nauczycielem, potrafił krzyknąć i poinstruować, zrozumieć i wysłuchać.

Sukces to prezes Jerzy Lewandrowski, który rok temu poczuł gorycz porażki, kiedy jego drużyna na finiszu rozgrywek uznała wyższość Wkry Bieżuń, a później odpadła po meczu barażowym - bez rewanżu - z drużyną z NTP Wyszków. To człowiek, który załamany ubiegłoroczną przegraną nie był do końca przekonany czy ma jeszcze siłę, by dalej sterować klubem w kolejnym sezonie. Zdecydował się i wygrał, a radość i wdzięczność sympatyków drużyny Błękitnych jest chyba dla niego największą zapłatą.

Sukces to pozostali działacze, kierownik klubu i ludzie związani z Błękitnymi.

Sukces to wierni kibice, których większość śledziła poczynania swoich pupili nie tylko na meczach w Raciążu, ale również i na wyjazdach. Kibice, którzy często śpiewali „Jesteśmy zawsze tam gdzie Raciąż w piłkę gra”, a teraz z dumą wykrzykują „V liga V liga Błękitni”.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Wkrą Żuromin, Kryształem Glinojeck i Jednością Żabieniec)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do