Reklama

RetroPiłka - listopad 2003 - Orlęta Baboszewo

W sezonie 2003-2004 Orlęta Baboszewo rywalizowały w lidze okręgowej i przed kończącymi rundę jesienną meczami listopadowymi zajmowali wysokie - piąte - miejsce w tabeli.

Ostatecznie Orlęta na piątym miejscu zakończyły jesień, a rundę finalizowały dwoma spotkaniami derbowymi. W Raciążu baboszewianie wysoko (2:9) ulegli Błękitnym, a u siebie 1:0 pokonali Sonę Nowe Miasto.

Listopadowe spotkania:

Pogrom już do przerwy

To miały być superderby. W poprzednim sezonie Orlęta przecież wygrały z Błękitnymi u siebie i zremisowały w Raciążu. Dodatkowo obie drużyny dobrze spisują się w tej rundzie. I supermecz był, ale o dziwo w wykonaniu tylko jednej drużyny - Błękitnych. Baboszewianie po prostu nie istnieli, i już do przerwy przegrywali aż 0:7. Błękitni grali wprost koncertowo, z pierwszej piłki, skrzydłami, dokładnie i skutecznie. I strzelali bramki, jedna ładniejsza od drugiej. Kibice nie żałowali, że w tak kiepską niedzielną pogodę wybrali się na stadion. Błękitni byli o dwie klasy lepsi, i trudno nawet powiedzieć, czy to oni byli tak dobrzy, czy goście aż tacy słabi. Tego dnia akurat pewnie i jedno i drugie. Baboszewianie zdołali odpowiedzieć jedynie dwiema bramkami i ani przez moment nie przypominali zespołu, który przecież jeszcze kilka tygodni temu pokonał lidera na wyjeździe.

- Byliśmy w tym meczu aż na tyle lepszym zespołem, że mogło to się skończyć kilkunastoma bramkami - mówi kierownik Błękitnych, Mieczysław Baranowski. - To był na tyle dziwny mecz, że przy tak dobrym wyniku i grze ciężko kogokolwiek wyróżnić indywidualnie. Po prostu cała drużyna zagrała bardzo dobrze. Wszyscy, bez wyjątku zasługują na wyróżnienie.

I rzeczywiście, napastnicy łącznie zdobyli siedem goli, motorem dynamicznych akcji byli pomocnicy, konsekwentnie i dobrze grali obrońcy (plus skuteczność w ofensywie Stanisława Fijałkowskiego), a swoje wybronił także bramkarz.

Zresztą swoje przysłowiowe pięć minut mieli obaj bramkarze. Zarówno Błażej Kokosiński, jak i Marcin Osowski obronili bowiem rzuty karne. Nieskutecznymi strzelcami okazali się Paweł Kopczyński i Marek Kornatowski.

Ciekawostką jest również sytuacja która miała miejsce na piętnaście minut przed końcem meczu. Z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Marcin Osowski. Zastąpił go w bramce napastnik Rafał Wiśniewski, który do końca spotkania zachował czyste konto.

- Jechaliśmy do Raciąża przynajmniej po remis - mówi kapitan Orląt, Artur Piotrowski. - Ale mamy chyba jakiś kryzys, a dodatkowo bardzo dobrze zagrali gospodarze. Wychodziło im wszystko, a my po pierwszych bramkach zagraliśmy bez wiary.

Błękitni Raciąż - Orlęta Baboszewo 9:2 (7:0)

bramki dla Błękitnych: Żebrowski 13 (asysta, Dureński), Żochowski 16 (asysta, Fijałkowski), Żochowski 18 (akcja indywidualna), Fijałkowski 18 (z rzutu wolnego po faulu na Jóźwiaku), Żebrowski 35 (asysta, Fijałkowski), Żochowski 37 (akcja indywidualna), Żochowski 40 (asysta, Żebrowski), Winter 65 (asysta, Żochowski), Żebrowski 75 (asysta, Żochowski).

bramki dla Orląt: Marek Charzyński 53 (asysta, Wiśniewski), Kornatowski 62 (asysta, Mak).

Błękitni: Błażej Kokosiński - Stanisław Fijałkowski (85, Jakub Pakuła), Paweł Kopczyński, Kamil Baranowski (80, Robert Karwowski), Rafał Karcz, Rafał Brzeziński, Dariusz Przebierała, Robert Dureński, Sławomir Jóźwiak, Jarosław Żebrowski, Robert Żochowski (60, Mariusz Winter).

Orlęta: Marcin Osowski (75, Marcin Charzyński) - Daniel Gryszpanowicz, Marcin Witulski, Andrzej Masiak, Jacek Klimkiewicz (70, Radosław Charzyński), Cezary Mak, Artur Piotrowski, Marek Charzyński, Marek Karwowski (40, Dariusz Chyczewski; 60, Szymon Barciński), Rafał Wiśniewski, Marek Kornatowski.

Pachniało podziałem punktów

Pierwsza połowa (i początek drugiej), toczona była przy lekkiej przewadze gospodarzy. Orlęta miały w tym czasie kilka dogodnych sytuacji strzeleckich, ale zdołały tylko raz pokonać bramkarza Sony. W 50 minucie długie podanie Andrzeja Masiaka trafiło do Marka Kornatowskiego, który strzałem w krótki róg pokonał Ryszarda Wieczorkowskiego. Od tego momentu aż do końca spotkania przewagę mieli goście, którzy za wszelką cenę dążyli do strzelenia wyrównującej bramki. I trzeba przyznać, że niewiele Sonie do remisu zabrakło. Dogodnej sytuacji nie wykorzystał Robert Niepytalski, a Maciej Wacholski na dwie minuty przed końcem umieścił piłkę w bramce Orląt, ale sędzia uznał, że piłkarz Sony był na spalonym.

- Graliśmy bardzo dobrze - mówi grający trener Sony Ryszard Wieczorkowski. - Niestety szczęście ponownie w tej rundzie nie było po naszej stronie. Na wiosnę trzeba się wziąć do roboty, bo punktów nie mamy za wiele. Przykro, bo mogliśmy ich mieć zdecydowanie więcej, ale zawodzi nas skuteczność.

A baboszewianie nie kryli po tym meczu radości, bo po ostatnich dwóch porażkach, a szczególnie po klęsce w Raciążu, humory zawodnikom i kibicom raczej nie dopisywały.

Na jesieni lepsi okazali się baboszewianie. Na wiosnę udany rewanż zapowiadają zawodnicy Sony.

Orlęta Baboszewo - Sona Nowe Miasto 1:0 (0:0)

bramka: Kornatowski 50 (asysta, Masiak).

Orlęta: Marcin Osowski - Andrzej Michalski, Paweł Wolski (80, Radosław Charzyński), Andrzej Masiak, Jacek Klimkiewicz, Cezary Mak, Artur Piotrowski, Sławomir Ławnicki, Marek Charzyński, Rafał Wiśniewski (78, Marek Karwowski), Marek Kornatowski.

Sona: Ryszard Wieczorkowski - Marcin Radomski, Maciej Wacholski, Krzysztof Brudzyński, Piotr Dalecki, Rafał Latkowski, Paweł Kozłowski (40, Jacek Stempkowski), Paweł Radomski, Łukasz Szczypiński (55, Marek Bandurski), Robert Niepytalski, Piotr Jastrzębski.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Błękitnymi Raciąż i Soną Nowe Miasto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do