
W sezonie 2003-2004 Sona Nowe Miasto rywalizowała w lidze okręgowej i przed ostatnimi meczami zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli.
Groźbę spadku Sona oddaliła w czerwcowych spotkaniach, kiedy to na wyjeździe zremisowała z Wkrą Pomiechówek a na finał sezonu pokonała na własnych boisku w derbowym pojedynku Orlęta Baboszewo.
Czerwcowe spotkania:
Przywieźli cenny punkt
Sona zagrała z Wkrą o zwycięstwo. Udało się to połowicznie, ponieważ z Pomiechówka zespół z Nowego Miasta przywiózł remisowy wynik.
Pierwsza połowa spotkania w wykonaniu Sony była mało efektowna. Zespół grał dosyć chaotycznie, a rwane akcje nie przynosiły żadnego rezultatu.
W 15 minucie drużynę uratował od utraty bramki Dalecki, który w ostatniej chwili wybił piłkę wychodzącemu na czystą pozycję rywalowi. Również w 39 minucie Sona miała dużo szczęścia. Tym razem, z pomocą drużynie przyszło spojenie słupka z poprzeczką. Dopiero w 42 minucie Jastrzębski poważnie zagroził bramce gospodarzy. Po rykoszecie, piłka trafiła w pole karne pod nogi napastnika Sony, który jednak wykończył akcję niecelnym strzałem.
Chwilę później celną główką z ostrego kąta popisał się Bandurski. Jednak bramkarz nie dał się zaskoczyć.
Druga odsłona spotkania, z większą ilością ciekawych akcji i dwiema strzelonymi bramkami, była już bardziej interesująca. Już w pierwszej minucie drugiej połowy Sona mogła strzelić gola. Jednak lob Burzyńskiego nad bramkarzem trafił w poprzeczkę. Minutę później groźny strzał z 30 metrów oddał Dalecki. Kozłująca piłka przetoczyła się minimalnie obok lewego słupka.
W 57 minucie to, co na początku drugiej połowy nie udało się Burzyńskiemu, świetnie wykonał Jastrzębski, który po podaniu Pawła Radomskiego przelobował bramkarza zdobywając prowadzenie dla swojego zespołu.
Zdobycie prowadzenia uskrzydliło Sonę. Wydawało się, że druga bramka będzie tylko kwestią czasu.
W 62 minucie ładną akcję rozpoczął Burzyński, który podał do wbiegającego w pole karne Jastrzębskiego. Ten z pierwszej piłki uderzył w kierunku bramki, ale minimalnie chybił.
Pięć minut później, również Jastrzębski, po podaniu Kowalczyka znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, który jednak okazał się szybszy, wybijając w ostatnim momencie piłkę spod nóg napastnika Sony.
Gdy zwycięstwo było już w zasięgu ręki, w 79 minucie gospodarze zdołali wyrównać. Dośrodkowanie z rzutu wolnego bezbłędnie wykorzystał jeden z zawodników Pomiechówka, który głową skierował piłkę do bramki Wieczorkowskiego.
Jeszcze Jastrzębski mógł w 86 minucie strzelić zwycięskiego gola, ale na przeszkodzie stanął słupek. Widocznie na boisku w Pomiechówku już wykorzystał przypisany mu tamtego dnia limit szczęścia.
Wkra Pomiechówek - Sona Nowe Miasto 1:1 (0:0)
bramka: Jastrzębski (57, asysta Paweł Radomski).
Sona: Ryszard Wieczorkowski - Marek Bandurski, Krzysztof Brudzyński, Krzysztof Kowalczyk, Krzysztof Łukasiak (75, Rafał Wieczorkowski), Robert Niepytalski, Piotr Dalecki, Marcin Kręźlewicz (52, Piotr Krzemiński), Paweł Radomski, Piotr Jastrzębski, Mieczysław Burzyński.
Zwycięstwo na wagę utrzymania
Zwycięstwo drużyny z Nowego Miasta 2:0 nad zespołem z Baboszewa, okazało się bardzo cenne dla miejscowych, bo pozwoliło utrzymać przedostatnią pozycję w tabeli ligi okręgowej.
Początek spotkania należał do drużyny gospodarzy. Kombinacyjne akcje i próby strzałów z każdej pozycji, były dobrym prognostykiem przed dalszą częścią tego spotkania. Baboszewianie grający uważnie w obronie, mimo początkowej przewagi miejscowej drużyny, z dużym spokojem zapobiegali groźnym sytuacjom. Po 15 minutach mecz wyrównał się, a przyjezdni śmielej zaczęli niepokoić bramkę strzeżoną przez bramkarza i zarazem trenera drużyny Sony - Wieczorkowskiego.
W 16 minucie bardzo dobrą akcję przeprowadzili baboszewianie. Piotrowski zagrał do Bartczaka, który kiwnął dwóch obrońców i podał do znajdującego się w dogodnej pozycji Kornatowskiego, ale ten strzelił niecelnie obok prawego słupka. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa, bo już po chwili mocnym strzałem z rzutu wolnego (po faulu Dziudy) popisał się Brudzyński. Kolejne minuty tego spotkania były bardzo wyrównane, a gra toczyła się w większości w środkowej części boiska.
Kwadrans przed końcem pierwszej połowy gospodarze przeprowadzili wyborną akcję. Idealnie dośrodkowana piłka z prawej strony boiska przez Bandurskiego, dotarła na głowę Wacholskiego, a precyzyjny strzał z najwyższym trudem obronił, przenosząc piłkę nad poprzeczkę, bramkarz Orląt - Osowski.
Przed przerwą gospodarze raz jeszcze groźnie atakowali, kiedy po podaniu Radomskiego niecelnie strzelił na bramkę gości Kowalczyk.
Druga połowa rozpoczęła się bardzo szczęśliwie dla piłkarzy Sony. W 48 minucie dośrodkowanie Łukasiaka z lewej strony pola karnego, wykorzystał strzelając piłkę głową Burzyński, który bramką tą udowodnił, że mimo przekroczonej czterdziestki nadal może grać na wysokim poziomie. To piłkarz, który swoją postawą, doświadczeniem i piłkarskim sprytem w niejednym już spotkaniu brał ciężar gry na swoje barki. Ta pierwsza jakże ważna bramka w tym meczu strzelona właśnie przez Burzyńskiego, być może jest najważniejszą bramką całego sezonu, bo pozwoliła objąć prowadzenie, a przy wygranej Gladiatora Słoszewo 5:2 z Błękitnymi Raciąż, uchroniła zespół przed spadkiem na ostatnią pozycję w tabeli.
Po stracie bramki z większym zaangażowaniem zaczął grać zespół z Baboszewa. Jednak dwa strzały Karwowskiego i jeden Wiśniewskiego nie znalazły drogi do bramki gospodarzy. Przybyłym na spotkanie kibicom, mecz w drugiej połowie mógł się podobać. Groźnych sytuacji pod bramkami nie brakowało, a jedynym minusem była nerwowość, która wdarła się w poczynania zawodników, spowodowana być może nie zawsze słusznymi decyzjami sędziów prowadzących to spotkanie.
W 66 i 69 minucie dwukrotnie przed polem karnym faulowany był Burzyński, jednak zarówno strzały z rzutu wolnego Radomskiego, jak i Brudzyńskiego były bardzo niecelne.
W 75 minucie doszło do bardzo ciekawej sytuacji. Do opadającej w polu karnym Orląt piłki wyskoczyli Wiśniewski z Kowalczykiem. Ten drugi, podczas walki o tę górną piłkę, według opinii sędziego, był popychany i arbiter podyktował rzut karny. Warto zaznaczyć, że Wiśniewski po tej decyzji nie protestował nerwowo, lecz upadł ze śmiechu na murawę i śmiał się tak głośno, jakby oglądał komedię w telewizji. Sędzia widocznie też był w dobrym humorze, bo nie ukarał za to nietypowe zachowanie zawodnika kartką. Do „jedenastki” podszedł Paweł Radomski i trafił w prawy słupek, ale dobitka Latkowskiego okazała się skuteczna i Sona podwyższyła wynik na 2:0.
Końcowe fragmenty gry to dużo chaosu w poczynaniach piłkarzy obydwu drużyn, a strzały Bartczaka i Wiśniewskiego z Baboszewa, czy też Radomskiego i Latkowskiego z Nowego Miasta nie zmieniły już rezultatu tego wyrównanego spotkania.
Pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej piłkarzy z Nowego Miasta na własnym stadionie, zagwarantowało utrzymanie przedostatniej pozycji w tabeli ligi okręgowej. Dla baboszewian mecz ten nie miał już żadnego znaczenia, dlatego być może zabrakło większej mobilizacji, tym bardziej, że jeszcze tego samego dnia piłkarzy Orląt czekała impreza na tzw. „zakończenie sezonu”.
Sona Nowe Miasto - Orlęta Baboszewo 2:0 (0:0)
bramki: Burzyński (48, asysta Łukasiak); Latkowski (75, asysta Paweł Radomski).
Sona: Ryszard Wieczorkowski - Robert Niepytalski, Mieczysław Burzyński (72, Marcin Krężlewicz), Paweł Radomski, Piotr Dalecki, Marcin Radomski, Krzysztof Kowalczyk, Marek Bandurski (46, Piotr Krzemiński), Krzysztof Brudzyński, Maciej Wacholski (65, Rafał Latkowski), Krzysztof Łukasiak.
Orlęta: Marcin Osowski - Andrzej Masiak, Jacek Klimkiewicz, Mariusz Dziuda, Cezary Mak, Sławomir Ławnicki, Marek Karwowski, Paweł Bartczak, Artur Piotrowski (55, Jarosław Wojciechowski), Marek Kornatowski (72, Marcin Charzyński), Rafał Wiśniewski.
foto: archiwum (zdjęcia z meczu z Orlętami Baboszewo)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie