Reklama

RetroPiłka - kwiecień 2005 - Orlęta Baboszewo

W sezonie 2004-2005 Orlęta Baboszewo rywalizowały w lidze okręgowej.

Po wiosennej inauguracji Orlęta byli na trzecim miejscu w tabeli. Kwiecień przyniósł dwie wygrane i porażkę - baboszewianie, przy jednym zaległym meczu, utrzymali trzecią lokatę.

Kwietniowe spotkania:

9.04.: Wieczfnianka Wieczfnia - Orlęta Baboszewo 3:1 (1:0)

bramki: Masiak (67, karny po faulu na Kornatowskim).

Orlęta: Marcin Osowski - Marek Charzyński, Andrzej Masiak, Jacek Klimkiewicz, Rafał Karcz (89, Paweł Wolski), Marek Karwowski, Cezary Mak, Artur Piotrowski (75, Radosław Charzyński), Rafał Wiśniewski, Marek Kornatowski, Marcin Charzyński (60, Arkadiusz Strzelczak).

Wyjazdy bez punktów

Walka, walka i jeszcze raz walka - tak w skrócie można opisać sobotni mecz wyjazdowy Orląt z Wieczfnianką Wieczfnia. Mimo dużego zaangażowania w grę, baboszewianie odnotowali drugą (wcześniej też na wyjeździe - z MKS Przasnysz) porażkę w rundzie wiosennej 1:3.

Jeszcze przed wejściem na murawę zawodnicy Orląt nie ukrywali, że będzie to ciężkie spotkanie. Baboszewianie przystąpili bowiem do gry bez dwóch swoich kluczowych zawodników środka pola: Pawła Bartczaka oraz pauzującego za żółte kartki Sławomira Ławnickiego.

Mimo tego przyjezdni nie zamierzali oddać pola gospodarzom. Świadczyły o tym chociażby pierwsze minuty meczu. Już w 6 minucie Orlęta mogły prowadzić. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Marka Karwowskiego gola mógł zdobyć Rafał Wiśniewski. Wyskoczył on do precyzyjnie zagranej piłki i gdy już wydawało się, że najlepszy strzelec Orląt wbije futbolówkę do siatki Wieczfni, jeden z obrońców w ostatniej chwili „zdjął mu futbolówkę z głowy”.

Kolejna sytuacja bramkowa dla Baboszewa nadarzyła się już trzy minuty później. Na 18 metrze przed bramką gospodarzy faulowany został Wiśniewski. Wykonawcą rzutu wolnego był Cezary Mak (chyba najlepszy tego dnia zawodnik Orląt). Co prawda strzał okazał się niecelny (piłka minęła zaledwie o centymetry poprzeczkę gospodarzy) ale dawał nadzieję, że już wkrótce kolejne sytuacje bramkowe przyniosą prowadzenie dla baboszewian.

Jednak z upływem czasu gra zaczęła się wyrównywać i stawać się coraz bardziej ostra. Sędzia co i raz musiał odgwizdywać rzuty wolne. W jednej z takich sytuacji w walce o piłkę ucierpiał Rafał Karcz, który z powodu rozbitego nosa musiał na kilka minut opuścić boisko.

Efektem przeniesienia ciężaru gry w środkową strefę boiska były coraz śmielsze ataki gospodarzy, którzy raz po raz próbowali zagrozić bramce Orląt. Po jednej z takich akcji w 29 minucie spotkania, i błędach obrony baboszewian, Wieczfnianka cieszyła się z prowadzenia. Napastnik gospodarzy, po indywidualnej akcji przy biernym zachowaniu obrońców gości, bez większych problemów posłał futbolówkę do siatki.

Od tego momentu Orlęta przebudziły się i znów zaczęły z większym animuszem atakować bramkę rywali. Jednak akcje te nie przynosiły większych rezultatów. Najbardziej dogodną sytuację do wyrównania wyniku spotkania przed przerwą (41 minuta) miał Artur Piotrowski. Po otrzymaniu podania z prawej strony od Kornatowskiego pomocnik baboszewian będąc praktycznie sam na sam z golkiperem gospodarzy, posłał jednak piłkę nad poprzeczką bramki Wieczfni.

W pierwszym kwadransie drugiej połowy baboszewianie zdecydowanie atakowali. Dogodnych sytuacji nie wykorzystali kolejno (48 i 50 minuta) Kornatowski oraz Wiśniewski. Sytuacji strzeleckich przyjezdni mieli jeszcze kilka, jednak wyrównanie padło dopiero w 67 minucie. Wówczas to w polu karnym faulowany był Marek Kornatowski, który wychodził na czystą pozycję strzelecką po podaniu Wiśniewskiego. Szczęśliwym wykonawcą jedenastki został stoper Orląt Andrzej Masiak. Szczęśliwym, bo jego pierwsze uderzenie bramkarz obronił, a skuteczna była dopiero dobitka.

Baboszewianie jednak z remisu cieszyli się zaledwie 2 minuty. Z 30 metrów bowiem przepięknym uderzeniem popisał się jeden z obrońców gospodarzy, który posłał piłkę w lewy górny róg bramki Orląt. Gdy wydawało się, że goście po raz kolejny poderwą się do walki, Wieczfnianka zdobyła (z rzutu karnego) w 71 minucie trzecią bramkę.

Od tego momentu Orlęta, podłamane szybką utratą bramek, straciły animusz do szybkich i skutecznych ataków na bramkę rywali. Po nieciekawej końcówce wynik spotkania nie uległ już zmianie.

16.04.: Orlęta Baboszewo - Gwar Pawłowo 2:0 (1:0)

bramki: Ławnicki (27, rzut karny po zagraniu ręką przeciwnika); Ławnicki (67, rzut karny, po faulu na Maku).

Gladiator: Marcin Osowski - Marek Karwowski, Andrzej Masiak, Marek Charzyński, Piotr Niepytalski (50, Marcin Charzyński), Sławomir Ławnicki, Cezary Mak, Arkadiusz Piotrowski (70, Arkadiusz Strzelczak), Rafał Wiśniewski, Marek Kornatowski, Paweł Bartczak (89, Jarosław Wojciechowski).

Musieli i wygrali

Nerwowy początek i mała skuteczność strzelecka Orląt uchroniły Gwar Pawłowo od doznania dotkliwszej porażki na boisku w Baboszewie. O pierwszym zwycięstwie gospodarzy w rundzie wiosennej  zadecydowały dwie bramki zdobyte z rzutów karnych.

Sobotni mecz z Gwarem Pawłowo był niezwykle ważnym spotkaniem dla baboszewian. Gospodarze chcąc utrzymać się w czołówce tabeli musieli wygrać.

Miejscowi przystąpili do gry niezwykle skoncentrowani. Jednak nerwowość, jaka zaczęła wkradać się w ich szeregi powodowała, że pierwsze minuty meczu były niezwykle wyrównane, a sytuacje stworzone przez Orlęta (strzelali Wiśniewski, dwukrotnie Kornatowski) nie przynosiły efektów bramkowych. Przez długie minuty baboszewianie mieli przewagę, stwarzali wiele sytuacji, ale brakowało skutecznego wykończenia. W 21 minucie, ładną akcję przeprowadził Paweł Bartczak, jednak swymi umiejętnościami popisał się bramkarz przyjezdnych. Zaledwie minutę później, strzał (dośrodkowanie) Andrzeja Masiaka z rzutu wolnego, trafił w poprzeczkę.

Upragniony gol padł dopiero w 27 minucie meczu. Wówczas to w polu karnym po dośrodkowaniu Kornatowskiego, jeden z piłkarzy gości zagrał ręką. Szczęśliwym wykonawcą jedenastki został Sławomir Ławnicki, który pewnym strzałem pokonał bramkarza Pawłowa.

Co prawda ataki baboszewian do końca pierwszej połowy spotkania nie ustępowały (było jeszcze kilka sytuacji bramkowych), jednak mimo to wynik po 45 minutach spotkania brzmiał tylko 1:0.

Druga część meczu znów rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Orląt. W 54 minucie ukoronowaniem tych szarż mógł być gol Wiśniewskiego. Mógł, gdyż po jego uderzeniu piłka po raz drugi trafiła w poprzeczkę przyjezdnych. Największe jednak brawa po tej akcji należały się Bartczakowi, który po raz kolejny po indywidualnej akcji (przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów), stworzył sytuację bramkową.

Z czasem jednak do głosu zaczęli też dochodzić zawodnicy Pawłowa, którzy szybkimi kontrami próbowali odgryzać się miejscowym. Po jednej z takich akcji (58 minuta) Osowski wyłapał niebezpieczne dośrodkowanie piłkarzy Gwaru, które mogło otworzyć drogę do bramki Orląt. Podczas tej interwencji golkiper baboszewian doznał bolesnego zbicia prawego biodra. Osowski, mimo uciążliwej kontuzji, zdecydował się na kontynuowanie gry.

Po dalszych dziesięciu minutach gry, było już 2:0 dla baboszewian. W 67 minucie podyktowany został bowiem drugi rzut karny dla gospodarzy. Tym razem sędzia wskazał na jedenastkę po faulu bramkarza gości na Cezarym Maku, który wychodził na czystą pozycję strzelecką po podaniu Rafała Wiśniewskiego. Po raz kolejny wykonawcą karnego został Sławomir Ławnicki, który i tym razem zamienił go na bramkę dla Orląt.

Od tego momentu przebudzili się piłkarze Gwaru. Próbowali oni co i raz niepokoić atakami defensywę gospodarzy. Po jednej z takich akcji w 77 minucie wywalczyli rzut karny. Jednak, po znakomitej interwencji, Marcin Osowski wybronił jedenastkę.

Niepowodzenie jednak nie zniechęciło gości, którzy nadal próbowali zdobyć bramkę kontaktową. W pewnym momencie uzyskali nawet sporą przewagę. Mimo nerwowej końcówki gospodarze nie pozwolili, by zasłużone zwycięstwo uciekło im z rąk.

24.04.: Orlęta Baboszewo - Iskra Krasne 4:1 (1:1)

bramki: Wiśniewski (27, asysta Karwowski), Kornatowski (52, asysta Piotrowski), Wiśniewski (62, akcja indywidualna), Piotrowski (83, asysta Wiśniewski).

Orlęta: Marcin Osowski - Marek Charzyński, Andrzej Masiak, Jacek Klimkiewicz, Rafał Karcz (85, Radosław Charzyński), Marek Karwowski, Sławomir Ławnicki, Cezary Mak, Artur Piotrowski (85, Arkadiusz Strzelczak), Rafał Wiśniewski, Marcin Charzyński (46, Marek Kornatowski).

Pogoń za czołówką

Mimo trudnego początku spotkania Orlęta ostatecznie odniosły łatwe zwycięstwo i pewnie sięgnęły po trzy punkty, wyraźnie pokonując Iskrę Krasne 4:1. Dzięki temu zwycięstwu baboszewianie przybliżyli się do drugiej w tabeli Wkry Żuromin na dystans zaledwie 6 punktów.

Początek niedzielnego spotkania, ku zaskoczeniu kibiców, nie należał wcale do gospodarzy. Już bowiem w szóstej minucie, jako pierwsi prowadzenie zdobyli zawodnicy Iskry. Bramka padła po ich składnej akcji i przy biernym zachowaniu baboszewskich obrońców.

Szybka utrata gola, co było widoczne w kolejnych minutach gry, zdecydowanie podcięła skrzydła Orlętom. Taki stan rzeczy natychmiast próbowali wykorzystać piłkarze z Krasnego, którzy zwietrzyli swą szansę na podwyższenie rezultatu. W pewnym momencie Iskra wyraźnie przeważała w środku pola.

Jednak z upływem minut do głosu zaczęli dochodzić baboszewianie. Ich akcje coraz bardziej się zazębiały i nabierały tempa.

Największym zagrożeniem dla bramki rywali w tej części gry był Rafał Wiśniewski. To on, kolejno w 13 i 14 minucie był bliski wyrównania. W pierwszej sytuacji po jego efektowym strzale (podawał Artur Piotrowski) piłka trafiła w lewą boczną siatkę bramki Krasnego. Później „Gali”  co prawda posłał futbolówkę w światło bramki (asystował Sławomir Ławnicki), jednak z największym trudem uderzenie wybronił golkiper Iskry.

Przewaga Orląt rosła z każdą minutą ale kibice wciąż nie mogli doczekać się gola. Euforia na trybunach wybuchła w 21 minucie, gdy sędzia podyktował jedenastkę dla Orląt po zagraniu ręką w polu karnym jednego z obrońców Iskry.

Radość jednak szybko obróciła się w jęk zawodu, bo jedenastki nie wykorzystał - dotychczas skuteczny w tym elemencie gry - Sławomir Ławnicki.

Na szczęście taki stan rzeczy zmobilizował baboszewian do jeszcze mocniejszych ataków. Na efekt takiej gry nie trzeba było długo czekać. Upragnionego gola w 27 minucie spotkania zdobył Rafał Wiśniewski.

Mimo jeszcze kilku groźnych ataków ze strony baboszewian piłkarze zeszli na przerwę przy rezultacie 1:1.

W przerwie na ławce rezerwowych usiadł Marcin Charzyński, którego zastąpił drugi z czołowych napastników gospodarzy Marek Kornatowski.

Na efekty jego obecności nie trzeba było długo czekać. Zaledwie siedem minut (52 minuta) po gwizdku sędziego, rozpoczynającym kolejną odsłonę pojedynku, „Maja” wpisał się na listę strzelców, po lobie w pole karne Artura Piotrowskiego.

Od momentu uzyskania przez Orlęta prowadzenia, gra - krótko mówiąc - zrobiła się senna. Na szczęście z boiskowego marazmu - już do końca spotkania, budzili się tylko gospodarze. I to skutecznie. W 62 minucie, jeden ze stoperów Iskry wdał się w drybling z Wiśniewskim. Ten odebrał mu piłkę i w sytuacji sam na sam zamienił prezent obrońców Krasnego na trzecią bramkę.

Do bramki rywali trafił jeszcze w 83 minucie, strzałem głową, Artur Piotrowski i, mimo niezbyt dobrego początku, Orlęta pewnie, 4:1, pokonały gości z Krasnego.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Wieczfnianką, Gwarem Pawłowo, Iskrą Krasne)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do